Żarty się skończyły 51/2013 (130)

 

     Dawno temu, mój kuzyn jako początkujący majsterkowicz wsławił się pewnym wyczynem. Potrzebował kawałka blachy, wyciął ją więc z tego co wpadło mu w rękę. Pech chciał, że była to część gazowego palnika. Już nawet nie warto dodawać, że w tamtych czasach rzecz nie do nabycia, zresztą jak większość potrzebnych przedmiotów. Kuzyn został później całkiem dobrym dentystą, ale lekcji własnej niefrasobliwości nigdy nie zapomniał.

     Przypomniałam sobie tę historyjkę w związku z reorganizacją służby zdrowia na moim podwórku. Otóż szef podległych sobie przychodni wojskowych na terenie Warszawy postanowił zlikwidować tę przy ul. Krajewskiego. Powód? Za dobrze pracuje. Po jej likwidacji są szanse na to, że może część pacjentów przeniesie się do tej na ul. Andersa i w ten sposób uratuje placówkę, która sobie nie radzi.

     Podobieństwo obu sytuacji polega nie tylko na tym, że psuje się coś wartościowego, żeby naprawić coś bezwartościowego. Bohaterami obu opowieści są lekarze, z tym że w pierwszym wypadku był to przyszły lekarz i wyciągnął wnioski ze swojego błędu, w drugim odwrotnie.

     Zimny pot człowieka oblewa na myśl, że jego zdrowie może zależeć od kogoś rozumującego w ten sposób. Skończmy wreszcie z bandą nietykalnych kolesiów, bo jeśli ich nie odstawimy od koryta, to oni nas wykończą.

     Nabierzmy sił podczas świąt. Popławmy się znowu w luksusie zafundowanym nam przez władców stolicy. Jedyne co jest z roku na rok coraz ładniejsze, to oświetlenie Traktu Królewskiego w stolicy. Aż dziw bierze, że „prawdziwi artyści” jeszcze nie protestują.

Wszystkim Państwu  życzę wesołych Świąt Bożego Narodzenia.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wprowadź rozwiązanie: *