Archiwum kategorii: Aktualności

Kolektywne sterowanie

Czy „demokracja ludowa” rzeczywiście przegrała z demokracją nie ludową? Najlepiej to widać na przykładzie kultury, gdzie język wulgarny (wszędzie słyszany)  wyparł ten literacki (prawie zapomniany). To tylko taki jaskrawy przykład zwycięstwa komuny, ale są i inne tego świadectwa. Za czasów ustroju, rzekomo minionego, filmy, na które partia dawała pieniądze, robili mniej lub bardziej utalentowani reżyserzy. Film czy serial telewizyjny jest sztuką zbiorową i każdy biorący w nim udział ma prawo do swojego kawałka tortu, ale po jego upieczeniu, nie wcześniej.

Obecnie o kształcie dzieła decydują producenci i żeby chociaż przypadał jeden producent na jeden film, to może nie powstawałyby takie gnioty, jakimi ostatnio raczy nas TVP1.

Producenci z wielu krajów połączyli się żeby wyprodukować seriale: a to o jakichś szpiegach w Warszawie, a to o znanej i powszechnie lubianej piosenkarce. Nieporadność w obydwu wypadkach jest wręcz porażająca. Najwyraźniej „tfurcy” nie mają pojęcia o tym, że w prawdziwej sztuce, podobnie jak w zdrowym organizmie, wszystko czemuś służy. Nie ma zbędnych kształtów, barw, dźwięków, słów.

Zabawa w „Rozwojowca”

Dziś z całkiem innej beczki. Czy zdarza się Wam poczucie, że tracicie kontrolę nad własnym życiem? Jeśli tak, to zabawa, którą proponuję powinna się Wam spodobać. Należy wyznaczyć sobie 5 do 9 celów, zapisać je i codziennie odznaczać sukcesy i porażki. Cele mogą być zarówno stałe typu – codzienny spacer; jak i zmienne, z tym że po zrealizowaniu celu zmiennego wchodzi na jego miejsce inny, nowy cel. Wszystkie powinny być jednak starannie spisane i ponumerowane. Proponuję taką tabelkę do odznaczania codziennie tego co się udało, a co nie.

Cele>>>

1

2

3

4

5

Data

 

 

 

 

 

 

Sobota 16.IV.2013

0

1

1

0

1

3

Niedziela 17.IV.2013

1

0

1

0

1

3

Poniedziałek   18.IV.2013

1

0

0

0

1

2

2

1

2

0

3

8

Po 100 dniach suma codziennych sukcesów automatycznie wyjdzie w procentach, a codziennie widzimy realizację postawionych sobie zadań. Ważne żeby być ze sobą szczerym i wyciągać na bieżąco wnioski, czy stawiamy przed sobą wyzwania na miarę możliwości. Przyjemnej zabawy.

Moje sąsiadki

    Premier twierdzi, że myśli przez 20 godz. na dobę. Jakie są tego rezultaty, czyli stan państwa, widać gołym okiem. Zanim więc uda się pozbawić go tego ciężkiego znoju, zajmijmy się sztuką, która w powszechnym mniemaniu myślenia nie wymaga. 

     Aby dotrzeć do sklepu, w którym najczęściej robię zakupy, muszę przejść przez „galerię”. Ktoś kiedyś wpadł na dobry pomysł wyjścia ze sztuką na ulicę. Wykorzystano do tego siatkę oddzielającą posesje od chodnika i umieszczono na niej wielkie fotogramy kilku artystów, a całość wystawy zatytułowano „Moja sąsiadka”. Czarno-białe fotografie przedstawiają żoliborskie artystki (w tym znane i urodziwe aktorki) i ta część wystawy nie budzi  zastrzeżeń.

     Dwie pozostałe to przykład sztuki nowoczesnej. Na kolorowych fotografiach widzimy: a to kawałek opuchniętej nóżki, a to kadłubek bez głowy – wszystko w scenerii jakichś ruder, które pewnie nie łatwo było na Żoliborzu znaleźć. Część trzecia i ostatnia, to portrety staruszek. Te fotki są jak z koszmarnego snu. Gdyby nie konieczność przekraczania ulicy w tym akurat miejscu, w którym wiszą te nieszczęsne portrety, zamykałabym pewnie oczy mijając je. Jak trzeba było zmanipulować modelki, żeby przystały na publikację tak niekorzystnych wizerunków? Wystawa wpisuje się niewątpliwie w nurt postępactwa pseudo-artystycznego. 

     A tak przy okazji: zdjęcie poniżej wykonała Zofia Nasierowska – prawdziwa żoliborska artystka.

     

   

 

Fundusze unijne

9/2013(88)

     W Unii Europejskiej wszyscy są równi, ale Niemcy są równiejsi. Jako jedyny kraj przegłosował w swoim parlamencie, że prawo niemieckie jest w ich kraju ponad prawem unijnym. W ten sposób to, co wszystkich obowiązuje, ich obowiązywać nie musi. Nie należy się zatem dziwić, że unijne dotacje tak są pomyślane, żeby prędzej czy później wróciły do Niemiec.

