Macochy 23/2021 (518)

Z okazji minionego właśnie „Dnia dziecka” warto pomyśleć o losie najmłodszych. Zanim takie słowa jak ojciec i matka zostaną ostatecznie wykreślone ze słownika, jako niepoprawne politycznie, przypomnijmy, że jeszcze istnieją, przynajmniej teoretycznie, chociaż już pewnie zapomniane, określania takie jak: macocha i ojczym.
Macochy nigdy nie cieszyły się sympatią. Dlaczego? A no, ojciec rodziny kiedy przedwcześnie owdowiał, żenił się ponownie, żeby miał kto zająć się jego potomstwem. Z nowego związku rodziły się nowe dzieci. Nowa żona kochała bardziej własne, niż niewłasne, które czuły się opuszczone. Ambicją komunistów było wyhodowanie „nowego człowieka”. Miał on różnić się od tego zwykłego między innymi tym, że będzie kochał i nienawidził tych, których trzeba, a nie po własnym uważaniu, czyli tych, co sobie na jego uczucia zasłużyli.
Co się zatem stało z macochami i ojczymami? Czyżby zabrakło osób określanych tym mianem? Nie. Nastąpiła tylko zmiana znaczenia słów. Zastąpiły je określenia takie jak „ciocie” i „wujkowie”. Teraz przyszedł kolejny etap: „rodzice” odpowiednio ponumerowani. Może gdyby dobrze policzyć, okazałoby się, że na przeciętne dziecko przypada co najmniej dwie macochy i tyluż ojczymów. To widoma oznaka triumfu neokomuny. Przy zamianie „walki klas” na „walkę płci”, los dzieci dramatycznie uległ pogorszeniu i żadne wypieranie słów tego nie naprawi. No, może „multi-kulti”, jeśli weźmiemy przykład z muzułmanów. Tam każde dziecko przychodzi na świat w „dużej rodzinie”, a sierocińce, podobnie jak „rodziny zastępcze” nie są potrzebne, bo wszystkie dzieci są wspólne.


https://mtodd.pl/?wysija-page=1&controller=email&action=view&email_id=441&wysijap=subscriptions

Ład czy nieład? 22/2021 (517)

Jak już wszyscy się „wyszcze…pimy”, to wprowadzi się nowy ład według wytycznych Unii Europejskiej, za pieniądze od niej pożyczone na lichwiarski kredyt, które będzie wolno nam wydać zgodnie z unijnymi dyrektywami. Wygasimy nasze kopalnie, a energię będziemy kupowali od Niemców. Nord Stream 2 zaopatrzy w rosyjski gaz wszystkich chętnych i niechętnych.
Czy mamy wybór? Nie! Barbarzyńcy sprowadzeni przez Kanclerz Niemiec dokonali dewastacji Europy Zachodniej. Frustracje spowodowane przez muzułmańskich terrorystów i chińskich producentów wirusa, trzeba jakoś odreagować, znajdując „winnego”. Ambasadorowie obcych państw upominają nas, żebyśmy przestali znęcać się nad zboczeńcami, bo to ich prawo znęcać się nad nami. Polska dobrze nadaje się do roli winowajcy, ku uciesze i satysfakcji targowicy totalnej.
Jak to się stało, że sto lat temu odzyskaliśmy niepodległe państwo? Wiele się na to złożyło, ale jednym z niewątpliwych czynników była polska kultura. Sienkiewicz pisał nie tylko dla pokrzepienia naszych serc, ale trafił też do serc ludzi, którzy nigdy o Polsce nie słyszeli. Czy tamta sytuacja ma coś wspólnego z dzisiejszą? Nadal atakowani jesteśmy przez tych samych sąsiadów, tylko w inny sposób, ale w tym samym celu. Znajdźmy zatem skuteczną linię obrony.
Szkoda, że „Polski Ład” nie spostrzega kultury jako pola uprawiania polityki. Kiedy już uda się przekopać mierzeję wiślaną, ocalić niektóre kopalnie i utrzymać polską gospodarkę na jakim takim poziomie, to zagrożenie i tak nie minie. Nadzwyczajne kasty w sądownictwie, nauce, kulturze nadal będą bruździć, bo prawica uznała chyba, że są nie do ruszenia, albo nie docenia kultury jako broni. Nasi sąsiedzi zrobią wszystko, żeby psuć nam interesy. Gdyby im się powiodło, to o chleb ludzie się upomną, o kulturę nie, bo jak, u kogo, a może i po co? Przestańmy udawać, że stać nas jedynie na kulturę ludową, a „kultura wysoka”, to dotowanie paniusi narzekającej, że ktoś robi jej na głowę. Tu, jak nigdzie indziej, przydałby się nowy ład.

