Mój ulubiony bohater

Teatrzyk Zielony Śledź
ma zaszczyt przedstawić sztukę pt.
Mój ulubiony bohater

Występują: Nauczycielka i Jasio.

Nauczycielka – Kto jest Jasiu twoim ulubionym bohaterem?
Jasio – Pan prezydent.
Nauczycielka – O! Dlaczego?
Jasio – Bo może sobie skakać po czyimś fotelu i nikt mu nic nie zrobi. A jak ja wchodzę z butami na fotel tatusia, to mama krzyczy.
Nauczycielka – Pan prezydent tylko żartował. A za co go jeszcze podziwiasz?
Jasio – Za odwagę.
Nauczycielka – A konkretnie?
Jasio – Chichrał się nad trumnami, a jak mnie kuzynka łaskotała na pogrzebie babci i oboje się śmialiśmy, to tata nas skarcił.
Nauczycielka – A może tak coś na poważnie?
Jasio – Pan prezydent jest historykiem i odkrył, że Światowid miał 5 twarzy, a wszyscy myśleli, że tylko 4.
Nauczycielka – Może z jakiejś innej dziedziny.
Jasio – Ortografii?
Nauczycielka – Nie, nie! Tylko nie to.
Jasio – No to, był hrabią i doktorem na jakiejś uczelni.
Nauczycielka – To już nieaktualne. Powiedz coś o jego dokonaniach jako prezydenta.
Jasio – Nie pamiętam. Nie wiem. Wprowadził gender?
Nauczycielka – Przypominam, że to ja pytam, a ty odpowiadasz.
Jasio – Mam mówić wszystko co wiem?
Nauczycielka – Jasne.
Jasio – Ale trochę boję się powiedzieć.
Nauczycielka – Mów!
Jasio – Dziadek Prezydenta Komorowskiego Osip Szczynukowicz, jak i ojciec Zygmunt Komorowski działali zawsze na szkodę Państwa Polskiego, pierwszy walcząc w 1920 r. przeciwko Polsce, drugi będąc oficerem LWP przyczynił się do mordowania żołnierzy AK na Podlasiu, był także sowieckim agentem…
Nauczycielka – Co?!!!
Jasio – Spotykał się na terenie Rosji i Armenii z przedstawicielami GRU i FSB oraz właścicielem zakładów w Samarze remontujących przed zamachem prezydenckiego Tupolewa. Później wysłał byłego agenta do Komisji Weryfikacyjnej WSI aby wykraść papiery o sobie.
Nauczycielka – Zamilcz!
Jasio – Media w Polsce sprzyjające obecnej władzy i prezydentowi nie są polskie. Zostały stworzone i finansowane pod koniec lat osiemdziesiątych przez służby specjalne PRL, gdzie oficerami prowadzącymi byli tajni agenci KGB.
Nauczycielka – Skąd to wszystko wiesz?
Jasio – Od rodziców.
Nauczycielka – W takim razie dzwonię na policję!
Jasio – Dlaczego? Co ja takiego zrobiłem?
Nauczycielka – Ty nic, ale zajmie się tobą pogotowie rodzinne.
Jasio – Jak to?
Nauczycielka – Jeszcze pytasz!? Jesteś z rodziny patologicznej. Twoich rodziców trzeba pozbawić praw rodzicielskich. Sam mówiłeś, że cię karcą, czyż nie?

KURTYNA

V kolumna w natarciu 9/2015 (192)

