Archiwum kategorii: Aktualności

Wiedza tajemna 08/2016 (244)

Budowniczowie średniowiecznych katedr posiedli wiedzę tak cenną, że postanowili ją ukryć przed konkurencją. W ten sposób powstała loża masońska. O skuteczności dochowania tajemnicy mógłby świadczyć na przykład fakt, że nigdy nie udało się dokończyć budowy wież katedry Notre-Dame w Paryżu. Może za taką wiedzę nie zapłacono komu trzeba? Obecnie, to oczywiście bez znaczenia. Wszyscy zdążyli się przyzwyczaić od paru wieków do tej paryskiej niedoróbki.
Natomiast tajemnica, póki istnieje, nigdy nie traci na atrakcyjności. Masonerię podejrzewa się o największe teorie spiskowe świata. Nie mnie osądzać na ile słusznie. Namacalny przejaw działania tych „sił nieczystych” widzę w modzie na szpetotę. Dawnymi czasy zarówno królowa, jak i wieśniaczka chciały mieć piękne szaty. Pierwszą było na nie stać, a drugą nie. Stąd łatwo rozpoznawano kto do jakiej klasy należał.
W dobie obfitości dóbr wszelakich, przestało to być takie proste. Obecna modnisia nie wystarczy żeby miała pieniądze i zły gust. Musi wiedzieć, na przykład że podarte dżinsy od trzydziestu lat są nadal trendy, a podarty podkoszulek tylko pod warunkiem, że jest kupiony w jakimś top-szopie za bajońską cenę. Taka wiedza tajemna pozwala na wyciągnięcie pieniędzy od tych, którzy mają ich w nadmiarze w przeciwieństwie do rozumu.

Rosyjska dusza 07/2016 (243)

Wieczna tajemnica rosyjskiej duszy polega na zasadniczej różnicy pojmowania rzeczywistości. Sankcje ekonomiczne nakładane na Rosjan to jak topienie ryb w wodzie. Nikt z nich oczywiście nie powiąże agresji skierowanej wobec innych państw z brakiem mięsa czy chleba w sklepie. Rosyjska dusza tak już ma. Bez wodki nie razbierosz, a z wódką tym bardziej.
W carskiej Rosji obowiązywał ścisły podział na kasty. Tytułem do uplasowania się wyżej w hierarchii społecznej nie były żadne zasługi czy talenty. O awansie decydował wyłącznie sam car. Nic zatem dziwnego, że leninowskie hasło walki klas tak się Rosjanom spodobało. Hołota ochoczo wyrżnęła tych z wierchuszki i zajęła upragnione miejsce na górze. Nie rozumieli dlaczego w Polsce to nie zadziałało. Armia Czerwona wyzwalała od ucisku panów, których przecież wcześniej nie wszystkich udało się wymordować w Katyniu i innych miejscach zagłady.
Kultura bizantyjska jest przeciwna i wrogo nastawiona do kultury łacińskiej i żadne udawanie, że jest między nami jakieś pokrewieństwo niczego nie zmieni. Racjonalne upatrywanie zależności między przyczyną a skutkiem obce jest wyznawcom „Świętej Rusi”, podobnie jak pojęcie wolnej woli. Wszystkiemu winien jest los, a losu po sądach ciągać się nie da. Ślepe narzędzie natomiast nie posiada własnej woli, a więc i odpowiedzialności. Takie założenie ma swoje dobre, ale i złe strony.
Najlepiej uwidacznia się rosyjska dusza w najdroższych londyńskich klubach. Okupowane są one przez rosyjskie multi-milionerki, które jedząc kawior i popijając szampanem ronią krokodyle łzy. Tak w nich łka rosyjska dusz, której nikt nie rozumie.

