Najstarszy człowiek świata

Teatrzyk Zielony Śledź
ma zaszczyt przedstawić sztukę pt.
Najstarszy człowiek świata

Występują: młoda reporterka i redaktor prowadzący

Młoda – Mam super rewelację!
Redaktor – Lepiej późno niż wcale.
Młoda – Co powiesz na wywiad z najstarszym człowiekiem świata?
Redaktor – Brzmi zachęcająco.
Młoda – To tylko początek sensacji. Wyobraź sobie, że ten człowiek nie jada owoców i warzyw!
Redaktor – To trochę nie po naszej linii, ale trudno. Jak sensacja, to sensacja. Pije?
Młoda – Umiarkowanie, ale za to pali.
Redaktor – Trawkę?
Młoda – Tego nie wiem.
Redaktor – Może chociaż jeździ na rowerze?
Młoda – Obawiam się, że ścieżek rowerowych nie da się przy tej okazji zachwalić.
Redaktor – Trudno. A czym się ten człowiek zajmuje?
Młoda – Jest na emeryturze.
Redaktor – Jasne, ale czym się zajmował, zanim przeszedł na emeryturę?
Młoda – No… głównie podróbkami.
Redaktor – A konkretnie?
Młoda – Fałszował akty urodzenia.

KURTYNA

Wdowi uśmiech 14/2017 (303)

Za PRL-u nauczano dwóch ekonomi: socjalistycznej i kapitalistycznej. Ta pierwsza była zbiorem sloganów, nie powiązanych żadnymi logicznymi zależnościami, w przeciwieństwie do tej drugiej. Księgowa (najczęściej tę funkcję pełniły kobiety) musiała tylko opanować prostą zasadę zapisywania przychodów i rozchodów. Musiała wiedzieć, że jak się „ma”, to znaczy, że się jest winnym, a „winien” oznacza, że się ma.
Budżet domowy nie wymagał specjalnych umiejętności, bo lichwa praktycznie nie istniała. Zdobywanie dóbr wszelakich nie polegało, jak dzisiaj, na „zdolności kredytowej”, a praktycznie na wystaniu wszystkiego w kolejkach.
Czasy się zmieniły, a ekonomia wielce skomplikowała, zwłaszcza dzięki „kreatywnej księgowości”, na której banksterzy podorabiali się niebotycznych majątków. Według niektórych szacunków 2% populacji dysponuje 98% majątku światowego, a pozostałe 98% ludzkości zadawala się tymi 2% dóbr światowych.
Ciekawe co ci miliarderzy robią z pieniędzmi? Na przykład taka wdowa po Rockefellerze? Czy są jeszcze na świecie jakieś nieruchomości, albo ruchomości, na które nie byłoby jej stać, póki nie owdowiała? Mało prawdopodobne. Co zatem spowodowało jej nieskrywaną radość na pogrzebie męża? Może słodka perspektywa, że nie będzie już musiała udawać miłości do człowieka i będzie mogła skupić się na niekłamanym uwielbieniu dla pieniędzy?

Prima aprilis 13/2017 (302)

W dawnych przed-internetowych czasach pierwszy kwietnia był okazją, żeby się zabawić. Media wpuszczały jakąś, najczęściej sensacyjną, wiadomość i czekały na reakcję odbiorców. Później było wesoło i oczywiście wiadomość dementowano.
Czasy się zmieniły i redaktorzy mainstreamowych mediów nie dementują fałszywych wiadomości, bo te wiodące, wyspecjalizowane w kłamstwach na co dzień, z tego właśnie żyją. Wymyślają dowolną bzdurę, aby tylko zgodną z wyznawaną przez siebie ideologią i publikują ją bez żenady. Przyłapani na prymitywnym kłamstwie, nie widzą potrzeby prostowania go na takiej oto zasadzie: może X tego rzeczywiście nie powiedział, ale zapewne chciał powiedzieć. I co im zrobisz?
Tak więc teraz prima aprilis trwa praktycznie cały rok, z tą wszakże różnicą, że oszukujący nigdy nie przyznają się do uprawianego przez siebie tego bezczelnego procederu. Nie ma takiej potrzeby, skoro udało się ludziom wmówić, że prawda czy jej brak, to w zasadzie to samo.

W tym szaleństwie jest metoda

Teatrzyk Zielony Śledź
ma zaszczyt przedstawić sztukę pt.
W tym szaleństwie jest metoda

Występują: Helga i Wańka.