https://mtodd.pl/?wysija-page=1&controller=email&action=view&email_id=440&wysijap=subscriptions

Mrożek 21/2021 (516)

Jeśli ktoś nie oglądał poniedziałkowego teatru wyemitowanego 17 maja na antenie TVP1, niech żałuje. Teatromani, zakładając że tacy jeszcze istnieją, mogli porównać dwa spektakle Mrożka: „Ambasador” reżyserowany przez Axera w 1997 roku i „Tango”, jako wypociny starannie dobranych „nowoczesnych” nieudaczników pokazane 29 marca br.
„Ambasador” Mrożka, to kwintesencja tego co w teatrze najlepsze. Nagranie pochodzi z ubiegłego wieku, kiedy to „nowoczesność w chacie i zagrodzie” dopiero raczkowała w teatrze. Wtedy pozwalano jeszcze, żeby świetny tekst reżyserował znakomity reżyser mający do dyspozycji samych profesjonalistów.
Przy okazji przekonałam się, że nie ogłuchłam. W przeciwieństwie do obecnie produkowanych głupkowatych seriali, tu nie miałam kłopotów z usłyszeniem i zrozumieniem każdego wypowiadanego przez aktora słowa. Szkoda, że dobra dykcja i profesjonalne nagranie dźwięku odeszły do lamusa.
Treść spektaklu robiła wrażenie, jakby autor napisał ją wczoraj, a zapowiadane wydarzenia mogłyby wydarzyć się jutro. W spektaklu występują przedstawiciele dwóch mocarstw i nie trudno domyśleć się, o jakie mocarstwa chodzi. Zasady działań są niezmienne. Rosja od zawsze opiera władzę na kreowaniu złych emocji: strachu i nienawiści – strachu przed swoimi i nienawiści wobec obcych.
Do tego trzeba jeszcze dodać politykę zagraniczną. Tu rosyjscy agenci wpływu mają za zadanie budzić te same emocje, tylko odwrotnie skierowane. Widać to jasno na przykładzie Polski. Udaje im się dzielić i siać nienawiść między nami oraz paraliżujący strach przed Rosją, który zmusza do bezsensownych dla nas kompromisów. Czyż nie dajemy się rozgrywać w ten sposób od lat?


https://mtodd.pl/?wysija-page=1&controller=email&action=view&email_id=439&wysijap=subscriptions

Asertywni 20/2021 (515)

