Owoce zwycięstwa

 

Teatrzyk Zielony Śledź

ma zaszczyt przedstawić sztukę pt.

Owoce zwycięstwa

 

Występują: Miro i Rychu.

 

Rychu – Co cię k… sprowadza?

Miro – Też się cieszę, że cię k… widzę.

Rychu – No, to część oficjalną mamy za sobą. Słyszałem, że miałeś jakiś wypadek.

Miro – Ja właśnie w tej sprawie. Katastrofa budowlana.

Rychu – A konkretnie? Trzeba kogoś posadzić?

Miro – Przeciwnie, wycofać zarzuty. To swój człowiek.

Rychu – Dopilnuję żeby ubezpieczenie wyrównało straty z nawiązką.

Miro – Dzięki, ale jest jeszcze coś. Jak pewnie wiesz, Zdzichu ma gigafirmę budowlaną, poprosiłem go więc o remont willi, tej co to kupiłem za długi.

Rychu – Pamiętam. Komornik przecież działał na moje zlecenie. Nie martw się o odwołania dawnego właściciela. Żaden z naszych sędziów nie odważy się rozpatrzyć jego skargi.

Miro – Wiem. Ja nie w tej sprawie. Jak wspomniałem, Zdzichu firmę nadal ma, ale jego podwykonawcy poplajtowali, zatrudnił więc jakichś ludzi ze wschodu i bez kwalifikacji. Jeden z nich spadł z dachu.

Rychu – Zabił się?

Miro – Jeszcze żyje. Jest w tym sprywatyzowanym szpitalu.

Rychu – No, to długo nie pożyje. Sprawa umrze śmiercią naturalną. Ha, ha. Dobre, nie?

Miro – Dobre, ale w tym samym szpitalu jest mój syn. Tak nieszczęśliwie uderzył narzeczoną, że jej wybił tylko ząb, ale sobie zwichnął palec.

Rychu – Trzeba będzie załatwić helikopter, żeby go zawiózł do jakiegoś szpitala jeszcze niesprywatyzowanego.

Miro – Dzięki. Wiesz, tak sobie czasami myślę, czy nie za daleko posunęliśmy się z tym postępem. Bo widzisz, to, że studia są teraz dla tych, których na nie stać, to w porządku, to, że można się na nich nie przemęczać, to też dobrze, bo nasze dzieci muszą mieć przecież coś z życia. Tylko kto będzie nas leczył, budował mosty i takie tam różne?

Rychu – Oj, Miro, ty nie jesteś od myślenia. Zapomniałeś już, że od tego jest partia, przewodnia siła narodu?

Miro – Rzeczywiście. Tak było przecież za czasów dawnego systemu.

Rychu – I całkiem niesłusznie uznanego za miniony.

 

KURTYNA 

Demokracja czy hierarchia? 45/2013 (124)

     Nikt, jak dotąd, nie proponował wprowadzania demokracji w wojsku. Wydawanie rozkazów na zasadzie głosowania jakoś nikomu nie przyszło do głowy. Z drugiej jednak strony po co chować się za plecami jakiegoś gremium, skoro i tak za podejmowane decyzje nikt nie rozlicza. Jaruzelski wprowadzając stan wojenny obiecywał, że bierze na siebie całą odpowiedzialność. Pytanie tylko, odpowiedzialność przed kim? Okazuje się po latach, że przed historią, bo ta nie grozi żadnymi sankcjami. Przed sądem stanąć nie może z przyczyny obłożnej choroby, która jednakże nie wyklucza udziału w uroczystościach na jego cześć.

     Co innego z „uzdrowicielami” kościoła. Tu hierarchia już niektórym doskwiera i doradzają (tak z dobrego serca oczywiście), żeby decyzje zwierzchników poddawać pod dyskusję opinii publicznej, zgodnie z wymogami demokracji.

     Manipulacja demokracją bywa bardzo przydatna, zwłaszcza stosowana zamiennie z opinią eksperta. Można np. przegłosować, że coś jest albo nie jest zgodne z prawem, zamiast pytać o zdanie prawnika. I odwrotnie, jeżeli czegoś domaga się większość obywateli, powołać „ekspertów” mających za zadanie wytłumaczyć, że białe jest czarne, a jeśli ktoś ośmiela się podważać takie tłumaczenie, to oczywiście należy mu się zgodnie z polityką miłości i tolerancji głęboka pogarda.

