Archiwum kategorii: Aktualności

Zegar Balcerowicza 30/2015 (213)

Podatki to mają do siebie, że nadmiernie wyśrubowane przestają być ściągalne. Nie trzeba być wybitnym ekonomistą, żeby umieć przewidzieć co się stanie z akcyzą na alkohol i papierosy, gdy się ją podniesie zbyt wysoko. Ani alkoholicy, ani palacze nie zerwą z nałogiem. Jedynie wzrośnie szara strefa, a przemytnicy zaczną zbierać złote żniwa. Państwo niby to stoi na straży porządku, ale czyni to w sposób groteskowy. Oto przykład. Na skutek skarg mieszkańców, jednemu ze sklepów monopolowych na Ochocie odebrano licencję. I co? Nic! Nadal sprzedaje alkohol 24 godziny na dobę, z tą tylko różnicą, że jest to alkohol zarekwirowany przez policję i oddany sklepowi w depozyt. Absurd? Raczej działanie z premedytacją.
Rząd PO&PSL dawno pożegnał się z myślą, że podatki mają wystarczyć na utrzymanie państwa. Rząd się żywi zaciąganymi za granicą długami i im są one większe, tym bankierzy szczęśliwsi i oto wyłącznie chodzi.
Równie celowe, zdaje się być umieszczenie w samym centrum Warszawy zegara odliczającego dług publiczny. Czemu ma to służyć? Może jest to prowokacja żebyśmy pewnego dnia wyszli na ulicę i zrobili rewolucję? Raczej całkiem inne cele przyświecały twórcom tej instalacji. Po pierwsze powinniśmy się przyzwyczaić do myśli, że jesteśmy dłużnikami-niewolnikami i uznać to za stan normalny. Takie spektakularne odlicza-nie długu może też być gigantycznym listkiem figowym dla samego Balcerowicza. Według jego przecież planu Polska wyprzedała za bezcen wszystko co miała, a jej obywatele nawet sobie za to nie pożyli, tak jak Grecy. Teraz próbuje on wrócić do polityki z grupą innych znakomitych sprzedawców. Zaprzyjaźnione media próbują nam wmawiać, że Polacy już pokochali nową partię. Miejmy się na baczności.

Wstydliwe przedmioty 29/2015 (212)

Pamiętamy jak Komorowski wzbraniał się przed przyjęciem plakietki z logo jego partii. Ten wstydliwy przedmiot podrzucił czym prędzej Olejnik, a ona, nie mając już komu podłożyć gorącego kartofla, odstawiła go na podłogę. Ostatnio znowu mieliśmy do czynienia z przedmiotem najwyraźniej upokarzającym jego właściciela. Na konferencji prasowej reporterka TVN usiłowała ukryć logo reprezentowanej przez siebie firmy. Czytelnik sam oceni, czy było się czego wstydzić.
Ale można też przecież brać przykład z pani premier, która żadnej kompromitacji się nie lęka. Zagląda ludziom do talerzy, wącha kotleciki, częstuje lodami wcześniej ukręconymi i w ogóle odgrywa rolę dobrej przedszkolanki, w nadziei, że naród zinfantylniał wystarczająco, żeby to łyknąć. Wymądrza się na temat długów, jakby to co mówiła miało tylko dotyczyć Grecji, a Polska podlegała jakimś całkiem innym prawom ekonomii. Najwyraźniej nie ma bladego pojęcia o czym mówi i nie jest tym ani trochę zażenowana.
Gdyby jednak ktoś sądził, że straszenie PiS-em przestało już obowiązywać, to jest w błędzie. W jednej z wielu zaprzyjaźnionych z rządem stacji telewizyjnych zaproszono jakiegoś mniej znanego eksperta, który pozwolił sobie zauważyć śmieszność pani premier wystrojonej w szpilki na plaży i wciskającej banały. W tym momencie gospodarz programu wkroczył do akcji i upomniał gościa, że nie spodziewał się po nim takiej pro-pisowskiej postawy.
Jak widać, wstydzić się popierania PO można, ale po cichu, w zaciszu domowym. Krytyka rządu jest nadal niedopuszczalna. PRL-bis tak już ma.

