Dobro wspólne

   Najsprawiedliwiej Pan Bóg obdzielił ludzi chyba rozumem. Prawie każdy uważa, że ma go pod dostatkiem, podczas gdy innym najczęściej go brakuje. Skąd się biorą te wątpliwości odnośnie cudzych rozumów? Niekiedy z zastosowania „prostej logiki”. Częściej jednak z nie dającego się zweryfikować przeświadczenia. Wystarczy stwierdzenie: „ot, głupi i tyle”. No dobrze, a jak przekonać się, czy samemu nie należy się przypadkiem do grona durniów? Co byście Państwo powiedzieli na taką oto definicję? Jeśli człowiek będący twoim autorytetem okazał się kłamcą i nadal pozostał twoim autorytetem, to widomy znak, że jesteś jednak głupcem.

   Takie refleksje naszły mnie w związku ze zbliżającym się jubileuszem setnego felietonu. Zadaję sobie niekiedy pytanie, czy to co robię ma sens. Potwierdzenie znajduję nie tylko wśród osób życzliwych, którym moje pisanie przypada do gustu, ale paradoksalnie, przeciwnicy też utwierdzają mnie w takim przekonaniu. Często są to osoby nie odróżniające inwektyw od argumentów, wychowane przez telewizję najwyraźniej uważają, że to, to samo.  

   Najwięcej emocji budzą tematy polityczne. Politykę można oczywiście ignorować, ale nie można jej nie podlegać. Równie dobrze można dać sobie wmówić, że siły grawitacji nie mają do nas zastosowania. Ludzie wolący nie znać prawdy prowokują nieszczęścia, których dało by się uniknąć. Jeśli robią to wyłącznie na własny rachunek, to ich rzecz, ale bezkrytyczność w sprawach wspólnych dotyka nas wszystkich, dlatego trzeba protestować wszędzie tam, gdzie źle się dzieje.

Konkurencja

     Władza zdobyta jako cel ostateczny musi ciągle być umacniana i niczym więcej zajmować się nie chce i nawet nie może. Do dziś mamy zasłużonych „umacniaczy władzy ludowej”, którym płacimy hojne emerytury z naszych podatków. Władza, jako dobro jedyne i najwyższe, nie może pozwolić na wolność w żadnym zakresie, a zwłaszcza w interpretacji wydarzeń. Obecnej udało się wpuścić wszystkie media w jeden kanał i wyeliminować konkurencję prawie całkowicie. Drugi obieg to żadne zagrożenie.

     Arogancja rządzących pokonuje kolejne szczyty. Zdawać się mogło, że Komisja Millera wyczerpała limit bzdur na temat pancernej brzozy, której udało się strącić samolot, a jej samej nawet nie udało się zmierzyć. Raz jest wyższa, raz niższa pień ma to grubszy, to cieńszy i żadnym ekspertom nie daje się zmierzyć. Jeśli ciemnota  tego nie rozumie, to premier właśnie powołał grupę ekspertów, tych samych, którzy utworzyli sławetny raport, żeby teraz tłumaczyła ciemnocie, że to jej, ciemnoty, ciasne umysły nie potrafią zrozumieć jak działa i czym w ogóle jest taka brzoza, nie mówiąc już o samolocie.

      My, ten ciemnogród z drugiego obiegu, jesteśmy otwarci na konkurencję. W ramach tej konkurencyjności dzisiaj nie wystąpi Teatrzyk Zielony Śledź, ustępując pola nieznanemu (przynajmniej mnie) autorowi.

      

Dialog – Donek i Angela

 

Donek: Angela, my podnieśliśmy wiek emerytalny naszym ludziom.

    Ty miałaś to też zrobić, a nie zrobiłaś!

Angela: Zrezygnowałam, bo ze wschodu przyjechała do nas tania siła robocza.

Donek: Ale obiecałaś!

