Gwóźdź w zupie 21/2022(569)

Na scenie teatru politycznego bez zmian. Gwoździem programu jest niezmiennie wojna na Ukrainie. Może by zatem warto pochylić się nad kondycją teatru tradycyjnego.
Dawno temu, kiedy jeszcze cyganie zwali się cyganami, jeden z nich brylował na jarmarkach. Pokazywał „sztuczkę” jak z gwoździa można ugotować zupę. Do kociołka zawieszonego nad ogniskiem wlewał wodę, wrzucał gwóźdź i pytał co jeszcze w zupie powinno się znajdować. Ludziska podpowiadali, a przekupnie, chętnie lub mniej chętnie dorzucali produkty, które w zupie znaleźć się powinny. O dziwo, zupa z gwoździa wychodziła cyganowi smakowita.
Ta anegdotka przypomniała mi się po obejrzeniu spektaklu Teatru Telewizji Polskiej zatytułowanego „Walizka”, który zmusił mnie do zmiany zdania na temat tego, co jest niezbędne, aby powstało dobre przedstawienie. Dawniej uważałam, że bez dobrego scenariusza, najlepszy nawet aktor nie stworzy interesującej kreacji. Byłam w mylnym błędzie, jak mawia nasz nobilitowany TW Bolek. W kółko powtarzanie kilku banałów było tym gwoździem, który posłużył twórcom spektaklu do ugotowania całkiem strawnej zupy, składającej się ze wszystkiego dobrego, poza samym scenariuszem. Ale czy rzeczywiście słowo przestało być dla teatru ważne?
Lenin najwyżej cenił sobie film, jako przekaz propagandy i pod tym względem, o dziwo, nic się nie zmieniło. Ale czy rzeczywiście nic? Produkcja filmu bardzo potaniała. Nie trzeba być milionerem, żeby film wyprodukować, a dzisiejszym producentom-milionerom na forsie nie zależy. Zależy im na indoktrynacji. Dlatego nie sposób już oglądać żadnych seriali ociekających propagandą, chamstwem i brzydotą.
Powszechna dostępność techniki filmowej samoistnie nie przełoży się na jakość filmu, ale gdyby udało się skrzyknąć ludzi, którzy zachowali jeszcze odrobinę zdrowego rozsądku, dobrego smaku i chcieli poświęcić trochę czasu na realizację filmu, można by wiele zdziałać. Zacznijmy od małych, ale mądrych filmików, które nic prawie nie kosztują.

Zagłodzić i zarobić 21/2022 (568)


W Konkursie Eurowizji ukraińscy jurorzy przyznali polskiemu wykonawcy zero punktów; polscy ukraińskiemu zespołowi dwanaście, czyli maksimum. O czym to świadczy? O różnicy gustów? Gdyby tu w ogóle można było mówić jeszcze o jakichś gustach! Polityka w najczystszej, bezwzględnej postaci daje nam znać, żebyśmy się znowu nie obudzili z ręką w… no, mniejsza o to naczynie.
Nie liczmy na gesty, których się zapewne nigdy nie doczekamy. Róbmy, co nam sumienie dyktuje, ale może zacznijmy też odrobinę kalkulować, bo jak nie, to jeszcze nasze praprawnuki będą spłacały bajońskie długi zaciągnięte teraz przez Polskę.
Ostatnie słowa Inki „Powiedzcie babci, że zachowałam się jak trzeba”, przypominają nam zarówno o tym, jak postępować należy, jak i o tym, czego można się spodziewać po tych, którym takie zachowanie jest nie tyle obce, co wręcz wrogie, bo psuje im interesy.
Polacy brużdżą Unii Europejskiej domagając się sankcji przeciwko zbrodniarzowi, z którym Niemcy i Francja mają przecież znakomite układy handlowe. Że zbrodniarz to trudno, nikt nie jest doskonały. Upragnione przez Unię „zagłodzenie Polski” staje się coraz bardziej realne. Chyba że rząd zdecyduje się upłynnić rezerwy. Tylko jakie? Kto kupi te miliardy szczepionek zalegających magazyny po niespodziewanym odwołaniu pandemii?


https://mtodd.pl/?wysija-page=1&controller=email&action=view&email_id=498&user_id=0&wysijap=subscriptions