Super ustawka 28/2015 (211)

   Kiedy PO straszyło PiS-em, to zdawać się mogło, że to jedyny program na jaki Platformę stać. Pewnie tak było i jest nadal, ale czy to tylko strachy na lachy? Oni naprawdę mają czego się bać. Afera goni aferę i zamiatanie ich pod dywan zaczęło grozić tym, że kiedyś wreszcie dywan okaże się za mały. Trzeba było znaleźć drogę ewakuacyjną.
Najpierw miękki lądowanie zapewnił sobie Tusk. Niemcom oddał wszystko, czego zapragnęli, od Francuzów „kupił” śmigłowce, nawet premierowi Wielkiej Brytanii opylił socjal Polaków. Na swojego następcę mianował wyjątkową niezgułę, jakby chciał nam uświadomić, że kłamać też nie każdy potrafi. Co do „głowy państwa” można mieć wątpliwości, czy prezentowany bęcwalizm był w stu procentach autentyczny. W każdym razie posłużył do następnego kroku w pożądanym kierunku.
Gwoździem programu miękkiego lądowania stała się „afera taśmowa”. Wszyscy ministrowie, prezesi spółek skarbu państwa, banków i co ważniejsi gangsterzy powiązani z rządami PO latali do restauracji Sowa i przyjaciele na spowiedź. Kiedy taśmy były gotowe, pakiet kontrolny podarowano zaprzyjaźnionej redakcji, odstawiając cyrk, że niby służby chcą je odebrać, nie dopuścić do opublikowania. Po co cały ten pic na wodę? A no, żeby wmówić nam, że jedynymi przestępcami są kelnerzy nielegalnie nagrywający gangsterów, którzy przyznawali przecież tylko to, o czym od dawna wiedzieliśmy, że państwo istnieje już tylko teoretycznie.
Finał wieńczy dzieło. Teraz wystarczyło już tylko zatwierdzić prawo, że nielegalnie zdobyte materiały nie mogą być dowodem w sprawie. W ten sposób za wszystkie przestępstwa, których dopuścili się rządzący, a do których się przyznali na nielegalnie nagranych taśmach, ujdą im na sucho. Oto na czym polega super przekręt!

Zmiana ubarwienia 27/2015 (210)

Kiedyś Holender marzył, żeby jego syn ożenił się z Holenderką. Później marzył już, żeby jego syn ożenił się z białą kobietą. Teraz marzy, by jego syn ożenił się z kobietą. Oto na czym polega „idea postępu”.
Warto więc może zadać pytanie co rządzi światem: pieniądz czy ideologia? A może obydwa te czynniki, to tylko oręż w walce o dominację? Przyjmując takie założenie, jasno widać kto wygrywa, a kto przegrywa kolejne rundy. Po napaści Putina na Ukrainę Obama zastosował broń w postaci finansowego nacisku. Nałożenie sankcji ekonomicznych na Rosję, a zwłaszcza obniżenie ceny ropy było wygraną Obamy, co widać gołym okiem.
Rewanżu natomiast gołym okiem stwierdzić się nie da, bo przyszedł wcale nie z zewnątrz, a zadziałała piąta kolumna wewnątrz Stanów. Zmuszenie Amerykanów do uznania dewiacji seksualnych za normę jest wielkim zwycięstwem Putina, tym większym że nawet sam wróg nie uświadamia sobie własnej porażki.
Wmawianie ludziom, że wszyscy są równi, ale proletariat równiejszy zostało wystarczająco skompromitowane i wydawało się, że nie ma powrotu do tak skonstruowanej ideologii. A tu masz! Okazuje się, że co prawda wszyscy mamy takie same prawa, ale zboczeńcy są grupą uprzywilejowaną.
Czerwonego sztandaru nie udało się powiesić na Białym Domu, wystarczyło go jednak podkolorować wszystkimi barwami tęczy i efekt osiągnięty.

Człowiek roku 26/2015 (209)

Platforma Obywatelska po ośmiu latach rządów przypomniała sobie o programie. No cóż, dotychczas wystarczył program jednopunktowy – straszenie PiS-em. Okazało się, że i on zawiódł. Teraz żaden program nie jest potrzebny, bo jak się wybory wygra, to najwyraźniej nikomu on do niczego potrzebny nie był, a jak się przegra, to czy w ogóle warto się trudzić? To co wymaga szybkiego działania, to spaskudzić ile się da, żeby nowy rząd nie miał łatwo. Przepchnąć kolanem ustawy, które odchodzący prezydent podpisze podczas pakowania waliz. Pozatrudniać jakichś pociotków na stanowiska za bajońskie wynagrodzenia i jeszcze większe odszkodowania przy zwolnieniach.
Gorączka legislacyjna i nominacyjna trwa, zwłaszcza w otoczeniu „Człowieka roku”, ale wrogowie tej świetlanej postaci odchodzącej właśnie w polityczny niebyt, też różnej bywają maści. Na murze, koło naszego osiedlowego sklepu ktoś wypisał hasło, którego pierwsze słowo składające się z dziesięciu liter zostało zamazane. Następne wyrazy są z tych „ministerialnych”, czyli wyjątkowo wulgarne, ale one ludziom kochają-cym zgodę i porządek najwyraźniej nie przeszkadzają. A można było przecież zostawić pierwsze słowo, a na zamazanych wulgaryzmach dopisać „człowiek roku”. Takie hasło przysporzyłoby zapewne wielu czytelników umiłowanej przez rząd-nierząd Gazecie Wyborczej.

