Archiwum kategorii: Aktualności

Składowanie gabarytów 14/2018 (355)

Zastanawiacie się pewno, co znaczy ten zagadkowy tytuł. Jak można składować wymiary? Można, jeśli ma się solidne podstawy biurokratyczne wyniesione jeszcze z PRL-u. W naszym osiedlu wisi na ogrodzeniu okalającym pustą przestrzeń tabliczka z zakazem „składowania gabarytów”. Ta szczelnie ogrodzona przestrzeń, jest właśnie miejscem przeznaczonym na te „gabaryty”, przez co administracja rozumie odpady o pokaźnych rozmiarach przekraczające gabaryty, albo kubaturę pospolitych śmieci. Zdawać by się mogło, że skoro jest specjalne miejsce przeznaczone na duże, niepotrzebne przedmioty, to po co je porzucać w pobliżu? A no właśnie, żeby skorzystać z możliwości wyrzucenia „gabarytów”, trzeba pofatygować się do gospodarza po klucz! Taki prosty fortel zapewnia pustą przestrzeń przeznaczoną na owe „gabaryty”, które walają się wokół.
Czy w tym szaleństwie jest metoda? W pewnym sensie. Kiedyś tak się zdarzyło, że Mediolan tonął w śmieciach i wbrew pozorom, nie był to strajk śmieciarzy, a wygrany przetarg na wywóz śmieci przez mafię! Mafia włoska, czy polska, tak właśnie ma, że wygrywa przetargi, inkasuje forsę i dalej nic nie robi, bo kto jej podskoczy!?
Nie wiem, kto w Polsce wygrał przetarg na wywóz odpadów komunalnych, ale spójrzmy jak to działa. Na początku transformacji, kiedy wydawało się, że zaczyna się okres normalności, śmieci były segregowane i jako surowce wtórne trafiały (lub miały trafiać) do recyklingu. Później okazało się, że Polska może być doskonałym miejscem składowania odpadów toksycznych i wszelkich innych, dla Niemców, oraz pozostałych krajów unijnych. Przestano więc udawać, że istnieje jakaś sensowna polityka w tym zakresie. Ale na tym nie koniec śmieciowego biznesu. Za niesegregowanie śmieci Unia może nakładać na Polskę kary. My, mieszkańcy już te kary płacimy w czynszu, co jest wyraźnie zaznaczone!
Jakby tego było mało, każdego dnia marnujemy tony surowców, nie licząc potencjalnej darmowej pracy milionów mieszkańców, którzy chętnie segregowaliby odpady przed ich wyrzuceniem! Czy na pewno stać nas na takie marnotrawstwo?

Granica ustępstw 12/2018 (353)

Kiedy słyszę takie zdanie: „PiS woli (coś tam, coś tam…) od ewentualnej przegranej w wyborach”, to skóra mi cierpnie, zwłaszcza gdy mówią to ludzie prawicy. Specjalnie wykropkowałam ewentualny zarzut, bo nie jest to spór o cele, a o sposoby ich osiągania. Wnioskodawca zakłada bowiem, że PiS realizując jego postulat może przegrać wybory i godzi się z tym faktem. Czyli lepiej wprowadzić jakieś prawo wbrew większości wyborców, przegrać wybory i pozwolić, żeby następna władza zmieniła ten przepis. A ponieważ nie ma takiej siły politycznej na prawo od PiS-u, która mogłaby wygrać z nim wybory, to należy liczyć się z wygraną lewicy. Wówczas najprawdopodobniej wprowadzi ona nowe prawo, bardziej ukierunkowane na własne, lewicowe zapatrywania. A więc, jeśli nie jest to celowe działanie obliczone na destrukcję, to musi to być podcinanie gałęzi, na której się siedzi.
Na szczęście, wpadki w sejmie jasno pokazują z kim mamy do czynienia. Ludzie Targowicy Totalnej wcale nie zmienili poglądów. Nie można zmieniać czegoś, czego się nie ma. Oni po prostu nawykowo głosowali przeciw. Są zawsze i w każdej sytuacji przeciw PiS. Skąd mogli wiedzieć, że tym razem chodziło o dalsze procedowanie postulatu zgłaszanego przez ich środowisko? Trudno od nich wymagać, co otwarcie przyznała szefowa Nowoczesnej, żeby wiedzieli na czym polega praca w sejmie!
Konkluzja jest niestety gorzka. Niektórzy posłowie PiS zachowali się dżentelmeńsko dopuszczając lewacki projekt do dalszego procedowania, żeby nikt im nie zarzucił, że od samego początku negują prawo do rozpatrzenia go. Lament podnieśli fanatycy po oby stronach.
Nie dajmy się sprowokować, żadnej ze stron. Ruscy agenci tylko czekają, żeby rozpiąć nad nami putinowski parasol ochronny. Pamiętajmy, że jedynie pragmatycy osiągają cele.