„Kadry są najważniejsze”, jak mawiał Lenin. Aby je mieć, trzeba było wyhodować nowego człowieka, co się powiodło. Jak tego dokonano? Otóż udało się wmówić, że dziecko ma takie same prawa, jak człowiek dorosły, przy czym nie ma żadnych obowiązków. Taki bezstresowo wychowany osobnik, plecie bez najmniejszego zażenowania wierutne bzdury i jest zachwycony własną asertywnością.
Kiedy słucha się super celebryty Szambo-lana, człowiek zastanawia się jakich dopalaczy on używa, lub nadużywa, że nie widzi własnej głupoty i śmieszności. Niestety, nie widzą jej chyba również mieszkańcy Warszawy, którzy go wybrali. A może celebryta „tak ma” i jest ceniony nie za to co robi, czy mówi, a za to, że w ogóle jest? Na to wygląda.
Dawniej, młody człowiek im był inteligentniejszy, tym bardziej nieśmiały. Zdawał sobie bowiem sprawę z własnych niedoskonałości. Z wiekiem nabierał wiedzy, a wraz z nią śmiałości. Jego przeciwieństwem był głupi prostak typu Bolek-Kabel i to on stał się komunistycznym wybrańcem. Moda na asertywność odwróciła role. Nie wybiera się już na wysokie stanowiska ludzi, którzy czegoś dokonali. Przeciwnie podziwia się tych, którzy są na stanowiskach, nie pytając nawet jak się tam znaleźli.
Nie dziwi zatem fakt, że opozycja totalna, jak sama się nazwała, nie jest w stanie wydusić z siebie jakiegokolwiek programu, poza postulatem odebraniem władzy PiS. Nikogo to nie powinno przecież dziwić. Gdyby doszli do władzy, wykonywaliby jedynie posłusznie, choć zapewne nieudolnie, rozkazy Berlina zaprzyjaźnionego z Moskwą. Tam przecież od wieków wiedzą, czego chcą i czego my nie mamy prawa chcieć, tym bardziej mieć.

https://mtodd.pl/?wysija-page=1&controller=email&action=view&email_id=438&wysijap=subscriptions

Choroby bezobjawowe 19/2021 (514)

W najdemokratyczniejszej demokracji świata, czyli Związku Sowiecki przodującym we wszelkich dziedzinach życia, medycyna też przodowała. Tamtejsi lekarze odkryli „schizofrenię bezobjawową”. Taki prosty wynalazek pomagał im zamykać w odosobnieniu każdego, kto mógł stanowić zagrożenie dla „władzy ludowej”. Bez procesów, ba nawet bez jakichkolwiek zarzutów, można było tą metodą zamknąć bezterminowo dowolnego „wroga ludu”. Pozostali harowali i posłusznie wykonywali polecenia władz w przekonaniu, lub bez przekonania, że władza zawsze ma rację.
Czy obecnie mamy do czynienia z podobną sytuacją? Absolutnie nie! Nawet jeśli to na to wygląda. Kwarantanna jest dla naszego dobra i bez znaczenia pozostaje fakt, jaki promil populacji ma objawy chorobowe. Ta konieczność powszechnego odosobnienia wynika wyłącznie z troski o nas wszystkich: tych zarażonych, zarażających i potencjalnie chorych bezobjawowo.
A może żyjemy już w nowym, lepszym świecie i nawet tego nie zauważyliśmy? Postulowana przez komunistów równość, zaczęła się od naśladowania Chińczyków w ubiorach nikogo nie wyróżniających. Czyż nie nosimy już wszyscy spodni, kufajek i maseczek? Takie uniformy pozwalają rozróżniać ludzi tylko po gabarytach. Jeśli tak wygląda nowa forma komunizm, to co do niej doprowadziło? Strach i wiara w zbawienie szczepionką? Jej producenci obiecującą przecież jedynie lżejszy przebieg choroby, nic więcej!
Mamy zatem do czynienia z pandemią strachu wywołaną przez wszystkie media, które wykazały się nadzwyczajną jednomyślnością w tej jednej sprawie. Nikt oczywiście nie wspomni o forsie jaką otrzymują za bredzenie w kółko o tym samym. Wielce udany eksperyment psychologiczny polegający na wmówieniu zdrowym choroby bezobjawowej. Czym jest pandemia paniki? Może prócz chorób bezobjawowych istnieją również objawy bez-chorobowe, do których można by zaliczyć zbiorową histerię, niezależnie od przyczyny ją wywołującej?

https://mtodd.pl/?wysija-page=1&controller=email&action=view&email_id=437&wysijap=subscriptions

Którego maja? 18/2021 (513)