Przechytrzyć diabła 25/2015 (208)

Dawnymi czasy po wsiach krążyła bajka o tym, jak to chłop przechytrzył diabła, który o rolnictwie nie miał zielonego pojęcia. Demon komunizmu nie musi znać się ani na rolnictwie, ani przemyśle, nauce, w ogóle na czymkolwiek, wystarczy, że jest arcymistrzem manipulacji. I tego właśnie doświadczamy co najmniej od 70 lat. Czasami udaje się zapędzić komunistyczne draństwo w kozi róg, jak w październiku 1956, sierpniu 1980, i teraz w maju 2015 r.
W totalitaryzmie obowiązuje pewien cykl. Kiedy nagromadzone kłamstwa, obłuda i wszelakie podłości osiągają masę krytyczną, ogłasza się pierestrojkę. I ten czas właśnie nadszedł.
W 1956 r. nie można było niestety osiągnąć nic więcej niż malutkie okienko na świat kultury zachodu. Węgrzy za zryw wolności zapłacili krwią. „Solidarność”, to było nasze polskie wielkie zwycięstwo. Komuchy po porażce w 1980 r. potrzebowały aż dziewięciu lat na skuteczne prze-grupowanie i przejęcie sterów. Udało się wcisnąć Polakom świeżutki kit. Kapitalizm był przecież ziszczeniem marzeń. Zostaliśmy znowu wystrychnięci na dudka. W 1989 daliśmy wywieść się w pole, uwierzyliśmy, że jesteśmy u siebie.
A jak wygląda sytuacja obecnie? Jeżeli szajka trzymająca władzę odpuściła, to zapewne z przyczyn taktycznych. Gołym okiem bowiem widać, że pozwolili Dudzie wygrać i to przecież nie wielką przewagą. Słabość czy chytrość?
W wyborach samorządowych komuchy pokazały nam jak daleko potrafią się posunąć w jawnych fałszerstwach. To była przecież wyraźna prowokacja i niejako próba generalna do wyborów prezydenckich. Daliśmy się sprowokować, bo nie mieliśmy innego wyjścia. „Pozwolono” nam na Ruch Kontroli Wyborów, jak 35 lat wcześniej „pozwolono” na założenie Solidarności.
Teraz PO przepoczwarzy się w jakieś inne partie, lub „blok bezpartyjny”. Nie musimy go nawet wybierać po dobroci. Tym razem fałszerstwa mogą pójść na całość, a protestujący zwolennicy uczciwości wyborczej zostaną okrzyknięci oszołomami, bo czyż wygranie wyborów prezydenckich nie jest wystarczającym dowodem rzetelności rządu? Gdyby te-go było za mało, gangsterzy i sługusy dzierżący jeszcze władzę zawsze mogą poprosić o „bratnią pomoc” dowolne państwo na świecie.

Zbrodnia i bezkarność 24/2015 (207)

Pewna „Słowianka” doradzała mi, żebym zajęła się czymś pożyteczniejszym niż pisanie felietonów. No cóż, umiem jeszcze pisać kryminały, ale w raju nie ma przecież zbrodni!
Władcy PRL-u udawali mądrych, bo wówczas mądrość miała lepsze notowania od głupoty. Poprawność polityczna zniosła tę dyskryminację i władcy III RP nawet nie muszą niczego udawać. Przeczą sobie, kłamią w sposób oczywisty i nikt im tego nie ma za złe, a jeśli nawet ma, to jego prywatna sprawa. A zatem przykładanie norm moralnych, czy chociażby zwykłej logiki, niezbędnej w powieści kryminalnej, jest chybione. Każda partia, niekoniecznie skrajnie lewacka, może wystawiać do parlamentu np. przedstawicielkę najstarszego zawodu świata mając nadzieję, że najpopularniejsze słowo na jedenastą literę alfabetu ciałem się stanie i wejdzie do Sejmu, albo Parlamentu Europejskiego godnie reprezentując tych, którzy je wybrali.
Ubolewać tylko można nad naiwnością niekiedy całkiem mądrych ludzi, którym się zdaje, że Rosjanie to Słowianie, a więc ktoś do nas podobny. Usłyszałam kiedyś taki argument, że Putin nie odważyłby się wy-sadzić w powietrze samolotu z polskim prezydentem w obawie, że ktoś to sfotografuje. Gdyby nawet znalazł się ktoś taki, to po przyznaniu się to tego niegodnego czynu, musiałby popełnić samobójstwo i to najprawdopodobniej z całą rodziną.
Dlatego do pisania kryminałów wrócę, gdy Polska stanie się krajem normalnym. Marzy mi się, że już w październiku wkroczymy na drogę normalności.

