Rozchorowaliśmy się całą rodziną, włączając w to komputer, który w akcie solidarności też zaniemógł. Nie było zatem powodu, nawet się do niego doczołgiwać. Najpierw należało się jakoś podkurować, zanim poprosi się fachowców o pomoc. Na szczęście fachowcy od elektroniki mają się dobrze i wymiana sprzętu to małe piwo w porównaniu z problemami zdrowotnymi.
Jak nie trudno zauważyć, dziś prawdziwych lekarzy już nie ma. Zastąpili ich prawdziwi cyganie i to nie tylko na stanowiskach medycznych, ale i wielu innych, zwłaszcza takich lepiej płatnych. Przychodnie zdrowia są coraz estetyczniej urządzone. Zadbano o to, by krzesełka w poczekalniach były wygodne, bo to przecież miejsca, gdzie pacjent spędza dużo czasu. Ba, przychodnie nawet wyposażone bywają w sprzęt medyczny, którego nie ma kto obsługiwać. Dlaczego tak się dzieje? To proste, łatwiej wydać pieniądze na coś, na czym każdy się ponoć zna, niż na edukację lekarzy!
Z tą edukacją ma być podobno lepiej. Wicepremier już to zapowiedział. Rząd sypnie pieniędzmi na ambitne projekty naukowe takie, jak na przykład zbadanie wpływu spożywania drożdżówek na otyłość! To nie żart. Z edukacją medyków poczekamy na lepsze czasy, ich „dobra zmiana” nie obejmuje, nas, pacjentów, też na razie – nie.