     Zdawać by się mogło, że co jak co, ale darmowe kursy mogą przydać się każdemu. Mnie się przynajmniej tak kiedyś zdawało. Chciałam nauczyć się jakiegoś programu graficznego, żeby móc projektować okładki do książek. Zrazu wydawało się, że spełniam wszelkie możliwe kryteria. Zachęcona przez jakąś internetową firmę, złożyłam odpowiednie papiery.

     Wtedy okazało się, że mam nieodpowiednie wykształcenie. Kurs jest bowiem tylko dla elektroników! Po co elektronikowi taki kurs? Tego się nie dowiedziałam. Przypuszczam, że jako ogrodniczka miałabym jedynie szanse na kurs obsługi drabiny w sadzie.

      

Domniemanie bezkarności

     Kiedyś najwygodniejszym środkiem lokomocji w Warszawie był własny samochód. Dzięki niemu można było uniknąć spóźnień, tłoku i niekiedy bardzo niepożądanego towarzystwa. Sytuacja zmieniła się radykalnie i to na lepsze, przynajmniej odnośnie do dwóch pierwszych aspektów. Pozostał jednak ten trzeci. Ostatnio jadąc autobusem musiałam wysłuchiwać popisu rozwrzeszczanych nastolatków. Odniosłam wrażenie, że popis ma na celu taką wymianę myśli, żeby prawie nie używać słów cenzuralnych. Czułam się jak w nigdy niemytej ubikacji. Nie reagowałam, bo w ewentualnej ręcznej wymianie argumentów nie miałabym najmniejszych szans, a nawet gdyby do niej nie doszło – to co bym miała tym młodym ludziom powiedzieć?

     Oni przecież wiedzą, że skoro zostaje się gwiazdą medialną mordując własne dziecko, albo przynajmniej biorąc łapówkę, to co można zaproponować w zamian? Z przykazów medialnych dowiadujemy się, jak unikać kary za niewątpliwe przestępstwa i jak trudno udowodnić własną niewinność, jeśli jest się pomówionym przez byle bandziora. Wówczas domniemanie niewinności nie obowiązuje. Natomiast jeśli jest się w układzie, to zawsze można liczyć na domniemanie bezkarności.

Wektory

     Tradycyjny podział na prawicę i lewicę bywa mylący, a ponadto nie zawsze odzwierciedla nasze przekonania i potrzeby. Dlatego wydaje mi się właściwszy podział na ukierunkowanie w górę lub dół. Niezależnie od światopoglądu wszyscy kojarzymy to co piękne, mądre i wzniosłe z miejscem na górze. Już samo słowo „wzniosły” o tym mówi. Wyrazu „staczać się” też nikomu objaśniać nie trzeba. Wybór więc powinien być jednoznaczny. Okazuje się jednak, że są ludzie, dla których wygłupy „palikociarni” mają nieodpartą moc przyciągania. Dzieje się tak, bo już z samej fizyki wynika, że łatwiej jest się staczać niż mozolnie wspinać. „Postępacy” cynicznie to wykorzystują.

     Wybór kierunku ku górze czy w dół zależy od każdego z nas. Człowiek wolny w każdej sytuacji ma jakiś wybór. Zniewolony – w żadnej. Reżimowe działania polegają na tym właśnie, żeby potencjalny wybór obywateli ograniczać najlepiej na każdym polu.

     Od nas jednak zależy w jakich dziedzinach oddajemy własną wolność w cudze ręce i co to są za ręce.

 

Leczenie kompleksów

Jeśli nie rozumiecie fizyki kwantowej, to zapewne dlatego, że otaczający nas świat jest znacznie bardziej skomplikowany, niż nam się na pierwszy rzut oka wydaje. Natomiast jeśli nie rozumiecie prawa bankowego, albo jakiegokolwiek innego prawa, to dlatego, ze komuś zależy, żebyście go nie rozumieli. Tu obowiązuje zasada, jak przy każdym innym oszustwie. Oszust musi posługiwać się kłamstwem i innymi wybiegami, żeby upatrzoną ofiarę usidlić i oskubać. Inaczej oszustwo nie doszłoby do skutku.

     Podobnie sprawy się mają na przykład z medycyną i sztuką. Medycyna jest wiedzą bardzo rozległą i próba zgłębienia jej przez laika musi skończyć się niepowodzeniem. Ten respekt wobec wiedzy wykorzystują szarlatani i należy do nich zaliczyć nie tylko „uzdrowicieli”, ale i tak zwanych „artystów”, którzy wciskają nam kit pod pozorem, że to my nie znamy się na sztuce.