Facebook zablokował właśnie stronę: „Rosyjska V kolumna w Polsce”. Może powinniśmy się dziwić, że dopiero teraz? Z interwencją w sprawie „Komora” uporano się szybciej. Prawda o prorosyjskich politykach nie jest na rękę obecnej władzy.
Jak rozpoznać rosyjskiego agenta wpływu? W chwili obecnej to dość łatwe zadanie.
Jeden taki agent amator właśnie się odezwał. W dramatycznym apelu pełnym wulgaryzmów, jak przystało na wielbiciela rosyjskiej kultury, pyta retorycznie w jakim kraju żyje? Jeszcze w Polsce – odpowiadam ci kacapski kapusiu, ale przez takich jak ty możemy pewnego ranka obudzić się w Priwislanskim Kraju, gdzie ruskie przyjdą szukać tego, który ich zaprosił i nie będzie miał kto ich wyprosić.
Ruskiego agenta poznać po „poglądach” dziwnym trafem zbieżnych z putinowską propagandą. Będzie wyciągał i próbował rozliczać ukraińskie zbrodnie właśnie teraz. Wcześniej mu one nie przeszkadzały. Będzie nam też wmawiał, że uległość wobec Rosji gwarantuje nam uniknięcie wojny. A jest oczywiście dokładnie odwrotnie. Jeżeli teraz nie odważymy się sprzeciwić Rosji, to wojnę mamy zagwarantowaną, kiedy przyjdzie na nas czas.
W chwili obecnej armia rosyjska jeszcze nam bezpośrednio nie zagraża. Groźna jest natomiast rosyjska V kolumna działająca pod licznymi przykrywkami, a niekiedy całkiem jawnie na najwyższych szczeblach rządowych. Dlatego jeśli nie uda nam się odsunąć od władzy Komoruskiego & Co, to gwarantujemy sobie, że na nasze domy spadną ruskie bomby.
Rosjanie-Słowianie już przebierają nogami, żeby wkroczyć z bratnią pomocą i specjalnych zaproszeń nie potrzebują, wystarczy okazanie słabości, strachu.

P. S. Kartagina została zburzona, PKiN im. Stalina jeszcze nie, ale pamiętajmy, że 10 maja musimy odwołać Komoruskiego. Pamiętajmy, że jego zdaniem żądanie uczciwych wyborów to „odmęty szaleństwa”.

Oskar

Teatrzyk Zielony Śledź
ma zaszczyt przedstawić sztukę pt.
Oskar

Występują: Fritz i Wańka.

Wańka – Moje gratulacje.
Fritz – Z jakiego powodu?
Wańka – Oskara oczywiście i nie mam tu na myśli waszego człowieka w Brukseli, a film.
Fritz – Rozumiem. I niech no teraz jeszcze ktoś będzie powątpiewał, że to Polacy odpowiadają za holokaust!
Wańka – Dobra robota. Nie ma to jak wykańczanie wroga jego własnymi rękami!
Fritz – Co tam słychać u separatystów?
Wańka – Dziękuję, wszyscy zdrowi. A co powiesz o podpaleniu Mostu Łazienkowskiego?
Fritz – Domyślam się, że to manewry na tyłach wroga, ale nie bardzo wiem czemu mają służyć.
Wańka – Wykazaniu Polaczkom bezsilności. Nie mają najmniejszych szans. Jesteśmy wszędzie. Podpalenie jednego mostu pozbawia łączności ich pożal się Boże armii z dowództwem.
Fritz – To może dać im do myślenia?
Wańka – W tym rzecz, żeby ujawnili się jeszcze ci, którzy potrafią myśleć.
Fritz – A to w jakim celu?
Wańka – Werbunku, albo idzie facet w odstawkę.
Fritz – Warto było im uświadamiać taki słaby punkt jak brak alternatywy w łączności wojskowej? Teraz będą most monitorowali.
Wańka – Właśnie, niech sobie go strzegą nawet jak tęczy. Kiedy przyjdzie czas na polskich separatystów, to z komsomolskim pozdrowieniem podpalimy im tę nową świętość.

KURTYNA

Już za 5 lat 8/2015 (191)