Schamienie rozsiane 20/2022 (567)


Stwardnienie rozsiane, to ciężka choroba, ale niezaraźliwa, w przeciwieństwie do schamienia rozsianego, które przybrało rozmiar pandemii. Objawy tej ostatniej przypadłości są dla niektórych wręcz przyjemne, bo pozwalają bezkarnie obrzucać błotem kogo popadnie, przy czym, często nie nazywa się jej chorobą, a asertywnością. A czym jest asertywność? To przekonanie, że należy nam się szacunek, za brak szacunku. Ot takie zboczenie intelektualne.
Jak zwał, tak zwał, mamy jednak do czynienia z wcale nienową
pandemią, o której mało kto mówi, a jest groźniejsza od tej zażegnanej, niby wirusowej. Z covidu uleczył nas Putin napadając na Ukrainę. Z uleczeniem schamienia Rosjanie nam nie pomogą, bo to oni właśnie rozsiali tę chorobę po świecie w imię komunizmu.
Zaczęło się niewinnie od poprawności politycznej, którą trafnie scharakteryzował Waldemar Łysiak, że „jest złem udającym dobro i kłamstwem udającym prawdę”. Lawina ruszyła i dotarła tam gdzie sieje szczególne spustoszenie. W nauce dysputę zastąpił dogmat. Po co komuś udowadniać, że nie ma racji, skoro prościej jest zwymyślać go od durni. Postęp wkroczył na salony. Dobre maniery stały się oznakami ciemnogrodu.

https://mtodd.pl/?wysija-page=1&controller=email&action=view&email_id=497&user_id=0&wysijap=subscriptions




Przełomy 19/2022 (566)


Do napisania niniejszego felietonu zainspirowała mnie mapka umieszczona na portalu POLSKA JUTRA. Zacznijmy jednak od przed, przedwczoraj, czyli od roku 1944. Alianci oddali nas Stalinowi, bo ten przyrzekł, że przeprowadzi uczciwe wybory w Polsce. Nic nie mogliśmy poradzić na ten cynizm połączonych sił Wschodu z Zachodem.
Minęło dwanaście lat i Polacy zaczęli domagać się jakiegoś skrawka wolności. W 1956 osiągnęliśmy tyle, że jazz zastąpił czastuszki, a tłumaczenia książek zachodnich autorów wyparły lektury typu „Jak hartowała się stal” i „Opowieść o prawdziwym człowieku”. Staliśmy się najweselszym barakiem w ponurym obozie socjalistycznym.
Po kolejnych dwunastu latach rosyjskim agentom na Zachodzie udało się ogłupić młodzież. „Dzieci kwiaty” nie wiedziały czego chcą, ot żeby tak coś popsuć i tyle. Polska młodzież w roku 1968 chciała po prostu znowu wolności. Aparatczycy rodem z Rosji tłumaczyli, że wolność nikogo nie nakarmi, ani nie ogrzeje. Moskal niczego innego przecież nie potrzebuje, a najmniej zrozumienia Polaka.
Następny zryw 1980 wszyscy znają, bo to „Solidarność” obaliła w końcu komunizm, który próbował się jakoś pozbierać i przepoczwarzyć. Nie byliśmy świadomi walki buldogów pod dywanem. W 1992 próbowaliśmy swych sił w przedsiębiorczości szeroko pojętej. Zdawało nam się, że wystarczy zakasać rękawy i wziąć się do roboty. W 2004 okazało się, że „Wielki brat” nadal czuwa i lepiej przypieczętować przynależność do Zachodu wstępując do Unii Europejskiej.
Musiało upłynąć następne dwanaście lat, żebyśmy spostrzegli, że Tusk nie jest żadnym naszym premierem, a marionetką Merkel i Putina. Od roku 2016 próbujemy znowu wybić się na niepodległość. Mamy bardzo pod górkę, bo folksdojcze, federaści i wszelka ruska swołocz robią co w ich mocy, żeby pozbawić Polskę suwerenności.
Europa Środkowa zasługuje na lepszy los, niż bycie rusko-pruską kolonią. Stwórzmy Rzeczpospolitą Wielu Narodów! Po ostatecznym rozgromieniu Imperium Zła, będzie to możliwe. Zdążymy do roku 2028?