Kim oni byli, kim są? 12/2018 (353)

Radziecki okupant nie dowierzał Polakom, nawet, a może zwłaszcza, polskim komunistom. Stawiał raczej na „bezpartyjnych fachowców”, do których zaliczali się przede wszystkim ubeccy oprawcy niepolskiego pochodzenia, ale w polskich, oficerskich mundurach. Dlatego na początku swych rządów Moskwa odsunęła od władzy Gomułkę, jako niepewnego, bo ideowego komunistę. W czerwcu 1956 roku pragmatyk „prawdziwy Polak i patriota” Cyrankiewicz groził odrąbywaniem rąk podnoszonych na „władzę ludową”.
Ale zbuntowani ludzie potrzebują jakiegoś przywódcy, a „Towarzysz Wiesław” wtedy nadawał się dobrze do tej roli. Polacy wiedzieli, że to komunista, jednak zakładali, że „swój”. Poza tym innego nie było. Zamachu na ustrój nie brano pod uwagę, bo w tamtej sytuacji politycznej byłoby to całkowitą mrzonką. Chodziło jedynie o poluzowanie terroru, który rzeczywiście trochę zelżał. Lecz wkrótce ludziom zaczęło się marzyć życie jak na Zachodzie, co znowu wymagało roszady na górze. Gierek okazał się odpowiednim człowiekiem na następną dekadę.
Powstanie „Solidarności” znowu unaoczniło władcom PRL-u, że kolej na następną zmianę, najlepiej na tyle pozorną, na ile to możliwe. Przy okrągłym stole zostaliśmy perfekcyjnie wystrychnięci na dudka przez złodziei komuchów. Broniliśmy wtedy też „swojego” Lecha W., mimo iż przygłup, nie mając pojęcia, że to faktycznie prymitywny kapuś Bolek, trzymający z czerwonymi.
A co tak naprawdę stało się w roku 2015? Odsunęliśmy od władzy czerwoną hołotę, ale czy na pewno i definitywnie? Jak należy rozumieć wetowanie przez „naszego(?)” prezydenta kolejnych ustaw, próbujących przywrócić normalność naszemu krajowi?
Kto nami właściwie rządzi?

Na tropach fałszu 11/2018 (352)

Współczesne seriale tak są przesiąknięte fałszem wszelakim, że ich twórcy nie są w stanie odróżnić tego co prawdopodobne, od kompletnej bzdury. W naszym ostatnim sztandarowym serialu historycznym dziewki, posługaczki, niewiasty, dworki, nie wyłączając dam, wszystkie one bez wyjątku, narzucają się mężczyznom, co nie ma nic wspólnego z tamtą rzeczywistością historyczną. Scenarzyści nie potrafią sobie chyba wyobrazić, że były kiedyś czasy, gdy to panowie zabiegali o względy dam.
W jednym z odcinków dwie dzielne niewiasty wybierały się z Krakowa na Litwę piechotą, a żeby nie było im zbyt łatwo, unikały traktów. Wolały się przedzierać przez dzikie knieje, nie bacząc na wilki i niedźwiedzie, żywiąc się zapewne jagodami, mimo zimowej pory. A może twórcy serialu zakładali, że kobiety wyposażone były w jakieś GPS-y, które doprowadzały je do stacji benzynowych, gdzie mogły się pożywić, inaczej by przecież nie przetrwały takiej podróży. Twórcy nie wiedzą także, bo i skąd, że w czasach przez siebie opisywanych nie istniały szafy, a ubiory składowało się w skrzyniach.
Scenarzysta skłonny jest raczej sądzić, że jedyna różnica między dawnym królem, a obecnym reżyserem polega tylko na tym, że ten pierwszy był głupszy od tego drugiego. Ciekawe kim jest scenarzysta z zawodu? Liczne sceny porodów mogą sugerować, że to niewyżyta położna.
Naiwni pytają dlaczego nie zaproszono do konsultacji prof. Andrzeja Nowaka. Odpowiedź jest prosta – bo to by wykluczyło zrobienie propagandowego gniota, co było celem przedsięwzięcia. A tak, serial spełnia swoje zadanie, którym jest umacnianie stereotypów. Hierarcha kościelny knuje przeciw państwu, a żyd karczmarz jest pełen dobrych chęci. Co do innych postaci, trudno się połapać, w ich intencjach. Nie od dziś bowiem wiadomo, że najtrudniej trafić za głupcem.