Kiedy zaglądamy do restauracji, w której nigdy wcześniej nie byliśmy, a jesteśmy głodni, to co decyduje, że zamówimy w niej obiad – dużo czy mało wolnych miejsc? Jeżeli jesteśmy jedynymi gośćmi, to będziemy pewnie szybko obsłużeni, tylko czy to jest najważniejsze? Lepiej chyba wziąć pod uwagę, że klienci omijają ten lokal. I przeciwnie kolejka u prywatnego dentysty może świadczyć albo o jego nienajlepszej organizacji pracy, albo o popularności, czyli najpewniej o fachowej usłudze za rozsądne pieniądze.
Zdawać by się mogło, że w dobie Internetu każdego można wcześniej sprawdzić zanim wejdzie się w jakiś biznesowy układ. Tak by zapewne było, gdyby nie obowiązująca od pewnego czasu „poprawność polityczna” zrównująca prawdę z kłamstwem. Ufać można jedynie osobom sprawdzonym. Mam nadzieję, że Państwo mnie za taką uważają. Znamy się bowiem od przeszło 3 lat, ściślej od 191 tygodni. Mam dla czytelników dwie propozycje:
Znam specjalistę od prowadzenia trudnych projektów wymagających koordynacji rozmaitych aspektów organizacyjnych, technicznych i prawnych. Prowadzi on również szkolenia dla biznesu i administracji, a także zajmuje się produkcją multimediów. Zainteresowanych proszę o kontakt.
Sama mam ofertę specjalną. Dnia 22. lutego 2020 roku, czyli dokładnie za 5 lat przyjdzie na świat Amelia. Więcej na jej temat można się dowiedzieć z powieści zatytułowanej Rok 2038. Książka będzie w obecnej cenie tylko do 1. marca. Później wraz z ubywaniem egzemplarzy cena zacznie rosnąć.
Również za 5 lat będziemy obchodzili setną rocznicę zwycięstwa nad bolszewikami. Czy uda się do tego czasu zbudować łuk triumfalny na cześć bohaterów – zależy od nas. PRL-bis na pewno nam w tym nie pomoże. Dlatego przypominam: Kartagina została zburzona, PKiN im. Stalina jeszcze nie, ale 10. maja koniecznie musimy odwołać gajowego!

Nowa MMM

Teatrzyk Zielony Śledź
ma zaszczyt przedstawić sztukę pt.
Nowa MMM

Występują: Redaktor, Nadredaktor i Brunetka.

Brunetka – A słyszeliście najnowszą plotkę, że podobno Anna…
Redaktor – Nie zebraliśmy się tu, żeby wysłuchiwać plotek.
Nadredaktor – No, nie wiem. Jak nie znajdziemy jakiejś nowej przykrywki, to wylezie, że prezydent zezwolił na GMO, albo jakaś nowa afera, a przed wyborami potrzebny jest nam spokój.
Redaktor – Jakaś nowa MMM?
Brunetka – Co to jest MMM?
Redaktor – Mamusia małej Madzi.
Brunetka – Aha, czyli taki nius odwracający uwagę?
Nadredaktor – W pewnym sensie. Najlepiej coś o seksie, albo…
Brunetka – Żadne albo. Nie daliście mi skończyć, a to właśnie mogłoby nie tylko odwrócić uwagę, ale jeszcze skierować ją na właściwe tory.
Redaktor – O! A co to takiego?
Brunetka – Nie wiem czy to prawda.
Nadredaktor – O tym co jest, a co nie jest prawdą, to my decydujemy.
Brunetka – Słyszałam, że podobno Anna G. zgwałciła Biedronka.
Redaktor – Masz na myśli Annę Gro…?
Nadredaktor – Bez nazwisk! Ściany mają uszy.
Redaktor – Ja słyszałem wersję odwrotną, że to Biedronek robił niestosowne propozycje Annie G, ale ja plotek nie powtarzam.
Nadredaktor – Tak czy siak, to na nową MMM się nie nadaje.
Brunetka – A gdyby Biedronek udzielił ślubu Annie G?
Redaktor – Z kobietą, czy z mężczyzną?
Brunetka – A chociażby i z kobietą! Pomyślcie, Anna G jako pierwsza kobieta z odzysku, staje się lesbijką, odrzuca zaloty homoseksualisty i zostaje prezydentem! Podziwiał by nas cały świat!!!

KURTYNA
P. S. Anna G. jest tylko śmieszna, Gajowy jest groźny.

Parszywe jabłuszko 7/2015 (190)

Po 1989-tym wydawało się, że nareszcie sami możemy korzystać z pracy własnych rąk i zarabiać na tym co umiemy robić. Jakiemuś Anglikowi zasmakowały polskie jabłka i zaproponował kontrakt, który przerastał możliwości jednego producenta. Sadownicy zorganizowali się więc w grupę i wspólnie wysłali duży ładunek. Jabłka dobrze się sprzedały i zamówiono następną partię. Każdy z producentów wiedział, że tylko zdrowe jabłka przetrzymają transport, nikt nikogo nie kontrolował co do skrzynek pakuje. Ale skoro nikt nie kontroluje, to jeśli się podrzuci kilka jabłuszek nie pierwszej klasy, to przecież nikt nie będzie wiedział kto to zrobił.