https://mtodd.pl/?wysija-page=1&controller=email&action=view&email_id=496&user_id=0&wysijap=subscriptions

Sztuka mięs 18/2022 (565)

Wbrew pozorom, to nie będzie przepis kulinarny. Najpierw zajmijmy się sztuką, w ogólności, jako taką. Jaka jest, każdy widzi. Obecnie nie jest bowiem sztuką namalować obraz, napisać powieść, utwór muzyczny. czy dramat, ale sztuką jest dzieło swoje upowszechnić, a o tym decydują nie koniecznie ludzie o wyrobionym guście.
Idę sobie chodnikiem, a na mojej drodze stoi para. Ona tyłem do mnie, on przodem. Próbuję ich ominąć, gdy nagle on przerywa konwersację z partnerką i zaczepnie zwraca się do mnie. „Dlaczego mi się pani przygląda!?” Zdziwiłam się i wtedy dopiero zauważyłam, że mężczyzna całą twarz, prócz nosa, ma pokrytą tatuażami. Uznał a priori, że powinnam nie akceptować takiego sposobu upiększeń i zaatakował mnie wyprzedzająco. Ot, taka ciekawostka psychologiczna, a może… to jednak „trendy”?
Twórcy Teatru Telewizji zachowują się podobnie. Biorą na przykład takiego „Króla Edypa” i upiększają go tak totalnie, że spod „tatuażu” go już nie widać. Młody widz ma prawo dojść do wniosku, że ten Sofokles, to głupek, a napisane przez niego słowa, nie ważne, czy mówione szeptem, wykrzykiwanie, czy wyśpiewywane są bez znaczenia, dla wielkiego współczesnego twórcy, jakim jest reżyser spektaklu. Brak dykcji aktorów, to ważny dodatek do „prawdziwego artyzmu”. Już się boję, co ci „artyści” zrobią z „Krawca” Mrożka 9 maja.
„Nadzwyczajna kasta” niszczy nie tylko wymiar sprawiedliwości i służbę zdrowia, ale i, a może zwłaszcza, kulturę. Tu nie ma litości nad tym co mądre, czy piękne. Dawniej, zapewne też ważne były tak zwane „dojścia”, ale pewne standardy musiały być i były zachowywane. Dzisiaj dzieło, żeby zaistnieć powinno być „kontrowersyjne”. Jeśli nie działa jak środek wymiotny, to nie spełnia zadania. Samo „rzucanie mięsem” już „wymagającej publiczności” nie wystarczy.

https://mtodd.pl/?wysija-page=1&controller=email&action=view&email_id=495&user_id=0&wysijap=subscriptions


Rodzaje niewolników 17/2022 (564)


Co lepsze: być świadomym, czy nieświadomym faktu, że się jest niewolnikiem?
Są dwa gatunki niewolników. Pierwszy to anty-Polacy robiący co w ich mocy, żeby Polsce zaszkodzić. Pożyteczni idioci Putina mozolnie działają ku chwale Rosji i zgubie Polski, świadomie, albo i nie. Bywają śmieszni i straszni zarazem. Słowo „demokracja” istnieje w języku rosyjskim, ale nikt tam nie wie, po co jest i co ono oznacza, podobnie jak słowo „szacunek”, który jeśli się komuś należy, to tylko carowi. Rosjanie chcą, żeby inne nacje się ich bały, a nie szanowały. Własne wiernopoddaństwo jest dla nich rzeczą oczywistą. To po prostu ich natura.
Drugi gatunek anty-Polaków, niewolników, to ciężko zakompleksieni Europejczycy polskiego pochodzenia. Sami się ustawiają w pozycji dziadów proszalnych wobec „Zachodu”. Służbę Francuzowi, czy innemu „panu” poczytują sobie za obowiązek. Są jednak mniej, lub bardziej świadomi swojej niewolniczej postawy i cierpią z tego powodu. Odbijają sobie to poczucie niższości na Polakach, którymi gardzą. Podobnie jak nimi gardzą szwaby, żabojady i kacapy.
Pogarda, to coś, czym się ci anty-Polacy karmią nieustannie. Nie mogą znieść świadomości, że istnieją jeszcze Polacy dumni ze swojej narodowej przynależności.