Angela: Obiecałam, ale to byłoby nielogiczne, bo dzięki tej sile roboczej nasi emeryci nic nie stracili. 

Donek: Przecież macie bezrobocie, a przyjmujecie innych do pracy?

Angela: No tak, ale dzięki tej nowej sile roboczej, możemy spokojnie wypłacać wysokie zasiłki dla naszych bezrobotnych. A co tam u was?

Donek: A u nas po staremu. Bezrobocie wzrosło – nie wiadomo dlaczego, młodzi nie chcą zakładać rodzin i mieć dzieci – nie wiadomo dlaczego. Ale szczęśliwie coraz więcej starców umiera w pracy. Dzięki temu nasza służba zdrowia może odsapnąć.

Angela: To dobrze. To dobrze. Najważniejsze że kontrolujesz sytuację. I nie przejmuj się tym co ludzie mówią. W polityce już tak jest. Nie zawsze sondaże są na wysokim poziomie.

Donek: Ale tobie słupki wzrosły.

Angela: No tak. Wzrosły. Ale to dzięki nowej sile roboczej, rezygnacji z podwyższania wieku emerytalnego i z podwyżek zasiłków dla bezrobotnych.

Donek: Też będę musiał coś wymyślić, bo niedługo wybory…

Angela: To daj ludziom pracę! Przecież masz super głowę na karku!

Donek: Ale jak?

Angela: Jeśli zatrudnisz w administracji 100 tysięcy ludzi, to przybędzie100 tysięcy głosów i ubędzie 100 tysięcy między bezrobotnymi. To razem 200 tysięcy! A z ich rodzinami jeszcze więcej!

Donek: Mamy obliczoną kasę i nie będę miał z czego im zapłacić.

Angela: To ja ci pożyczę. Dzięki nowej, niemal darmowej sile roboczej kasy nam przybywa i mogę to zrobić na korzystnych warunkach 10% w skali roku.

Donek: Dzięki Angela. Na ciebie zawsze mogę liczyć!

Angela: Bo mądrzy ludzie zawsze się dogadają. A ty naprawdę masz głowę na karku. U nas takiego nie ma!

Donek: No a ty…

Angela: Ja ci do pięt nie dorastam… Żebyś ty słyszał naszych obywateli… U nas wszyscy, Donek, cię chwalą!

 

KURTYNA

 

Przychodzi baba do lekarza

Teatrzyk Zielony Śledź

ma zaszczyt przedstawić sztukę pt.

Przychodzi baba do lekarza

 

Występują: Baba, Lekarz, Następny.

 

Baba Krzyż mnie boli, panie doktorze.

Lekarz Świetnie (wypełnia receptę). Coś jeszcze?

Baba Jestem bardzo słaba.

Lekarz W pani wieku to normalne. Przepiszę pani witaminy. 

Baba Wszystkie?

Lekarz Oczywiście. Na pewno jakiejś pani brakuje. 

Baba Pewnie tak, tylko po multiwitaminie źle się czuję, mam mdłości, niestrawność. 

Lekarz Przepiszę coś na żołądek i na sen. (wypisując kolejną receptę).

Baba Ale ja śpię dobrze.

Lekarz (cały czas pisząc) Będzie pani spała jeszcze lepiej.

Baba Mam niskie ciśnienie więc może lepiej nie obniżać go środkami nasennymi.

Lekarz Skąd to przypuszczenie, że ma pani niskie ciśnienie?

Baba Sama mierzyłam. Mam aparat.

Lekarz No, to dam pani też coś na podwyższenie ciśnienia i obniżenie poziomu cholesterolu.

Baba A mam za wysoki poziom?

Lekarz Każdy ma za wysoki. Dam też coś na obniżenie cukru we krwi.

Baba To też każdy ma za wysoki?

Lekarz Nie każdy, ale w pani wieku to bardzo prawdopodobne.

Baba A może wpierw zrobić badanie krwi?

