Teatrzyk Zielony Śledź
ma zaszczyt przedstawić sztukę pt.
Róża Lincoln
Występują: Moher i Leming.
Moher – Tuż po wojnie dzieci uczyli jeszcze przedwojenni nauczyciele.
Leming – I opowiadali im pewnie jak to dobrze było za sanacji?
Moher – W pewnym sensie. Nauczycielka geografii przed wojną sama dużo podróżowała i opowiadała na przykład o pływaniu w Morzu Kaspijskim.
Leming – A co w tym takiego szczególnego?
Moher – Wysokie zasolenie wypycha ciało ludzkie na powierzchnię…
Leming – O tym może się przecież przekonać każdy, komu by się chciało tam pojechać.
Moher – Widzę, że masz wyraźne braki z zakresu historii najnowszej. W tamtych czasach podróż za jakąkolwiek granicę była absolutną mrzonką.
Leming – Nawet do demo-ludów?
Moher – Nawet. Inną opowieścią nauczycielki, pani Kiełczewskiej była wycieczka do przedwojennej Bułgarii.
Leming – E tam. Stare dzieje. Lepiej powiedz co miałaś na myśli wspominając Róże Luksemburg.
Moher – Wcale jej nie wspominałam. A wracając do Bułgarii, to przedwojenną atrakcją był spływ rzeką Maricą. Prócz pięknych widoków podróżnym towarzyszył wspaniały zapach róż uprawianych na stokach przybrzeżnych wzgórz.
Leming – Ciemnota. Po co hodować róże, zamiast robić syntetyczny zapach. A skoro już wspomniałaś o Róży Luksemburg, to nie wiem czy wiesz, że jest fundacja jej imienia?
Moher – Zapewne równie pożyteczna jak Pałac Kultury imienia Stalina.
Leming – O właśnie! Zauważyłaś, że Wiadomości w TVP są teraz nadawane na tle Pałacu?
Moher – Urósł do rangi symbolu, jak przystało na PRL-bis.
Leming – A ty stale swoje. No to wyduś wreszcie kim jest ta twoja jakaś Róża? Pewnie Amerykanką?
Moher – Nie kim, tylko czym. Lincoln jest ostatnią zapewne pąsową różą o cudownym silnym zapachu.
KURTYNA