     Najlepiej mają się oszuści na wysokich szczeblach władzy. Usłużni dziennikarze wszystko za nich pozamiatają i wytłumaczą ciemnemu narodowi, że musi cierpieć biedę, bo to dla jego dobra, albo jeszcze lepiej – bo sobie na to zasłużył. Poczucie winy cuda czyni, a leczenie umacnianych wszelkimi sposobami kompleksów nigdy nie przestanie się opłacać. 

     Nie dajmy się nabierać!

Zbieractwo

     Czy zauważyliście program telewizyjny o ludziach uzależnionych od zbierania odpadów? Problem dawniej nieznany lub widziany w całkiem innym wymiarze. Gromadzenie dóbr jest odruchem naturalnym i nie warto by dopatrywać się w tym czegoś nagannego, gdyby nie konieczność wciskania nam przez producentów kolejnych niepotrzebnych przedmiotów. Na czym więc polega różnica? A no na tym, że w czasach bezpowrotnie minionych zbierano przedmioty cenne, dzisiaj zaś śmiecie.

     Zastanówmy się, skąd się to wzięło. Oto prosty przykład. Dawniej cenny przedmiot na wykonanie którego ktoś musiał poświęcić wiele godzin i środków finansowych do jego wyprodukowania – pakowano w szary papier i przewiązywano sznurkiem. Osoba obdarowana cieszyła się cennym przedmiotem, a papier wyrzucała lub używała go ponownie. O ekologii nikt wówczas nie rozprawiał, za to stosowano ją powszechnie.

     Teraz jest dokładnie odwrotnie. Otrzymujemy przepiękną paczkę, a po jej rozpakowaniu znajdujemy przedmiot, który już z samego założenia nie ma zachwycać, a co najwyżej szokować. Naturalnym więc odruchem jest zatrzymanie tego co piękne, czyli opakowania i wyrzucenie togo co szpetne.

      Oto do czego doprowadza zasada: kup i wyrzuć. Po prostu nie wszystkim ona odpowiada.  

PRL-u cd.

Po czym poznać, że żyjemy w PRL-u bis? Nie po kolejkach przed sklepami, bo tych już nie ma. W środku zdarza się personel żywcem z tamtej epoki, chociaż na tyle młody, że nie znający codzienności socjalizmu realnego. Można i teraz spotkać „starsze sklepowe” pouczające „młodsze sklepowe” i klientów petentów, jakby nic się nie zmieniło. Niekiedy idą nawet dalej porozumiewając się między sobą językiem „proletariackim” okraszonym sporą dawką wulgaryzmów, ale to już nikogo nie dziwi. Wszak władza ludowa została nareszcie raz na zawsze umocniona i nic jej nie rusza.

Przejawy jej widzimy na każdym kroku. Równanie w dół obowiązuje w każdej dziedzinie życia. Nie trudno zaobserwować wyższość głupoty nad rozumem, (szczególnie im wyższe stanowisko) brzydoty nad pięknem i kłamstwa nad prawdą. Wszelkie leninowskie postulaty zostały spełnione. Najwięcej powodów do radości mogą mieć tak zwani „artyści”. Wywalczyli sobie prawo do szokowania chamstwem, które już oczywiście pospólstwa nie szokuje, bo dało sobie wmówić, że „artysta” ma do tego prawo. A ja mam prawo takiego osobnika uważać za pospolitego buraka i zachęcam odważnych do wyrażania podobnego stanowiska.

Twarde inteligenckie nie na kłamstwo i głupotę jest pragmatyczne. Tolerancja w tym względzie zawsze prowadzi do zguby. Kto chciałby leczyć się u głupiego lekarza, albo powierzać to co ma cennego notorycznemu kłamcy? Dlatego napiętnowanie tych cech leży w dobrze pojętym interesie każdego z nas i nie jest jakimś tam wymysłem opozycji.

Nożyce

Obawiałam się, że za to prowokacyjne pytanie: „Gdzie ci mężczyźni prawdziwi tacy?” panowie się na mnie po obrażają. Myliłam się. Wnoszę z tego, że pisuję jednak do prawdziwych mężczyzn, co mnie cieszy. Natomiast niektóre panie poczuły się tym tekstem dotknięte. No cóż, uderz w stół a nożyce się odezwą. Zmieńmy zatem temat.

Porozmawiajmy o polityce, czyli naszych odwiecznych problemach z sąsiadami. Oto co sądził o nich Mackiewicz: „Fałszujemy rzeczywistość, stawiając niekiedy znak równania pomiędzy okupacją niemiecką i sowiecką. Niemiecka robi z nas bohaterów, a sowiecka robi z nas gówno. Niemcy do na strzelają, a Sowieci biorą gołymi rękami. My do Niemców strzelamy, a Sowietom wpełzamy w dupę. To nie jest więc żadna analogia, lecz odwrotność.”

Postacie występujące w Teatrzyku Zielony Śledź zdają się potwierdzać do pewnego stopnia tę regułę.