Lekarz Wykluczone. Skończył się limit. (wciska BABIE recepty i wypycha ją za drzwi) Następny proszę. O! To znowu pan.

Następny Jak leci?

Lekarz – Dobrze. Tu są dla pana kopie recept. W tym tygodniu będzie ich już z tysiąc i wszystkie bez wyjątku na specyfiki waszej firmy. Mam nadzieję, że to mnie uplasuje wysoko w rankingu współpracowników.

Następny To zależy.

Lekarz – Od czego?

Następny Widzi pan, doktorze, baby się teraz wycwaniły. Kupują tam gdzie taniej, a niekiedy nie realizują recept wcale.

Lekarz – Coś tam zawsze taka baba kupi.

Następny Mam dla pana coś wyjątkowego (wyjmuje z teczki i prezentuje pieczątkę). Nie będzie się pan musiał fatygować z każdorazowym wypisywaniem na recepcie. Duża oszczędność czasu.

Lekarz – Rzeczywiście. Poważne usprawnienie. Ale pan wie, że ten lek uzależnia?

Następny Panie doktorze, oczywiście! A jak inaczej zachować raz zdobytego pacjenta?

Lekarz – No, nie wiem.

Następny Jakieś skrupuły? Szkoda, bo miałem właśnie zamiar zaproponować panu coś wyjątkowego.

Lekarz – Darmowe próbki leków?

Następny Co by pan powiedział na stanowisko dyrektora bardzo znanego szpitala? Uprzedzę pańskie pytania. Szpital prosperuje całkiem dobrze i to nas martwi, bo jesteśmy zainteresowani kupnem. Chodzi o spowodowanie zadłużenia. My te długi wykupimy, a pan przejdzie na kolejne dyrektorskie stanowisko w następnym szpitalu. Co pan na to doktorku?

 

KURTYNA

 

 

Debata

Niech nikogo nie zmyli dawne znaczenie słowa. Debata nie jest już żadną wymianą zdań, w związku z czym zaprasza się do udziału w niej tylko tych, którzy mają na dany temat jedynie słuszny pogląd. Prezydent wraz z premierem będą przekonywać o korzyściach płynących ze wstąpienia Polski do unii walutowej. Jest kogo przekonywać, bo aż 62% społeczeństwa. Co prawda, to bardzo ładnie, że próbują przekonywać, bo przecież nie muszą. Partia rządząca zawsze wie lepiej, co dla obywatela dobre. Pod tym względem nic się nie zmieniło. Po wprowadzeniu euro zostaniemy dozgonnymi dłużnikami garstki posiadaczy wszystkiego. Niewolnik nie ma nic do gadania.

     Gdyby jednak te 62%, czyli garstka oszołomów, nie dała się przekonać i zaczęła ostro protestować, to zawsze będzie można ją spacyfikować przy użyciu bratnich jednostek specjalnych zaproszonych z Unii lub  spoza niej. Jak się komu nie podoba, to droga wolna. Zmywaki w Europie i poza nią czekają na Polaków.

Wynalazek

Teatrzyk Zielony Śledź

ma zaszczyt przedstawić sztukę pt.

Wynalazek

 

Występują: Uczestnik, Pośrednik.

 

Uczestnik Szkoda. Tak już byliśmy blisko wygranej.

Pośrednik Masz na myśli te marne 50 tysięcy?

Uczestnik A co by innego? To przecież kupa forsy!

Pośrednik Żartujesz chyba. Co z taką drobną sumą mógłby zrobić prawdziwy wynalazca?

Uczestnik Podpuszczasz mnie, oczywiście. Wiem mój pomysł nie był wystarczająco dobry.

Pośrednik Na nasze potrzeby wystarczający. 

Uczestnik Jakie nasze? O czym ty mówisz?   

Pośrednik O moim prywatnym wynalazku, a właściwie odkryciu. Naprawdę nie zauważyłeś, że ten cały konkurs, to czysty pic na wodę?