Prawdziwi cyganie 10/2018 (351)

Rozchorowaliśmy się całą rodziną, włączając w to komputer, który w akcie solidarności też zaniemógł. Nie było zatem powodu, nawet się do niego doczołgiwać. Najpierw należało się jakoś podkurować, zanim poprosi się fachowców o pomoc. Na szczęście fachowcy od elektroniki mają się dobrze i wymiana sprzętu to małe piwo w porównaniu z problemami zdrowotnymi.
Jak nie trudno zauważyć, dziś prawdziwych lekarzy już nie ma. Zastąpili ich prawdziwi cyganie i to nie tylko na stanowiskach medycznych, ale i wielu innych, zwłaszcza takich lepiej płatnych. Przychodnie zdrowia są coraz estetyczniej urządzone. Zadbano o to, by krzesełka w poczekalniach były wygodne, bo to przecież miejsca, gdzie pacjent spędza dużo czasu. Ba, przychodnie nawet wyposażone bywają w sprzęt medyczny, którego nie ma kto obsługiwać. Dlaczego tak się dzieje? To proste, łatwiej wydać pieniądze na coś, na czym każdy się ponoć zna, niż na edukację lekarzy!
Z tą edukacją ma być podobno lepiej. Wicepremier już to zapowiedział. Rząd sypnie pieniędzmi na ambitne projekty naukowe takie, jak na przykład zbadanie wpływu spożywania drożdżówek na otyłość! To nie żart. Z edukacją medyków poczekamy na lepsze czasy, ich „dobra zmiana” nie obejmuje, nas, pacjentów, też na razie – nie.

Antypolonizm 9/2018 (350)

Nie wiem jak Państwa komputery traktują ten popularny już od dawna neologizm. Mój zna tylko słowo: antysemityzm, a antypolonizm to według niego słowo nieznane. Ciekawostka lingwistyczna.
Wydawać by się mogło, że po to mamy polski rząd, żeby między innymi dbał o dobre imię Polski, pozostawiając troskę o dobre imię Izraela, Izraelowi. Fakty jednak temu przeczą. Jak donosi mój kanadyjski korespondent, tamtejsza polonia była zbulwersowana, kiedy dowiedziała się, że nasz rząd przeznacza na badania IPN 5 milionów zł, a na renowację żydowskich cmentarzy 100 milionów zł. Ciekawostka ekonomiczna. Może należałoby wytłumaczyć Polakom, dlaczego tak postanowiono, albo wręcz, w świetle ostatnich wydarzeń, należałoby te budżety istotnie skorygować?
Sprawa rzekomych „polskich obozów koncentracyjnych” zdawała się już wygasać w przestrzeni medialnej, ale nasi wrogowie łatwo nie odpuszczają. Miejmy nadzieję, że nieuprawnione roszczenia żydowskie nie zostały już załatwione w jakiś inny sposób. Zagadkowe milczenie w tej sprawie różnie można interpretować.
Zakładam, że w tym, co piszę, nikt nie upatruje antysemityzmu. Byłoby mi niezwykle przykro ze względu na pamięć moich rodziców, którzy pomagali przeżyć Żydom w okupowanej przez Niemców Warszawie. Po wojnie ludzie ci okazywali moim rodzicom wdzięczność i przyjaźń.