Argumenty i dąsy 06/2016 (242)

Nasza historia pełna jest heroicznych zrywów ale i waśni uniemożliwiających spożytkowania owoców zwycięstwa. Wróg tylko na to czyha i podsyca jałowe spory. Sprzeczamy się o różne sprawy, różne punkty widzenia, mylimy ideę z praktyką. Odróżnienie błahostek od tego co ważne bywa niekiedy trudne, bo wymaga myślenia perspektywicznego.
Załóżmy taką oto sytuację. Radni Warszawy sprzeczają się czy położyć nową nawierzchnię na pl. Krasińskich, czy wybudować kilometr ścieżki rowerowej. Wbrew pozorom, spór jest praktyczno – ideowy. Z jednej strony wygoda wszystkich pasażerów trzęsących się na wyboistej drodze w sercu stolicy. Z drugiej ideowy, czyli chęć przypodobania się Unii Europejskiej.
Najczęściej bywa jednak tak, że wywrotowa działalność osłabiająca państwo polskie przybiera maskę racjonalności, zwłaszcza gdy oponentów nie dopuszcza się do głosu. Przyszedł czas rozliczenia aferzystów, którzy zrobią wszystko, żeby do tego nie dopuścić. Dlatego bądźmy pragmatyczni, nie dawajmy się wciągać w jałowe spory. Bądźmy solidarni z tymi, którzy próbują dokonywać zmian na korzyść Polski.
I jeszcze jedno – nie dąsajmy się na lemingi. Małe rozumki potrzebują dużo czasu, żeby coś do nich dotarło.

Nadążyć za nowoczesnością 05/2016 (241)

Zwykłe zakłamanie, zwane inaczej poprawnością polityczną, to tylko pół nieszczęścia. Druga połowa nieszczęścia polega na niepoprawności obyczajowej obowiązującej każdego „nowoczesnego” Europejczyka.
Dawnymi czasy, moja mama czerpała wiedzę o życiu z literatury pięknej. Ja jestem już bardziej postępowa i czerpię ją z obserwacji życia przystankowo-tramawjowego oraz telewizyjno-serialowego. Zauważyłam uderzającą zmianę obyczajowości polegającą na zamianie ról. Teraz to dziewczyny molestują chłopaków, którzy nie bardzo wiedzą jak się powinni bronić. Jeśli znajdzie się jeszcze jakiś młody mężczyzna, który nie lubi nachalności u dziewczyn, to powinien się tej „przypadłości” wstydzić, bo świadczy ona o niezrozumieniu nowoczesności.
Wniosek z tego taki, że nie potępiałabym niemieckiej policji za bierność w sylwestrową noc na ulicach niemieckich miast. Przecież na co dzień każdy policjant widzi ile się taka dziewczyna musi namolestować, żeby do czegoś doszło. A tu raptem przyszło samo! To chyba dobrze, no nie?
Nowoczesny Petru, który wie wszystko, nie tylko na temat lichwy, ale na każdy dowolny temat, powinien to uświadomić ciemnogrodzianom. Albo może zapytać dawno nie oglądanych ekspertek, takich jak Anulki: Komorowska, albo Grodzka?

Niemiecka überhipokryzja 04/2016 (240)

Nad bramą niemieckiego obozu koncentracyjnego w Auschwitz (dawniej Oświęcim) zamocowane jest hasło, które można by przetłumaczyć „Praca czyni wolnym”. A faktycznie, kogo ciężka praca i głodowe racje żywności nie zabiły, ten mógł liczyć na komorę gazową. Nie lepiej było w Mauthausen, innym niemieckim obozie koncentracyjnym, do którego wywożeni byli między innymi Polacy na przymusowe roboty.
Przypomnienie niechlubnej niemieckiej historii wywołał niejaki Martin Schultz przy okazji połajanek, jakich nie szczędził Polakom w Parlamencie Europejskim. Skąd wziął się taki „mędrzec”? Okazało się, że prócz braku matury może jeszcze „poszczycić się” tatusiem, byłym esesmanem w niemieckim obozie koncentracyjnym Mauthausen, do którego trafił również mój ojciec po Powstaniu Warszawskim. Teraz ktoś z takim rodowodem i brakiem wykształcenia śmie pouczać nas, Polaków na czym polega demokracja i praworządność. Niemiecka hipokryzja jest bez granic, jak widać.
A może zacznijmy brać przykład z niemieckiej pragmatyki? Ustalmy jaki procent obcego kapitału dopuszczamy w bankach i mediach na teren Polski. Zacznijmy też bojkotować niemieckie wyroby. Przy obfitości towarów w sklepach omijanie tych niemieckich nie jest trudne. Proponowałabym też bojkot polskojęzycznej niemieckiej prasy kolorowej, ale z tym może być już nieco trudniej. Panie czytające niniejszy felieton do miłośniczek tabloidów mogą nie należeć, a czytelniczki brukowców pewnie nie są moimi czytelniczkami.