Uczestnik Co to jest pic?

Pośrednik Tak się dawniej mawiało. Podpucha, kumasz?

Uczestnik Ale po jakiego czorta ten cały „szoł”? Nikt tak na serio nie jest zainteresowany wynalazkami?

Pośrednik Ależ jest! Powstała nawet tajna korporacja mająca na celu wychwytywanie najlepszych pomysłów.

Uczestnik A widzisz! Jednak. Coś więcej wiesz o tej organizacji?

Pośrednik Główni udziałowcy to przemysł farmaceutyczny i paliwowy.

Uczestnik Szkoda, że mój projekt nie podpada pod te dziedziny.

Pośrednik Nie masz czego żałować. W ten sposób masz większe szanse na realizację swojego pomysłu.

Uczestnik Jak to? Chyba mniejsze!

Pośrednik Nadal niczego nie zrozumiałeś.   

Uczestnik To mnie oświeć.

Pośrednik Koncerny są zainteresowane w wyłapywaniu pomysłów takich jak tanie paliwa alternatywne, czy skuteczne lekarstwa, po to, by je zdusić w zarodku. Zdajesz sobie sprawę o jakie tu pieniądze chodzi? Gdyby komuś udało się rozpowszechnić prawdziwie skuteczny wynalazek, koncerny by pobankrutowały z dnia na dzień.

 

KURTYNA

 

Kolektywne sterowanie

Czy „demokracja ludowa” rzeczywiście przegrała z demokracją nie ludową? Najlepiej to widać na przykładzie kultury, gdzie język wulgarny (wszędzie słyszany)  wyparł ten literacki (prawie zapomniany). To tylko taki jaskrawy przykład zwycięstwa komuny, ale są i inne tego świadectwa. Za czasów ustroju, rzekomo minionego, filmy, na które partia dawała pieniądze, robili mniej lub bardziej utalentowani reżyserzy. Film czy serial telewizyjny jest sztuką zbiorową i każdy biorący w nim udział ma prawo do swojego kawałka tortu, ale po jego upieczeniu, nie wcześniej.

Obecnie o kształcie dzieła decydują producenci i żeby chociaż przypadał jeden producent na jeden film, to może nie powstawałyby takie gnioty, jakimi ostatnio raczy nas TVP1.

Producenci z wielu krajów połączyli się żeby wyprodukować seriale: a to o jakichś szpiegach w Warszawie, a to o znanej i powszechnie lubianej piosenkarce. Nieporadność w obydwu wypadkach jest wręcz porażająca. Najwyraźniej „tfurcy” nie mają pojęcia o tym, że w prawdziwej sztuce, podobnie jak w zdrowym organizmie, wszystko czemuś służy. Nie ma zbędnych kształtów, barw, dźwięków, słów.

Zabawa w „Rozwojowca”

Dziś z całkiem innej beczki. Czy zdarza się Wam poczucie, że tracicie kontrolę nad własnym życiem? Jeśli tak, to zabawa, którą proponuję powinna się Wam spodobać. Należy wyznaczyć sobie 5 do 9 celów, zapisać je i codziennie odznaczać sukcesy i porażki. Cele mogą być zarówno stałe typu – codzienny spacer; jak i zmienne, z tym że po zrealizowaniu celu zmiennego wchodzi na jego miejsce inny, nowy cel. Wszystkie powinny być jednak starannie spisane i ponumerowane. Proponuję taką tabelkę do odznaczania codziennie tego co się udało, a co nie.

Cele>>>

1

2

3

4

5

Data

 

 

 

 

 

 

Sobota 16.IV.2013

0

1

1

0

1

3

Niedziela 17.IV.2013

1

0

1

0

1

3

Poniedziałek   18.IV.2013

1

0

0

0

1

2

2

1

2

0

3

8

Po 100 dniach suma codziennych sukcesów automatycznie wyjdzie w procentach, a codziennie widzimy realizację postawionych sobie zadań. Ważne żeby być ze sobą szczerym i wyciągać na bieżąco wnioski, czy stawiamy przed sobą wyzwania na miarę możliwości. Przyjemnej zabawy.