      

 

Super gwiazda

 

Teatrzyk Zielony Śledź

ma zaszczyt przedstawić sztukę pt.

Super gwiazda  

 

Występują: Artystka i Guru. 

 

Artystka – Chcę być znana na całym świecie. Co powinnam zrobić?

Guru – Masz jakiś pomysł?

Artystka – Nawet trzy i nie wiem, który wybrać.

Guru – No, to po kolei.

Artystka – Nie chcę naśladować tego numeru z krucyfiksem, bo to już trochę ograne; najpierw artystka z Gdańska, teraz ten ostatni…

Guru – Do rzeczy. Jaki jest twój pomysł.

Artystka – Myślałam  o Madonnie. Można by wypożyczyć jakąś sławną ikonę i domalować jej, lub dokleić coś, co wstrząsnęłoby widzem.

Guru – To poruszy tylko katolików i prawosławnych. A co z resztą świata?

Artystka – W tym właśnie szkopuł. Wyznawcy Mahometa są liczniejsi, ale Koran jest taki mało obrazowy, no bo co można zrobić z książką? Chyba żeby ją użyć w celach do tego nie przeznaczonych. Mistrz wie co mam na myśli? Nie jestem osobą pruderyjną…

Guru – To mogłaby być prawdziwa bomba. Wyznawcy Allacha puszczą z dymem wszystko co im się z tobą skojarzy. A ten trzeci pomysł?

Artystka – Jest kompletnie nowatorski. Jako obiekt wzięłabym na warsztat Gwiazdę Dawida. Tego jeszcze nikt nie zrobił.

Guru – I nie domyślasz się dlaczego?

Artystka – Nie.

Guru – To proste. Gdybyś coś takiego zrobiła, to by się musiało okazać, że w ogóle nie istniałaś, ba, przestawałby istnieć każdy, kto śmiałby twierdzić, że cię znał.

 

KURTYNA

Dilerzy, deweloperzy i lichwiarze 44/2013 (123)

 

     Jeśli ktoś jest na tyle głupi, żeby brać narkotyki albo kredyt, to znaczy, że sam się prosi o nieszczęście. Różnica między obydwoma uzależnieniami jest tylko taka, że diler działa nielegalnie, a lichwiarz legalnie. Legalnie nie oznacza oczywiście moralnie, ale kto by się tym przejmował.

     Czy to znaczy, żeby tym ludziom nie pomagać? Nie. To znaczy żeby w pierwszej kolejności pomagać tym cierpiącym nie z własnej winy, pokrzywdzonym przez system np.: niesprawiedliwości czy fiskalny. I tu dochodzimy do roli informacji i dezinformacji uprawianej przez media nie tylko głównego nurtu. Lichwiarzy i deweloperów stać na kłamliwe reklamy, przy czym gdyby się one nie opłacały, nikt by ich nie dawał.

     Deweloperzy przekonują usilnie i demagogicznie, że lepiej przecież płacić raty za własne mieszkanie niż wynajmować cudze. Z pozoru to logiczne, z tym że gdyby ci się coś odmieniło w życiu, to z wynajmowanego mieszkania możesz się wyprowadzić nie ponosząc żadnych kosztów, a za „swoje” raty będziesz spłacał do końca życia, czy ci się podoba, czy nie.

     No chyba, że lichwiarz przejął rolę cementowania rodziny. Od kiedy sakrament małżeństwa wyszedł z mody, a „dobrem dzieci” zajęło się państwo, dziecko przychodząc na świat, prócz rodziców (niekoniecznie sprecyzowanej płci) może mieć mieszkanie do spłacania przez resztę życia.

     A może jednak warto wziąć gigantyczny kredyt, zainwestować w nowe przedsiębiorstwo, które przyniesie krocie? Jeśli ktoś z Państwa zetknął się z taką sytuacją, bardzo proszę o szczegóły.