 

Targowica Totalna 8/2018 (349)

Autorem określenia: Targowica Totalna jest dr Targalski. Słusznie uważa on, że opozycją można nazywać te frakcje w parlamencie, które upatrują innej drogi w działaniach dla dobra wspólnego. Ci, którzy sami określili się jako Opozycja Totalna nie mają takich ambicji i nawet tego nie kryją. Są zarówno za przyjmowaniem muzułmanów, jak i przeciw. Putin raz jest ich przyjacielem, a raz wrogiem, nawet bez tłumaczenia dlaczego. Jedynym niezmiennym kierunkiem działania jest walka z PiS-em i powrót do koryta, co jest na tyle oczywiste, że też nie wymaga uzasadnień.
Odkąd ulica nie wypaliła, Targowicy Totalnej została tylko zagranica, chociaż i ona cienko przędzie. Bruksela robiła co mogła, żeby wspierać siły destrukcji w państwach, które zachowały jeszcze poczucie przynależności narodowych, ale i te działania wyraźnie słabną. Kuriozalne unijne dyrektywy wcale nie mają na celu rozbawiać nas, lecz raczej przykrywać te istotne, których zadaniem jest demontaż tradycyjnych wartości w państwach narodowych.
Obecny nasz rząd, nieco mniej gorliwie wprowadza nowe unijne dyrektywy, ale jest też oszczędny we wprowadzaniu takich uregulowań, które nie znalazłyby poklasku brukselskich biurokratów. Dobrym przykładem może być pozorowana walka z alkoholizmem. Łatwiej jest przekonywać wszystkich o szkodliwości alkoholu, niż ograniczyć do niego dostęp. Nie łudźmy się, że komuś rzeczywiście na tym zależy. Unia Europejska już do tego nie dopuści, bo przecież Europa ma utonąć w rozkosznym unicestwieniu pod falą muzułmanów. Wyraźnie chodzi między innymi o to, żeby zminimalizować szanse pijanego tubylca wobec trzeźwego nachodźcy!

Oręż absurdu 7/2018 (348)

Lider POlako POdobnej opozycji w dni parzyste jest za przyjmowaniem nachodźców i likwidacją IPN, a w dni nieparzyste – przeciwnie i nikogo to już nie dziwi, podobnie jak walka z „dyktaturą kobiet” znanej feministki o nazwisku Szajbus, czy jakoś tak. Myszka Agresorka z nieporadnym bełkotem, to przy nich mały pikuś. Najdzielniejsza w tej sporej kupie jest niewątpliwie Róża Barbara Maria Tuman von Hochsztapler, przepraszam jeśli pomyliłam kolejność imion. To ona przyjęła na swoje arystokratyczne piersi walkę z polskimi nazistami, których nikt prócz niej nie zauważa, no może z wyjątkiem pewnego unijnego dygnitarza.
A jak to wszystko ma się do prawdziwej polityki? Zacznijmy od podstaw. Określenie judeo-chrześcijanizm nie ma sensu, bo to niczym nieuprawnione łączenie sprzeczności. Sensu nabiera dopiero porównanie judaizmu z prawosławiem. Obydwie te religie mają niewątpliwą cechę wspólną, jaką jest pogarda dla prawdy. Żydzi komunizm wymyślili, a Rosjanie skwapliwie go wprowadzali w życie. Jedni i drudzy prawdę mają w tak głębokim poważaniu, że nikt już jej nie dostrzega. I tu jest pies pogrzebany!
Im bardziej przyzwyczajamy się do kłamstw wygłaszanych ex katedra, tym łatwiej oswajamy się, a potem bez udziału świadomości godzimy z oczywistymi bredniami. Na tym właśnie polega zabójcza broń absurdu.

