Teatrzyk Zielony Śledź
ma zaszczyt przedstawić sztukę pt.
Szczera rozmowa
Występują: pracownicy pionu propagandy Wańka i Fritz
Fritz – Słuchaj Wania, a może byśmy tak szczerze porozmawiali?
Wańka – Zależy o czym.
Fritz – Obaj wiemy, że Grasow tak naprawdę nie jest naszym szefem.
Wańka – Fakt, pomagamy mu tylko.
Fritz – Właśnie. Nie opowiedziałbyś mi jak to faktycznie z tym Tupolewem było?
Wańka – A co? W Berlinie tego nie wiedzą?
Fritz – Może i wiedzą, ale ze mną nikt tą wiedzą się nie podzieli.
Wańka – A co byś chciał wiedzieć?
Fritz – Jak wyglądały przygotowania do tego tak zwanego wypadku? Wronuś najwyraźniej wiedział o wszystkim znacznie wcześniej.
Wańka – Nie o wszystkim. Kogoś takiego jak Wronisław Komuchowski nie informuje się szczegółowo, bo zawsze jest obawa, że coś chlapnie.
Fritz – No i chlapnął, a później nie krył radości z tego co się stało, ale on tu najmniej ważny. Do układanki nie pasuje mi coś innego.
Wańka – A mianowicie?
Fritz – Wiadomo było, że samolot musi rozbić się w Smoleńsku, tak?
Wańka – Załóżmy.
Fritz – I dlatego nie czekały żadne limuzyny na delegację?
Wańka – Powiedzmy.
Fritz – Nie uważasz, że to przesada?
Wańka – A kto by się tym przejmował!
Fritz – No chyba, że to prowokacja szyta grubymi nićmi, bo nie chodziło chyba o ewentualne uszkodzenie sprzętu.
Wańka – Za kogo ty nas masz? Nie musimy oszczędzać, zwłaszcza na nie swoim.
Fritz – No, właśnie. Jak to interpretować? Jako prowokację typu: „i co nam zrobicie”?
Wańka – Jeśli już koniecznie chcesz wiedzieć, to odesłanie samolotu z limuzynami z lotniska Siewiernyj nie było prowokacją, a miało uwiarygodnić błąd pilotów samolotu z delegacją prezydencką.
Fritz – Że niby wieża nie zezwalała na lądowanie?
Wańka – Dokładnie. Później okazało się, że wszystko idzie jak po maśle. Każdą bzdurę łącznie z pancerną brzozą dało się wcisnąć.
KURTYNA
P.S. Drodzy Aktorzy nie dajcie się prosić, przyłączcie się do Teatrzyku. Jakoś trudno mi uwierzyć, że wszyscy bez wyjątku otrzymujecie tak fantastyczne propozycje, że moja przy nich „wymiękka”.