KOD dostępu 03/2016 (239)

Kto dzierży kod dostępu do mamony, ten uważa się za posiadacza niewolników, z którymi może zrobić i robi co zechce. Utratę takiego przywileju postrzega jako wyjątkową krzywdę. Sieroty po PRL-u bis nie mogą swojego protestu wyrazić wprost, udają więc, że chodzi o „łamaną” demokrację, której są jedynymi strażnikami. No, może nie jedynymi, mają przecież możnych popleczników. Specjaliści od wywoływania wojen światowych, pierwszej i drugiej, chętnie udzielą bratniej pomocy swoim folksdojczom.
Dotychczasowi władcy III RP nie mogą się pogodzić z utratą dostępu do pieniędzy, z których okradali naród przez czas wystarczająco długi, żeby się przyzwyczaić, do myśli, że tak będzie już zawsze. Pasożyt po prostu inaczej żyć nie potrafi. Gdyby zwyciężyła partia stawiająca sobie identyczny cel jak PO&PSL, czyli drenowanie pieniędzy w każdy możliwy sposób, to można by się z nią jakoś dogadać, jak majster z majstrem. W pozostałych krajach europejskich, wyłączając Węgry, nieważne jaka partia wygrywa wybory, bo i tak jest tylko po to, żeby realizować interesy wielkich korporacji.
Trudno, żeby gangsterzy pokornie godzili się z perspektywą utraty dochodów, które dotychczas odbierali zgodnie z „prawem”. Dla ludzi tego pokroju pieniądz jest dobrem najwyższym, jeśli nie jedynym, a każdy kto nie podziela tego poglądu to ciężki frajer, którego należy oskubać ze wszystkiego. Jeśli bowiem nie chodzi o forsę, to o co!? Szok i niedowierzanie, że mogą istnieć ludzie, dla których szmal nie jest najwyższym dobrem.
Komunistą mógł być tylko drań, lub dureń, a najlepiej, żeby posiadał te dwie cechy. Jeśli zatem nie należysz do postkomunistów, to zauważ, że rzeczą ludzką jest błądzić, głupców zaś trwać w błędzie, co odnotował już Cyceron.

Wojna informatyczna 02/2016 (238)

Udało się wreszcie wyhodować Nowego Człowieka, który jest tak Nowoczesny, że nie jest w stanie odróżnić fikcji literackiej od informacji. No proszę, coś jednak się udało! Czyli III RP to nie tylko same afery i korupcja, ale osiągnięcie na miarę światową! PRL bis zawdzięcza ten sukces przede wszystkim mediom głównego nurtu. Zrobiły one wszystko, żeby rozróżnienie między fikcją a faktem utrudnić. Propagandziści udający dziennikarzy tworzą „fakty medialne” pod z góry założoną tezę. Do dyspozycji mają wypróbowanych „ekspertów” zręcznie objaśniających, że między prawdą, a jej zaprzeczeniem nie ma żadnej różnicy. „Autorytety moralne” to oczywiście potwierdzają a „przypadkowy przechodzień”, gdyby miał inne zdanie, to zostanie podmieniony na takiego, który „myśli jak wszyscy”.
Skąd więc wzięła się większość wyborców nie „myśląca jak wszyscy”? Takiego pytania się nie zadaje, żeby Nowemu Człowiekowi nie mieszać w głowie. Ma być spokój i demokracja. Gdzie zatem szukać prawdy? Może jednak w fikcji literackiej? Dobra literatura zawiera prawdę nawet bardziej skondensowaną niż bieżące wiadomości. Niestety, o to również postkomuniści zadbali. Teoretycznie napisać można wszystko, ba nawet wydać również, ale na tym koniec. Kto nie ma miliona na reklamę, może swoje arcydzieła schować do szuflady. Odwojowanie tego pola dla literatury prawdziwie pięknej i polskiej jest możliwe, ale najpierw trzeba sobie tan problem uświadomić.