https://mtodd.pl/?wysija-page=1&controller=email&action=view&email_id=494&user_id=0&wysijap=subscriptions


Głębokie przekonanie 16/2022 (563)


Sporów wszelakich mamy dostatek, bo to broń tania i wypróbowana przez naszych licznych wrogów. Wichrzycielom, inspirowanym z zagranicy szczególnie zależy na podgrzewaniu emocji, to pewne.
Znowu przetacza się utarczka między zwolennikami „pancernej brzozy”, a jej przeciwnikami. O co w tym zatargu chodzi? O to co zawsze: o ukaranie sprawców zbrodni, a sprawcom o zaniechanie dociekań. Dlaczego teraz? Bo wcześniej nikt by Polaków nie słuchał. Putin musiał być poza wszelkimi podejrzeniami, nawet jeśli sam „puszczał oko” w tej sprawie. Skoro akta o katastrofie samolotu z Władysławem Sikorskim od 79 lat objęte są tajemnicą, to dlaczego zamach smoleński miałby być traktowany inaczej?
Różnica polega na tym, że dawniej można było jedynie uciszyć sprawę, przez jej utajnienie. Dzisiaj można pleść dowolne farmazony, które są przyjmowane na równi z logicznymi wywodami.
Wiedza i niewiedza zalewają naszą przestrzeń medialną w równym stopniu. Najmniej wartościowe są przekazy emocjonalne, bo nie kierują się logiką, a jedynie czyimś głębokim przekonaniem o wyższości racji przez niego głoszonych.
Plotąc głupoty ma się podwójną korzyść: uznanie durniów i prawdopodobieństwo cytowania przez mądrych. Sława zapewniona.

  1. https://mtodd.pl/?wysija-page=1&controller=email&action=view&email_id=493&user_id=0&wysijap=subscriptions

Dialog z wirusem 15/2022 (562)


Od tysiąca lat próbujemy dogadać się z Moskalami i niezmiennie ponosimy porażki. Warto może zastanowić się dlaczego. Co zawodzi? Może rozbieżne systemy wartości, jakimi się posługujemy?
Nasz, demokratyczny system zarządzania społeczeństwem zakłada, że najważniejsza jest etyka. Prawo musi jej bezwzględnie podlegać, a władca, niezależnie kim jest, podlega zarówno ocenie moralnej, jak i prawnej.
Turyńska, czyli rosyjska kolejność zależności jest dokładnie odwrotna. Car, niezależnie od sposobu mianowania, był i jest najważniejszy. Jako bóstwo, może dowolnie tworzyć prawo według własnego uznania. Etyka, to pojęcie nikomu w Rosji nieznane i niepotrzebne. Może być, co najwyżej stosowane do rozgrywania wrogów, którymi są dla Rosjan wszyscy.
Obłaskawianie Rosji, to jak przekonywanie wirusa, że mordowanie ofiary nie leży w jego interesie. Natury się nie zmieni. Rosję trzeba pokonać, żeby przeżyć.

Dialog z wirusem15/2022 (562) https://mtodd.pl/?wysija-page=1&controller=email&action=view&email_id=492&user_id=0&wysijap=subscriptions

Łgarze 14/2022 (561)