Rzeczywiście do dziś nie wiadomo, kto to zrobił, ale tych kilka gnijących jabłek wystarczyło, żeby kontrakt zerwano.

Na tej samej zasadzie działają niektórzy wyborcy. Wiedzą, że PO prowadzi do upadku Polski, ale póki co ważniejsza ciepła posadka. Warto tu przytoczyć nadal aktualny dowcip. Na czym polega największa perfidia? Na zagłosowaniu na PO i wyjechaniu z kraju.

Jak widać na przykładzie ostatnich wyborów, elektorat ekipy trzymającej władzę kurczy się i bez matactw oraz oszustw, niekiedy zupełnie oczywistych, koalicja nie przetrwa. Dlatego przewiduję nasilenie „cudów nad urną”. Domagajmy się już teraz niezależnych międzynarodowych obserwatorów, kamer w lokalach wyborczych, mężów zaufania i przeźroczystych urn wyborczych.

Nie dajmy się zwieść pozorom, że stary niedźwiedź mocno śpi.

P. S. Kartagina została zburzona, PKiN im. Stalina jeszcze nie, ale pamiętajmy, że 10 maja musimy odwołać gajowego!

Linia demarkacyjna

Teatrzyk Zielony Śledź
ma zaszczyt przedstawić sztukę pt.
Linia demarkacyjna

Występują: Fritz i Wańka.

Fritz – Ponieważ wszystko idzie zgodnie z planem, czas przygotować się na wojnę.
Wańka – Do czego się tu przygotowywać? Praktycznie wojny nie będzie. Między Bugiem a Wisłą nie uświadczysz już przecież żadnego żołnierza.
Fritz – Wiem, ta garstka, którą im pozostawiliśmy zgrupowana jest w pobliżu Szczecina. Ale czy to znaczy, że Wladimir Wladimirowicz zmienił trochę plany?
Wańka – Trochę. Kraje nadbałtyckie mogą poczekać, nie stanowią zagrożenia.
Fritz – Są za małe?
Wańka – Właśnie. Praktycznie nie ma co dzielić.
Fritz – Też tak myślę. Podziału Polski należy dokonać jak najprędzej, póki mamy pełnię władzy.
Wańka – Nie panikuj. My nigdy nie oddajemy władzy raz zdobytej.
Fritz – A wiesz może dlaczego Aniela wróciła z Moskwy jakaś przygaszona?
Wańka – Wiem tyle co ty. Jeżeli nasz Batiuszka zagroził bombą nuklearną, jak powiadają, to macie kłopot.

KURTYNA

Wielka wyprzedaż 6/2015 (189)

Wielka wyprzedaż majątku narodowego za psi grosz odbywa się na naszych oczach. Tu i ówdzie udaje nam się zaprotestować, niekiedy nawet skutecznie, ale często nie zdajemy sobie sprawy w jaki sposób jesteśmy okradani. Tworzy się takie prawo, według którego taniej jest kupować nowe, niż używać tego, co już się ma. Telewizji publicznej nie opłaca się robić filmów i seriali we własnych pomieszczeniach i własnym sprzętem. „Musi” zamawiać „taniej” u zewnętrznych producentów, a własny majątek, po doprowadzeniu do ruiny sprzedać „śmieciarzowi”.
Jak to się przekłada na jakość programów widać gołym okiem. Telewizja publiczna ma misję, ale tylko na papierze i w sprawozdaniach. Faktycznie jest rozliczana za oglądalność i to w ścisłym przedziale wiekowym 16-49 lat. Żeby było zabawniej, to poziom programowy jest dostosowany akurat dla osób do 15-tego roku życia i powyżej pięćdziesiątki, jeśli ma się już wczesną demencję starczą.
Czy da się temu jakoś zaradzić? Powiadają, że bez zmiany rządu telewizji się nie zmieni, a bez zmiany telewizji nie zmieni się rządu. Ja jestem jeszcze większą pesymistką. Zmiany muszą sięgać znacznie głębiej. Jeden z polityków-fircyków lubi przywoływać na pamięć dziesięcinę jako podatek o wiele niższy od obecnych, jakie wszyscy płacimy. Zapomina jedynie, że gdyby chłopu odebrać dwa zamiast jednego snopka z dziesięciu, mógłby z rodziną zimy nie przetrwać.
Postęp umożliwił łatwe wyżywienie wszystkich, nie stworzył jednak nowoczesnego podziału dóbr. Wolny rynek, gdyby rzeczywiście taki w przyrodzie istniał, nie miałby absolutnie zastosowania w dystrybucji kulturą. Bo jakie szanse ma arcydzieło w starciu ze szmirą? Mniej więcej takie jak intelektualista w spotkaniu z bandziorem w ciemnym zaułku.
Dostęp do kultury powinien być dla odbiorcy darmowy. Natomiast twórca im wyższej klasy, tym lepiej opłacany i reklamowany. Na tym między innymi powinna polegać misja telewizji pro publico bono.