Moje sąsiadki

    Premier twierdzi, że myśli przez 20 godz. na dobę. Jakie są tego rezultaty, czyli stan państwa, widać gołym okiem. Zanim więc uda się pozbawić go tego ciężkiego znoju, zajmijmy się sztuką, która w powszechnym mniemaniu myślenia nie wymaga. 

     Aby dotrzeć do sklepu, w którym najczęściej robię zakupy, muszę przejść przez „galerię”. Ktoś kiedyś wpadł na dobry pomysł wyjścia ze sztuką na ulicę. Wykorzystano do tego siatkę oddzielającą posesje od chodnika i umieszczono na niej wielkie fotogramy kilku artystów, a całość wystawy zatytułowano „Moja sąsiadka”. Czarno-białe fotografie przedstawiają żoliborskie artystki (w tym znane i urodziwe aktorki) i ta część wystawy nie budzi  zastrzeżeń.

     Dwie pozostałe to przykład sztuki nowoczesnej. Na kolorowych fotografiach widzimy: a to kawałek opuchniętej nóżki, a to kadłubek bez głowy – wszystko w scenerii jakichś ruder, które pewnie nie łatwo było na Żoliborzu znaleźć. Część trzecia i ostatnia, to portrety staruszek. Te fotki są jak z koszmarnego snu. Gdyby nie konieczność przekraczania ulicy w tym akurat miejscu, w którym wiszą te nieszczęsne portrety, zamykałabym pewnie oczy mijając je. Jak trzeba było zmanipulować modelki, żeby przystały na publikację tak niekorzystnych wizerunków? Wystawa wpisuje się niewątpliwie w nurt postępactwa pseudo-artystycznego. 

     A tak przy okazji: zdjęcie poniżej wykonała Zofia Nasierowska – prawdziwa żoliborska artystka.

     

   

 

Domiar Niesprawiedliwości

Teatrzyk Zielony Śledź

ma zaszczyt przedstawić sztukę pt.

Domiar Niesprawiedliwości

 

Występują: Adwokat, Prokurator, Sędzia.

 

Adwokat – Wysoki Sądzie, tak, obrona nie neguje faktu, że oskarżony dopuścił się zarzucanego mu czynu. Ale proszę żeby Sąd wziął pod uwagę okoliczności łagodzące. Przypominam, że ofiara też nie była bez winy. Denat zupełnie niepotrzebnie wyciągnął na światło dzienne stare, dawno zapomniane czyny oskarżonego i groził ich ujawnieniem.

Prokurator Za pozwoleniem Wysokiego Sądu, ale nie rozstrzygamy tu winy ofiary, tylko sprawcy.

Sędzia Proszę skupić się  na właściwej linii obrony.

Adwokat – Dobrze. Proszę uwzględnić fakt jak trudno być Żydem w naszym nietolerancyjnym społeczeństwie. Historia Europy pełna jest pogromów, których zwieńczeniem było „ostateczne rozwiązanie” Hitlera. Stalin, co prawda, starał się im to wynagrodzić, namaszczając na kluczowe stanowiska w podbitych krajach, ale kto to docenił? Osoby pokroju denata wolą raczej wytykać Amerykanom, że poddali się finansowej oligarchii zdominowanej przez tę nację.

            Te same wrogo nastawione środowiska twierdzą, że Żydzi dysponując ogromną fortuną mogą kupić praktycznie wszystko, z wyjątkiem szacunku i że media robią co mogą, żeby Polakom wmawiać poczucie winy, niedowartościowania, zaściankowości i że w dużym stopniu im się to udaje. Prawda jest jednak odmienna. Mamy do czynienia ze scedowaniem kompleksów, a scedowanie w tym wypadku nie oznacza usunięcia. Pozbycie się kompleksów z przyczyn urojonych, jak w przypadku Polaków, jest mimo wszystko łatwiejsze od pozbycia się kompleksów umotywowanych historycznie.