W PRL obowiązywały uroczystości i pochody pierwszomajowe. Drugiego maja każdy cieć zobowiązany był usunąć migiem flagi, żeby przypadkiem nie ostały się na trzeciego, bo mogły komuś kojarzyć się z Konstytucją Trzeciomajową, a to było niedopuszczalne.
Po zmianie systemu, zapalono Panu Bogu świecę, ale ogarka diabłu nie zgaszono. – Kontynuuje się nadal święto pierwszomajowe, komunistyczne i powstały dwa święta: trzeciomajowe polskie, oraz dzielący je drugi maja ochrzczono świętem flagi. Komorowski, pełniący obowiązki prezydenta, próbował nawet wprowadzić „nową tradycję” czekoladowego orła, którego każdy mógłby podgryzać, ośmieszając godło Polski.
Uchwalona w 1791 roku konstytucja była pierwszą na kontynencie europejskim, nie ocaliła jednak Rzeczpospolitej przed rozbiorami. Agenci obcych mocarstw byli zbyt silni, żeby udało się ich pokonać. A jak jest obecnie? Czy potrafimy bezbłędnie wskazać i skutecznie usunąć z życia publicznego wrogów Polski, aby ją chronić?

https://mtodd.pl/?wysija-page=1&controller=email&action=view&email_id=436&wysijap=subscriptions

Cena prawdy 17/2021 (512)

Była taka sztuka teatralna napisana przed wojną, a grana też w powojennych teatrach, zatytułowana „Dzień bez kłamstwa”. Perypetie bohaterów sprowadzały się do tego, jak pogodzić dobre maniery z absolutną prawdomównością. Z chwilą kiedy dobre maniery przestały obowiązywać, problem sam się rozwiązał.
Teraz prawdomówność przestaje obowiązywać w kolejnych dziedzinach życia. Dawniej też kłamano, ale polityk złapany na kłamstwie podawał się do dymisji. Dyplomacja nigdy nie miała zbyt wiele wspólnego z prawdomównością, wymagała i nadal wymaga sprytu. W tej dziedzinie Polska dyplomacja wygląda, jakby wyżej sobie jednak ceniła prawdę od państwowych interesów.
Czy są jeszcze dziedziny życia, gdzie prawda obowiązuje? Na pewno nie w niezależnym sądownictwie, co widzimy na każdym kroku. Jest jednak taka domena ludzkiej działalności, która bez prawdy traci sens istnienia. Jest nią nauka. Nauka tym różni się od polityki, że tezę trzeba udowodnić, nie wystarczy jej słuszność, lub niesłuszność przegłosować.
Obecnie ludzkość stanęła przed ogromnym wyzwaniem – jak walczyć z pandemią? Naukowcy nigdy wcześniej nie mieli tak gigantycznej liczby dostępnych danych, które mogą posłużyć do rozwiązania problemu. Jaki jest tego wynik? Podział środowiska naukowego na tych tradycyjnych, poszukujących prawdy i tych, co już wszystko wiedzą. Tym pierwszym nie pozwala się wypowiadać, zakładając, że co by nie powiedzieli, to i tak nie mają racji. Jeśli tak, to co konkretnie wiedzą ci drudzy? Czyżby to, że serwują nam jeszcze jedną swoją ideologię, nie mającą nic wspólnego z nauką?

 

Ile razy? 16/2021 (511)

Kłamstwo, podobno wystarczy powtórzyć tysiąc razy, żeby stało się „prawdą”. A ile razy należy powtarzać prawdę? O konieczności zaszczepienia się przeciw Covid-19 usłyszałam już ze sto tysięcy razy. Zastanawiam się dlaczego? Czyżbyśmy byli jako społeczeństwo tak tępi, że oczywistą prawdę trzeba wbijać nam do głów od rana do wieczora? Na to wygląda. Wszakże wybitni przedstawiciele naszego ciemnego ludu pojęli w lot skomplikowane meandry biologii. Janda i Hołownia już się zaszczepili, zdobywając tytuły „Dzielnych pacjentów”. Na czym ta dzielność polega, nie bardzo zrozumiałam. Czyżby jednak zaszczepienie niosło jakieś ryzyko wymagające dzielności?
Nie dajmy się zwieść argumentom wysuwanym przez przeciwników szczepień. Podnoszą oni zarzut, że szczepienia są skuteczne tylko na choroby wywołane przez bakterie. Prymitywniejsze od bakterii wirusy, mutują tak szybko, że postęp medycyny za nimi nie nadąża. Gdyby nadążał, to dawno wszyscy bylibyśmy zaszczepieni przeciwko katarowi, o którym nie słyszeliby już nawet najstarsi górale.
Czas odpowiedzieć sobie na pytanie ile razy zostaniemy zaszczepieni. Na razie dwa, w tym roku. W następnym zapewne po dwa razy w kwartale, później po dwa w miesiącu i tak dalej. Ile w sumie? To się okaże i będzie zależało od naszej dzielności!