Kiepska korona 6/2018 (347)

Podobno tylko prawda jest ciekawa. W takim razie od jej przeciwieństwa powinno wiać nudą. Łatwo się o tym przekonać oglądając Koronę Królów. Fałsz zawarty w tym serialu osiągnął pułap niebezpieczny dla zdrowia, a nawet życia. Można umrzeć z nudów. Jedyne co ewentualnie przyciąga uwagę, to okazja do tropienia bzdur, jakich każdy odcinek dostarcza obficie. Na przykład, na dworze króla Kazimierza kucharz przyrządzał paprykę, którą Kolumb przywiezie z Ameryki dopiero za 200 lat.
Jest jednak coś pozytywnego w tym serialu, to bajeczne ubiory. Projektanci muszą mieć specjalne fory u samego prezesa TVP. Inaczej trudno sobie takie „wybryki” wytłumaczyć. Projektanci mody od lat prześcigają się przecież w tym, kto potrafi zaprojektować coś koszmarniejszego od konkurenta. Wydawać by się mogło, że poczucie piękna wymarło bezpowrotnie, a tu masz, w najnudniejszym serialu, najpiękniejsze stroje! Tym jednak świata nie podbijemy. Co prawda, inni też robią nudne seriale, ale muszą, bo tego wymaga zakłamanie wynikające z poprawności politycznej. A prawdziwa sztuka, to koncentrat prawdy.
Wygląda na to, że „dobra zmiana” skończyła się wraz z odejściem znienawidzonych przez Totalną Targowicę ministrów. Nie dotyczy to kultury, bo tu, jak na razie, żadna dobra zmiana jeszcze nie zawitała. Wszystko zatem przed nami. Najpierw trzeba dokonać szturmu na telewizję, później zatrudnić scenarzystów z prawdziwego zdarzenia i wreszcie zacząć działać. Inaczej nie obronimy się przed fałszywymi oskarżeniami, żeby nie wiem jak były absurdalne.

Osaczanie 5/2018 (346)

Spójrzmy na fakty związane z naszą obecną sytuacją polityczną. Sto lat temu odzyskaliśmy niepodległość, którą odwieczni wrogowie odebrali nam na 123 lata. Po I Wojnie Światowej cieszyliśmy się nią jednak zaledwie 20 lat. Okresu pięćdziesięciolecia 1939-1989 nawet nie ma co wspominać. Później, po uwłaszczeniu się nomenklatury przy okrągłym stole, mamiono nas, że niby jesteśmy suwerenni i dalej byliśmy niemiłosiernie okradani. Naiwnością byłoby łudzić się, że po roku 2015 złoczyńcy odpuszczą. Poczuli się jednak zagrożeni, co wymusiło na nich zmianę taktyki wojennej.
Skoro nie da się nadal grabić wszystkiego, co wytworzymy, to trzeba jak najprędzej zabrać nam to, co jeszcze mamy, najlepiej ziemię i nieruchomości. Biedaków łatwiej zmusić do dalszych ustępstw. W tym celu amerykańscy żydzi uchwalili „prawo”, na mocy którego, wszystko, co kiedykolwiek w Polsce mogło należeć do jakiegokolwiek żyda, jest własnością organizacji żydowskich. Braku zgodności takiego przepisu z logiką, czy prawem rzymskim, nikomu oczywiście zauważać nie wolno.
No właśnie, ale tu pojawia się szkopuł. Ewentualne dogadanie się z polskim rządem, może nie wystarczyć. Rosnąca siła polskich patriotów mogłaby pokrzyżować plany. W tym celu trzeba było wykupić w całości stację telewizyjną, która wypuści sfabrykowany materiał o rzekomych polskich nazistach, a to z kolei pozwoli zdelegalizować organizacje narodowe pod fałszywymi zarzutami. I droga do fortuny wolna. Intrygi prymitywne, ale mogą być skuteczne.
Izrael już obwieszcza zwycięstwo, pouczając nas, żebyśmy się nie rozpędzali z oskarżeniami niemieckich zbrodniarzy za mordy popełniane w czasie Drugiej Wojny Światowej. To my znowu mamy być ofiarami, tym razem wierutnych oszczerstw!
Jeśli kneset uzurpuje sobie prawo zwierzchnictwa nad polskim parlamentem, a Natanjachu nad polskim rządem, to może tu chodzić tylko o prowokację. Bądźmy ostrożni.