    

Cztery sposoby wydawania pieniędzy 43/2013 (122)

Liberałowie wytykają rządzącym wysokie podatki, przypominając że dawnymi czasy zżymano się na dziesięcinę, a teraz podatki sięgają niekiedy nawet 80%. Zapominają jednak o postępie. Pradziad dzisiejszego rolnika nie przeżyłby, gdyby zabrano mu choćby dwa z dziesięciu snopków. Dzisiejszy rolnik przeżyje, ale czy to słuszne z moralnego, a nawet ekonomicznego punktu widzenia?

Są 4 sposoby wydawania pieniędzy:

1.     Celowy i oszczędny – kiedy własne pieniądze wydajemy na własne cele;

2.     Oszczędny, ale nie celowy – kiedy własne pieniądze wydajemy na kogoś (nietrafione prezenty);

3.     Celowy, ale nieoszczędny – kiedy cudze pieniądze wydajemy na siebie; oraz

4.     Nie celowy i nieoszczędny – kiedy cudze pieniądze wydajemy na innych.

Im gorszy rząd tym więcej potrzebuje pieniędzy na zmarnowanie. Wystarczy, że firma, która nie potrafiła zakończyć budowy autostrady zasponsorowała wyjazd syna premiera na fajną wycieczkę. Kolesie nie muszą się znać na budowie dróg, czy czymkolwiek. Biorą kasę, zlecają robotę innym, za którą nie płacą i karuzela się kręci. Bankrutują polskie przedsiębiorstwa użyźniając glebę pod obcy kapitał.

Łupienie gazem

 

Teatrzyk Zielony Śledź

ma zaszczyt przedstawić sztukę pt.

Łupienie gazem

 

Występują: Wańka i Fritz

 

Wańka – Słyszałeś o łupieniu gazem?

Fritz – Chyba o gazie łupkowym?                    

Wańka – Na jedno wychodzi.

Fritz – Czyli konkretnie na co?

Wańka – Amerykanie pakują manatki.

Fritz – Jak to? Przecież w Polsce są największe złoża w Europie.

Wańka – Właśnie. Dlatego trzeba było sprawie łeb ukręcić.

Fritz – Chcesz powiedzieć, że to wasza zasługa?   

Wańka – A czyja niby?

Fritz – Inercja w załatwianiu spraw związanych z kontraktem to wasz wynalazek?

Wańka – Na pewno w tym nam nikt nie dorówna. Czynownicy jeszcze za cara wiedzieli, że nie należy się spieszyć. Ale nie tylko to. Chodziło o to, żeby Parlamentowi Europejskiemu dać wystarczająco dużo czasu na ustalenie prawa, które wykluczy Polskę z eksploatacji złóż.

Fritz – To musiało sporo kosztować. W końcu nie wszyscy deputowani są durniami.

Wańka – Najważniejsze, że Amerykanie będą teraz pracowali dla nas. Już instalują się na Syberii.

Fritz – Tam prawo europejskie nie obowiązuje.      

Wańka – I o to właśnie chodzi!

 

KURTYNA

Na zapleczu

 

Teatrzyk Zielony Śledź

ma zaszczyt przedstawić sztukę pt.

Na zapleczu  

 

Występują: Bufetowa i Stróż.

 

Stróż – Nie ma tu jakiej kamery?

Bufetowa – Kamera w pakamerze? Chyba cię pogięło.

Stróż – Nie bądź taka przemądrzała. Tyłek ci uratowałem.

Bufetowa – Prędzej sobie. Truliśmy przecież wspólnie.

Stróż – Słyszałaś, że chcą się poskarżyć w Brukseli?

Bufetowa – Brukselka nam nie zaszkodzi. Najważniejsze, że szmalec uratowany.

Stróż – Uratowany, ale czy dobrze pochowany?

Bufetowa – Zostało jeszcze tu i ówdzie.

Stróż – Trzeba większą rotację wprowadzić. Takim prezesem spółki wystarczy być kilka dni. Wypłacamy te parę milionów odszkodowania zawartych w kontrakcie i następnego delikwenta obsadzamy.

Bufetowa – Wszyscy moi krewni i znajomi już nie wyrabiają.

Stróż – W takim razie potrzebna jest weryfikacja kadr.