Zostać liderem 15/2021 (510)

Wielu ambitnym osobom marzy się zapewne kariera nie wymagająca żadnych kwalifikacji, ani wysiłku. Ot, wystarczy tylko być, jak Trzaskowski! No właśnie, ale skąd się biorą „liderzy” pokroju Palikota, Petru, Budki, czy Hołowni? Kto, a zwłaszcza dlaczego powołuje ich na stanowiska, na których kompromitują się co chwilę, nawet tego nie zauważając? Nie jeden „bystrzak” chciałby pewnie wiedzieć, jak się dostać do tego klubu wysokopłatnych durni.
A może właśnie brak kwalifikacji jest tym czynnikiem przesądzającym o wyborze? Gdyby głupiec był świadomy, jakie androny wyplata, zapewne przestałby być takim głupcem. Cwany drań też odpada, ale nie ze względu na podły charakter, bo ten jest akurat poczytywany mu za plus, a ze względu na to źdźbło inteligencji, jakie przejawia i które nie pozwala mu wypowiadać jednym tchem opinii nawzajem sobie przeczących.
Tacy natomiast niepełnosprawni umysłowo „liderzy” nikomu nie zagrażają. Nie mają też nikomu nic do powiedzenia i o to może właśnie tu chodzi? Mogą być jedynie unijnymi kurierami przekazującymi nieudolnie „odgórne” polecenia. Pocieszające jest to, że ta „góra” usytuowana w Brukseli też mądrością nie grzeszy. Prędzej, czy później taka Wieża Babel rozleci się, nie na skutek poplątanie języków, a interesów. Lepiej, żeby prędzej, niż później.


https://mtodd.pl/?wysija-page=1&controller=email&action=view&email_id=433&wysijap=subscriptions

Jaskiniowcy 14/2021 (509)

Nasi przodkowie siedzieli w jaskiniach, bo tam było najbezpieczniej, chociaż zapewne nudnawo. Dzielni mężczyźni opuszczali czasami schronienie, żeby zdobyć pożywienie dla rodziny.
Jakże się od nich różnimy! Nasi mężczyźni już nie są dzielni, bywa nawet, że sami mają wątpliwości, czy w ogóle są mężczyznami. To dotyczy też tożsamości kobiet. Pożywienie dostarcza nam kurier, albo dron. Ciekawość świata też jest zaspakajana nowocześnie. Nie da ci rodzic numer jeden, ani numer dwa, tego co internet ci da.
W okresie przejściowym między jaskinią a internetem ludzkość dorobiła się różnych wynalazków, zastępowanych coraz to nowszymi. Rysunek zastąpiła fotografia i film. Niekiedy łatwiej podziwiać zdjęcie z Australii, niż widok za oknem, bo to wymagałoby odwrócenia wzroku od ekranu, a może nawet podejścia do okna. Technika bywa jednak figlarna. Przesłanie zdjęć z jednego komputera do drugiego, stojących od siebie w odległości jednego metra trwa niekiedy dobę albo nawet kilka.
Zjawisko uzależnienia od komputera nie byłoby tak powszechne, gdyby nie pandemia wymuszająca izolację od świata. Czy taki reżym jest konieczny? Cierpimy wszakże na inne choroby zaniedbywane przez służbę zdrowia. Tak, ale zawałem serca, czy rakiem nie można się zarazić od przechodnia na ulicy, a covidem owszem.

https://mtodd.pl/?wysija-page=1&controller=email&action=view&email_id=313&wysijap=subscriptions