Powtórka z grubej kreski 01/2016 (237)

Tak jak uczeni radzieccy odkryli schizofrenię bezobjawową, tak ich późniejsi towarzysze wywodzący się z postkomunistycznej nomenklatury odkryli prawidłowość w sposobie sprawowania władzy, polegający na powtarzaniu w kółko starego triku z grubą kreską. Zadziwiające, jak to stale działa.
Tym razem odciąć należy wszelkie afery i podłości dokonane za czasów sprawowania władzy przez PO&PSL, co jednak tym razem wcale nie oznacza zielonego światła dla nowego rządu. Przeciwnie. Nadal obowiązuje straszenie PiS-em. Tu fantazji postkomunistycznych aparatczyków na stanowiskach przeróżnych redaktorów nic nie ogranicza. Mamy przecież demokrację i wolność słowa. Mogą więc nowemu rządowi zarzucać planowanie dowolnej zbrodni, bo jak udowodnić, że się nie ma złych zamiarów, zwłaszcza przyjmując radziecki bezobjawowy charakter tych „knowań”? Jako „dowód” wystarczy, że jakaś gazeta napisała, że ktoś komuś coś powiedział, a jeśli nawet nie powiedział, to mógł powiedzieć, a już na pewno pomyślał.
To wystarczy. Dureń kupi wszystko.

Pozdrawiam z nadzieją na lepszy 2016 rok,
czego nam wszystkim życzę.
Do siego roku!

Dobre nowiny 53/2015 (236)

Są Święta Bożego Narodzenia, radujmy się odkładając waśnie na Święty Nigdy, zwłaszcza że są i polityczne powody do radości. Dobrze się dzieje, ale media głównego nurtu sterowane przez Ministerstwo Prawdy spod okrągłego stołu, który znajduje się w Warszawie przy ul. Czerskiej, o tym Wam oczywiście nie powiedzą.
Udało się odwrócić niekorzystne zapisy o emisji gazów. Uznano nasz postulat, żeby uwzględniać polskie dorodne lasy jako element oczyszczający atmosferę. W ten sposób nie musimy zamykać kopalń, dając pierwszeństwo Niemcom w wydobyciu węgla.
O wizytach głowy państwa w takich pomniejszych krajach jak Chiny, czy Ukraina też można dowiedzieć się z różnych podziemnych źródeł, bo media głównego nurtu zajęte są sprawami ważniejszymi takimi, jak ta czy prezydencki samochód był właściwie, czy niewłaściwie zaparkowany.
Wygląda na to, że o kluczowych sprawach dotyczących nas wszystkich dowiadywać będziemy się tylko z niszowych publikacji, które za pierwszej komuny nazywano drugim obiegiem.
Państwu i sobie życzę w nowym 2016 roku, żeby w telewizji publicznej funkcjonariuszy propagandy zastąpili wreszcie normalni dziennikarze.

Systemy prawne 52/2015 (235)

Od dawien dawna w Europie obowiązywały dwa modele sprawowania władzy: rzymski i bizantyjski. Rzymski zakłada przestrzeganie prawa naturalnego przez wszystkich – zarówno władców, jak i poddanych. Bizantyjski władców stawia ponad prawem, a nawet pozwala im na własne widzimisię wprowadzać prawa dla poddanych, niezgodne z prawem naturalnym.
A jak to wygląda obecnie? Tak samo jak przed wiekami. Rzeczpospolita stale próbuje obstawać przy prawie rzymskim, a jej sąsiedzi przy bizantyjskim. Nie tylko car Putin może robić co chce w „swoim” kraju, bo jest to oczywiste dla jego poddanych, ale i Unia Europejska pod wodzą „człowieka (kobiety? człowieczki?) roku” nie widzi nic niewłaściwego w narzucaniu innym własnego bezprawia.
W Polsce bez zmian. Agentury obcych wywiadów 80% środków przeznaczają na dezinformację społeczeństwa i pozyskiwanie agentów dla własnych celów. Honor i uczciwość są bezcenne dla nieprzekupnych, ale mają bardzo konkretną cenę dla szmat, które kosztują niewiele i zawsze można je przecież mianować „ludźmi honoru”, na potrzeby gawiedzi.
Obecnie mamy system prawny mieszany rzymsko-bizantyjski. Czyli prawu podlegamy my wszyscy, nie wyłączając Prezydenta, Sejmu i rządu, natomiast Trybunał Konstytucyjny plasuje się zarówno ponad prawem, jak i samą konstytucją.