Z nowym rokiem często postanawiamy dokonać jakichś zmian. Zastanawiamy się na przykład – kim być. Czy lepiej być postrzeganym jako człowiek miły, czy mądry? Wbrew pozorom to nie jest pytanie typu: czy lepiej być bogatym, czy zdrowym. W tym drugim przypadku chcielibyśmy być zarówno zdrowi, jak i bogaci. Natomiast bycie zarówno mądrym i miłym jednocześnie napotyka pewne trudności. Warto zastanowić się, co spodziewamy się osiągnąć tymi postawami. Osobę miłą lubią prawie wszyscy, może z wyjątkiem szczególnych nienawistników. Mądrą cenią mądrzy, ale głupim przeszkadza żyć.
Rozejrzyjmy się, jak inni radzą sobie z tym problemem. Lekarze dzielą się na miłych – tych za ekstra pieniądze – i mniej miłych – tych opłacanych z naszych składek. Ci ostatni nie muszą się już wysilać. Kompetentni dawno powymierali i nie wiadomo, czy kiedyś się odrodzą.
Mili są, jak sama nazwa poniekąd wskazuje – geje, czyli niegdysiejsze angielskie wesołki. Kto ich nie kocha, jest nienawistnikiem i podlega karze chłosty w postaci napiętnowania. Tej chłosty udziela „postępowy świat”, który zmienił swoje nastawienie o sto osiemdziesiąt stopni, a my – ciemnogród, jak zwykle nie nadążamy. Najpierw nie wsadzaliśmy zboczeńców do więzień, a teraz za mało ich hołubimy, narażając się na oskarżenia o mowę nienawiści. Warto pamiętać też, żeby nie nazywać złodziei złodziejami, bo to również kwalifikuje się jako mowa nienawiści.
I jak tu być miłym, zwłaszcza zachowując zdrowy rozsądek? Mądrze jest jednak nie ulegać irytacji na widok bezbrzeżnej głupoty.