Według potrzeb 5/2015 (188)

Żeby być komunistą, trzeba było być durniem albo draniem, a najlepiej jednym i drugim. Żeby być lemingiem wystarczy być durniem. Draństwo jest zarezerwowane dla gangsterów wszelkiej maści, których lemingi mają podziwiać. I podziwiają. Torebka za 40 tys. zł budzi respekt, a żądania górników niechęć. Nie dość, że tacy umorusani, to jeszcze upierają się, żeby ten węgiel nadal wydobywać z polskich kopalń, zamiast dać zarobić Putinowi. A to przecież panisko całą gębą!
Niektórzy obserwatorzy sfer finansowych szacują, że jest najbogatszym człowiekiem świata. Już niebawem połowa bogactw globu przypadnie 1% ludzkiej populacji, do której niewątpliwie on należy. Według tych samych szacunków obywatele Rosji to jedni z najuboższych ludzi na świecie. A może kolebka komunizmu zrealizowała właśnie swój sztandarowy postulat: każdemu według potrzeb? Nigdy nie powiedziano, kto te potrzeby miałby określać, ale ludy radzieckie nie miały wątpliwości, że tego szczytnego zadania może się podjąć tylko przewodnia siła jaką była partia, a ściślej jej bijące serce i mózg zarazem, czyli KGB. I oto syn tej formacji wcielił właśnie w czyn najważniejszy postulat komunizmu.
Niemcy uważają, że jak się ma w ręku gospodarkę, to ma się władzę. Rosjanie przeciwnie – jak się ma władzę to się ma pieniądze. A co uważają Polacy? No cóż, nas nikt nie zapyta o zdanie, nam przecież wystarczy ciepła, mimo że bardzo droga, woda w kranie.

Jego Królewska Mość

Teatrzyk Zielony Śledź
ma zaszczyt przedstawić sztukę pt.
Jego Królewska Mość

Występują: Fritz i Wańka.

Fritz – Co powiesz na naszą nową inwestycję?
Wańka – O! Udało się już wykupić śląskie kopalnie?
Fritz – Jeszcze nie, ale to tylko kwestia czasu. Nasi ludzie w zarządach intensywnie pracują nad upadłościami.
Wańka – To co masz na myśli? Bo grafit, to myśmy właśnie wykupili.
Fritz – Mówię o naszej wspólnej inwestycji w JKM.
Wańka – A! Chodzi ci o ten kanał telewizyjny, w którym on występuje na okrągło?
Fritz – To było znakomite posunięcie.
Wańka – Skoro ty tak uważasz…
Fritz – Wiem co masz na myśli. Chwali was, a gani nas.
Wańka – To oczywiście tylko pozory. Myślisz, że on wierzy w to co mówi?
Fritz – Tak to przynajmniej wygląda. Zrobiliśmy go ekspertem od wszystkiego. To każdemu może przewrócić w głowie. Nie zdziwię się jeśli polactwo wybierze go prezydentem.
Wańka – Do tego oczywiście nie dopuścimy.
Fritz – Masz rację, ale tak ich poróżni, tak skołuje, że zapomną kto tu rządzi.
Wańka – I o to właśnie chodzi! Same krętactwa wyborcze mogą nie wystarczyć żeby miłościwie im panujący Namiestnik wygrał już w pierwszym podejściu.

KURTYNA
P. S. Drodzy aktorzy nie dajcie się prosić, zagrajcie w Teatrzyku Zielony Śledź!