„Fascynujące!” – stwierdził pewien publicysta. „Lis, a łże jak pies”. Jeśli można coś do tego dodać, to warto zauważyć, że jeden mały, kaszubski, szczekający nieudolnie po niemiecku piesek, w łgarstwach jest niedościgniony. Słowo prawdy nie wymknie mu się, nawet przez pomyłkę. Jeśli nadal 25% wyborców go popiera, to może właśnie za tę nieugiętość w powtarzaniu bredni, często przeczących sobie wzajemnie? W tym miejscu trudno nie wspomnieć o jego poddanym, czyli trzeciej osobie w państwie. Łże równie bezczelnie, a w rankingu bufonów jest niewątpliwym liderem.
Ale nie tylko samym kłamstwem obóz antypolski stoi. Pewien korespondent, który przedstawił mi się jako poseł na sejm, przedłożył postulat. Jak rozumiem, GW ani TVN opublikować tego nie chciały. Wywodzi w nim, że to nie „car Rosji”, a prezydent Ukrainy ponosi odpowiedzialność za masakrę wojenną. Gdyby bowiem nie namawiał do oporu, Armia Czerwona wyzwoliłaby Ukraińców, ze wszystkiego co posiadają, a zginęliby, co najwyżej jacyś cywile, ot tak dla postrachu i uciech, żeby pociski nie zardzewiały w lufach. Później wszyscy żyli by długo i szczęśliwie, jak prawie 100 lat temu, aż do zagłodzenia. Bo czy może być szczęśliwsze życie nad to niewolnicze?
Myślę, że tym postulatem „poseł RP” wpisuje się znakomicie w brukselsko-berlińskie oczekiwania. „Nadzwyczajna kasta” czeka z utęsknieniem na prawo, według którego można będzie karać ofiarę zamiast zbrodniarza. Ktoś wywalił cię na bruk z twojego własnego domu? Powinieneś mu być wdzięczny, że cię nie zabił, bo przecież mógł, no nie?
Żeby nie było tak ponuro, to miał być żartobliwy felieton o PRYMA APRILIS, ale czasy się zmieniły i kłamstwo nie jest już od święta, ani tym bardziej do śmiechu. A może by tak „opozycja totalna” ogłosiła pierwszy kwietnia dniem bez kłamstwa? To by było naprawdę śmieszne.


https://mtodd.pl/?wysija-page=1&controller=email&action=view&email_id=491&user_id=0&wysijap=subscriptions

Mylenie pojęć 13/2022 (560)


Często zdarza się, że mylone są dwa zasadniczo różne pojęcia: wiara i wiedza. Im wiedza jest rozleglejsza, tym powszechniejsza wiara w „ekspertów”, którzy ją posiedli i umieją mądrze zastosować. Jak może być to mylne założenie, udowodniła powszechna pandemia hipochondrii.
Raptem jednak amok epidemiologiczny zgasł, chociaż właśnie powinien rozgorzeć na dobre. Czyżby masa migrantów nie była największym zagrożeniem epidemiologicznym? Okazuje się, że według oficjalnego przekazu nadal mogę zarazić się wirusem od sąsiada, a od uchodźcy już nie koniecznie. Czy to ma jakiś sens?
Wiara zawodzi nie tylko tam, gdzie zastępuje wiedzę. Groźna jest szczególnie przy cedowaniu własnej wolności na rzecz wodza, który wszystko wie lepiej. Niemcy i Rosjanie doświadczyli tego dobitnie, ale niczego ich to doświadczenie nie nauczyło, co potwierdza stosunek do wojny na Ukrainie. Polak pragnie wolności i najczęściej „micha” mu nie wystarcza. Chce jeszcze sam decydować czym tę michę napełni oraz kiedy i z kim ją opróżni, co wszelkim zwolennikom terroru jest nie w smak.
Może jeszcze coś z innej beczki. Czy dobro wraca? Zależy do kogo jest skierowane. Jeśli do zbira, to tylko go rozzuchwala. Na wojnie albo się walczy, poddaje, lub dezerteruje, a wielu niestety ginie. Ewa Kopacz doradzała, swym małym rozumkiem, żeby zamknąć się w kuchni i czekać na wybawienie. Prędzej czy później pojawią się jakieś kacapy ze swoją misją wyzwoleńczą, bo „wyzwalanie” wszystkich ze wszystkiego mają we krwi. Nas wyzwalają z polskości, na szczęście bezskutecznie, już od kilku wieków. Choć są jednak tego efekty, bo były nasz (?) „mąż stanu” oświadczył publicznie, że dla niego „polskość, to nienormalność”.
To, że rosyjski pop pieje peany na cześć obecnego władcy Kremla, nikogo nie powinno dziwić. Ale czy papież Franciszek powinien mu wtórować? To już całkiem inna śpiewka. Propozycja modlitwy za agresora na równi z jego ofiarami wydaje się co najmniej dziwaczna. Nadzieja tylko w tym, że nie wszystkie prośby zostają wysłuchane. Miejmy wiarę, że modły „na górze” podlegają skrupulatnej selekcji, może nawet cenzurze, w aspekcie dobra i zła.

https://mtodd.pl/?wysija-page=1&controller=email&action=view&email_id=490&user_id=0&wysijap=subscriptions