            Dlatego wnoszę o łagodny wymiar kary.

Sędzia Pan prokurator ma głos.

Prokurator Wysoki Sądzie, jeśli dobrze zrozumiałem linię obrony, to kompleksy, nawet najbardziej uzasadnione historycznie, nie dają prawa do samosądu. Kwestia poruszona przez obronę, jako ewentualny motyw, jest drugorzędna i nie powinny być brana pod uwagę przy ocenie czynu popełnionego przez oskarżonego. A czyn ten, przypominam, został udowodniony niezbicie, zarówno w toku prowadzonego śledztwo, jaki i przewodu sądowego. Dlatego wnoszę o najwyższy wymiar kary. (Dzwoni komórka prokuratora) Mogę, Wysoki Sądzie? To może być coś ważnego.

Sędzia Proszę.

Prokurator (do rozmówcy w telefonie) Tak. Rozumiem. Oczywiście. (chowa komórkę).

Sędzia Czy podtrzymuje pan oskarżenie?

Prokurator W całej rozciągłości, Wysoki Sądzie. To jest na tyle na ile pozawala poprawność polityczna, oczywiście. Czyli wnoszę o usunięcie sprawy z wokandy. Liczę też na to, że akta sprawy zaginą w niewyjaśnionych okolicznościach i bezpowrotnie.

 

KURTYNA

 

Oskar murowany

 

Teatrzyk Zielony Śledź

ma zaszczyt przedstawić sztukę pt.

Oskar murowany

 

Występują: Reżyser, Producent, Scenarzystka.    

 

Reżyser – Film zaczyna się wielkim wybuchem.

Producent – Taka pirotechnika dużo kosztuje.

Reżyser – Ani trochę. Można wykorzystać tę ilustrację telewizyjną, kiedy mówiło się o planowanym zamachu na sejm.

Producent – OK. Co dalej?

Scenarzystka – On i Ona całują się namiętnie.

Producent – Jakiś dialog? Coś w nawiązaniu do wybuchu?

Reżyser – W tej sytuacji słowa są zbędne.

Scenarzystka – Ale oczywiście nie wykluczone. Dialog powinien wyglądać mniej więcej tak – Ona: Kocham cię. On: Ja cię też.

Producent – Co dalej? Są jeszcze jacyś inni bohaterowie?

Reżyser Oczywiście. Jeszcze mamy parę gejów i parę lesbijek.

Scenarzystka – Na początek można pozwolić widzowi myśleć, że to zwykła grupka przyjaciół na łonie natury. Później dopiero okazuje się kto jest z kim.

Reżyser – Po zejściu lawiny. Ocalała para gejów całuje się.

Scenarzystka – On mówi: Kocham cię. A drugi On: Ja cię też.

Reżyser – Tę samą scenę można powtórzyć w namiocie lesbijek.

Scenarzystka – Jedna z nich mów: Kocham cię.

Producent – Niech zgadnę. Druga odpowiada: Ja ciebie też.

Scenarzystka – Jak pan odgadł?

Producent – Co z akcją? 

Scenarzystka – To zależy jak daleko się posuniemy w wolności artystycznej. Sceny erotyczne mogą być bardzo odważne.

Reżyser – Moim zdaniem Oskar murowany. 

Producent – A jak nie? 

Reżyser – To dorzuci się parę scen z dziećmi i puści do szkół podstawowych i przedszkoli jako film instruktażowy o wychowaniu seksualnym.

 

KURTYNA

 

P.s. W załączniku przesłane mi pytania, na które sama chciałabym znać odpowiedź.