Bufetowa – Co przez to rozumiesz?

Stróż – Masz przecież listy niesubordynowanych.

Bufetowa – No mam, tyle że to musi potrwać. Trzeba ich wyłowić ręcznie. Listy są na papierze, nie w komputerze.

Opiekun – Nie musimy się spieszyć. Do następnych wyborów wystarczy czasu na czystkę. Na górze muszą zostać sami nasi. Oni już dopilnują, żeby nie zakradł się niepożądany element.

 

KURTYNA

Rycerze i pętaki 42/2013 (121)

     Dawnymi czasy urodzenie gwarantowało stan rycerski, dawało przywileje, ale nakładało też obowiązki. Młody rycerz poznawał prawdziwe wartości przekazywane z pokolenia na pokolenie. Pochodzenie z pośledniejszego stanu nie wykluczało definitywnie przynależności do elit, ale bardzo je utrudniało. Obecnie to sprawa osobistego wyboru. Hałastra nigdy nie pretendowała do wzniosłości w żadnej dziedzinie. Pętak nie jest w stanie wznieść się ponad własny prymitywizm. Żadne nazywanie komunistycznych pachołków „ludźmi honoru” nie uszlachetni ich, no chyba w oczach cymbała, obecnie zwanego również lemingiem.

     Propaganda postkomunistyczna specjalizuje się w zaszargiwaniu tytułów, jak chociażby profesorskiego. Dlatego proponuję utworzenie Klubu Rycerskiego, do którego może przystąpić każdy, nawet bez konieczności logowania się gdziekolwiek. Jego członków będzie można rozpoznawać jedynie poprzez honorowe zachowanie.

    

Do lat 18 i od 81 ~~~~ 41/2013 (120)

Odnoszę wrażenie, że TVP1 postawiła sobie szczytny cel docierania do osób mających problemy z samodzielnym myśleniem. Tylko i wyłącznie z myślą o nich tworzy się program. Dzięki szkole, w której coraz mniej można się nauczyć – z jednej strony i sklerozie – z drugiej widownię stanowią osoby do lat osiemnastu i powyżej osiemdziesięciu jeden. Pozostali powinni się umysłowo dostosować. Wyśmiewane mohery nie mają tu czego szukać. Odmiennie ma się sprawa z lemingami. One, niezależnie od wieku, powinny być wdzięcznymi odbiorcami. Tak się bowiem składa, że mohery wiedzą, że nimi są, a lemingom stale się zdaje, że to określenie ich nie dotyczy.

     Ja jednak wiążę pewną nadzieję z telewizją, niesłusznie nazywaną publiczną (no, chyba że to aluzja do domu). Gdzie, jak gdzie, ale w TVP1 prędzej czy później ostatni film Wajdy na pewno się ukaże, zwłaszcza, że są w nim tak zwane „momenty”. Co to są te „momenty” wiedzą tylko starsi, którzy załapali się jeszcze na „Sześćdziesiąt minut na godzinę”. Na razie w załączniku tylko plakat tej super produkcji.

     

Gang

Teatrzyk Zielony Śledź

ma zaszczyt przedstawić sztukę pt.

Gang         

 

Występują: Leming i Moher.

 

Leming – Fajny film wczoraj widziałam.

Moher – Momenty były?

Leming – Jakie momenty?

Moher – Tak się dawniej określało wstawki erotyczne.

Leming – Aha. No to tak, właściwie trudno mówić o wstawkach. Wstawki polegały na tym, że było jakieś morderstwo w tle.

Moher – I funkcjonariusze zacierali ślady zbrodni?

Leming – Widziałaś ten film?        

Moher – Niejeden raz.

Leming – Mnie też wydał się jakiś znajomy.

Moher – Filmów nie oglądam, ale znam życie. Wiem, kto nami rządzi.

Leming – To akurat żadna tajemnica. Rządzą nami przedstawiciele, których wybraliśmy w demokratycznych wyborach.

Moher – No, to mam dla ciebie dwie wiadomości.

Leming – Zacznij od złej.     

Moher – Rządzą nami gangsterzy, ale dobra wiadomość jest taka, że jest to Gang Olsena.

KURTYNA