Zadbajmy o sąsiadów 23/2015 (206)

Wróg czuwa. Przegrał pierwszą batalię i teraz zwiera szyki. Na normalnej wojnie wiadomo gdzie są jego pozycje, posługuje się innym od naszego językiem, jest łatwy do rozpoznania. W wojnie, zwłaszcza informacyjnej, przybiera barwy ochronne. Jak go więc rozpoznać?
Zacząć trzeba od unieszkodliwienia groźnych i na szczęście znanych kanalii. Tanie dranie same zrozumieją, że lepiej się „nawrócić” i ewentualnie przeczekać. Liczna armia lemingów jest zupełnie niegroźna, bo podąża za liderem, kim by on nie był.
Są jeszcze durnie o różnym stopniu zaawansowania głupoty. Dureń doskonały, jak każda doskonałość, występuje rzadko, ale warto wiedzieć czym się charakteryzuje. Ma wyrobione zdanie na każdy temat i z reguły jest w opozycji do swojego rozmówcy, tak dla zasady. Dureń doskonały jako jedyny wszystko wie lepiej i nie musi swoich poglądów z nikim konsultować. Czy powinniśmy go zaliczać do wrogów? Raczej nie. Rzep nie ma przecież bladego pojęcia o psim ogonie, do którego się akurat przy-czepił. Należy go unikać tylko dlatego, że kontakt z super durniem, to zawsze strata czasu, nie wspominając o nerwach. Pocieszający jest fakt, że kanalia też się „intelektem” super durnia nie pożywi.
Wróćmy jednak do lemingów. Mogą się one poczuć teraz zagubione, jak wiodące je media. Proponuję robienie krótkich wyciągów z wiadomości zakazanych w telewizji. Każdy posiadacz dostępu do Internetu i drukarki może wydrukować takie informacje i wrzucić je do skrzynek sąsiadów nieświadomych otaczającego ich świata.

Pierwszy krok 22/2015 (205)

Zrobiliśmy pierwszy krok ku normalności, ku wyrwaniu Polski z rąk gangsterów. Nie łudźmy się jednak, że teraz będzie już z górki. Przeciw-nie, czeka nas jeszcze wiele trudu i niebezpieczeństw.
Władcy PRL-u bis łatwo nie zrezygnują. Rozpaczliwie próbowali znaleźć jakieś wyjście przez półtorej godziny, przedłużając rzekomo czas wyborów z głupiego „proceduralnego” powodu. Różnica jednak między poparciem dla obydwu kandydatów była zbyt wielka, żeby udało się to jakoś zachachmęcić. Ciekawe co teraz wymyślą? Na razie zakręcono mi wodę w kranie (nie tylko ciepłą) i chociaż jest to niewątpliwie zbieg oko-liczności, to jednak nie zdziwię się prawdziwym szykanom, które powinny unaocznić obywatelom, co im grozi za niepopieranie jedynej słusznej linii, jedynie słusznej partii.
Bądźmy czujni i odporni na wszelkie prowokacje. Krok po kroku odwojujemy Polskę z rąk resortowych dzieci. Nie pomogą im agenci ani ruscy, ani pruscy! Nas jest więcej!

Zohydzanie 21/2015 (204)

Dawno temu, kiedy zawitał do nas kapitalizm, konkurowało ze sobą kilka firm mleczarskich. Wówczas o jednej z nich usłyszałam dużo złego. Nie mam pewności czy nie było to czasem oszczerstwo konkurencji, ale chociaż minęło wiele lat, nadal unikam wyrobów tej firmy. Jak widać, tak właśnie działa reklama i antyreklama. PiS opluwany tak długo i konsekwentnie stał się wrogiem publicznym numer jeden i nikt już dzisiaj nie zadaje pytania: dlaczego? Nawet ci, którym wydaje się, że są sprawiedliwi, skłonni są przyjmować odpowiedzialność zbiorową za dobrą monetę. Za wszelkie zło dwudziestu pięciu lat obwiniają całą klasę polityczną, nie bacząc, że PiS rządził tylko przez 2,5 roku, a więc jedynie przez 1/10 tego czasu.
Ale czy aby wszyscy moi rodacy są tylko naiwni? Przedstawione mapki pokazują jak rozkłada się przestępczość, a jak poparcie dla dotychczasowej władzy w naszym pięknym Kraju. Uderzająca zbieżność! Przestępcy nie chcą zmian, są zapewne w układach mafijnych, których ta władza jest gwarantem stałości. Są oczywiście za zgodą na ten układ. Uczciwi natomiast marzą o zmianach, o normalności, o tym żeby to przestępcy siedzieli za kratkami, a nie ci, którzy ośmielili się ich ścigać!
Warto przy tej okazji przypomnieć, że oszustw wyborczych, jak sama nazwa wskazuje, będą usiłowali dokonywać oszuści. Patrzmy im na ręce.

Przestepczosc