Helga – Doigraliście się. Ludzie zaczynają w rosyjskich miastach wychodzić na ulicę.
Wańka – Nie rozśmieszaj mnie. Skoro prezydent zezwolił, to ma w tym jakiś zamysł, nie to co u was.
Helga – Niby co? Masz na myśli te głupie zamachy?
Wańka – Chcesz powiedzieć, że ludzie się do nich przyzwyczaili?
Helga – Wcale nie chodzi o to, żeby się przyzwyczaili, wręcz odwrotnie.
Wańka – Myślisz, że wezmą za broń i powybijają nachodźców? Przecież, taka chociażby brytyjska policja nie ma nawet broni palnej.
Helga – Nic nie rozumiesz.
Wańka – To mnie oświeć. Pewnie Niemcy zaopatrzą się w kije i dadzą odpór.
Helga – Nie, od tego mamy policję.
Wańka – Pokazała co potrafi w noc sylwestrową w Kolonii i innych niemieckich miastach.
Helga – Widzę, że zaczynasz kumać. Bo nie sądzisz chyba, że tzw. Państwo Islamskie, które lubi się przyznawać do zamachów post factum, potrafiłoby to zaplanować?
Wańka – Chcesz powiedzieć, że to wasze służby?..
Helga – Nikt inny nie miał takich możliwości.
Wańka – A ta blokada informacji w mediach? To też część planu?
Helga – Ciepło, ciepło…
Wańka – Ale po co?
Helga – Nareszcie zadajesz dobre pytanie. Po to, żeby ludziska bały się wychynąć z chałupy, wiedząc, że niczego i z nikim nie ugrają. Przestraszonymi rządzi się najłatwiej.
Wańka – Mnie tego mówić nie musisz!

KURTYNA

Szanowni Aktorzy!
Zapraszam to współpracy przy tworzeniu Teatrzyku Zielony Śledź. 
Umieścimy nasz teatrzyk na YouTube.
To znakomita forma promocji.
Chętnych do współpracy proszę o kontakt na adres: 
mtodd@mtodd.pl

Osiąganie powodzenia 12/2017 (301)

Sukces w jakiejkolwiek dziedzinie jest łatwy kiedy, spełnia się takie oto 3 warunki: silna wola, upatrywanie pozytywnych stron w każdej sytuacji i posiadanie znajomości. Kiedyś już o tym pisałam, ale teraz zajmę się pułapkami jakie nas czekają w każdym z tych aspektów.
Silna wola – pod warunkiem, że znamy nie tylko upragniony rezultat, ale i zagrożenia jakie niesie jego osiągnięcie. Najlepszym przykładem może być zapadnięcie na anoreksję przy odchudzaniu czy niewydolność krążenia przy przetrenowaniu.
Upatrywanie dobrych stron w każdej sytuacji wydaje się ze wszech miar pożyteczne, ale i tu można przesadzić. Niepowodzenie jakiegoś przedsięwzięcia powinno nas uczyć jak omijać rafy, zamiast radować się z „takiej pięknej katastrofy”.
Znajomości, zwłaszcza pośród ludzi wpływowych, też tylko z pozoru są samym dobrem. „Przyjaźń” z gangsterem zawsze jest pozorna. Nieważne jakbyś się mu zasłużył, i tak cię wykiwa, gdy będzie mu się to opłacało. Tu twoja własna uczciwość, lub jej brak, nie ma najmniejszego znaczenia. Polegać można wyłącznie na ludziach prawych. Dlatego takie to ważne, żeby osoby władne były zarazem solidne, zwłaszcza wszędzie tam gdzie zgadzamy się, żeby rządziły w naszym imieniu.

Być Polakiem 11/2017 (300)

Spotykamy się po raz trzechsetny, dlatego pozwolę sobie przypomnieć jak to się zaczęło. Po katastrofie smoleńskiej odczułam potrzebę bycia w bliskości z moimi rodakami i tak się narodziło późniejsze pisywanie cotygodniowych felietonów, w których zajmuję się prócz spraw ważnych, też takimi typowo kabaretowymi. Dzisiaj będzie jednak trochę na poważnie.

Zastanawiam się jak odróżnić Polaka od człowieka polakopodobnego? Najprościej będzie przyłożyć jakąś miarę, czy moduł i zobaczyć kto się tu mieści, a kto nie. Takim najprostszym wyznacznikiem niech będzie stosunek do pojęć: „Bóg, Honor, Ojczyzna”, tak skwapliwie wyśmiewanych przez naszych wrogów.

Zastanówmy się, czy konieczne jest aprobowanie wszystkich trzech części składowych, żeby być Polakiem, czy może wystarczy akceptacja dwu, albo wręcz jednej z tych wartości.

Pojęcie „Bóg” nie jest tożsame z wyznawaniem jakiejś konkretnej religii. Natomiast zakładanie, że nic prócz prymitywnej materii nie istnieje, to oględnie mówiąc – naiwność. Czy zatem można być Polakiem negując istnienie Boga? Obawiam się, że jednak tak. „Honor” jest cechą rycerską, której niewolnik, ani „szmalcownik” nie są w stanie pojąć. Jeśli zatem przyjąć takich ludzi do grona Polaków, to tylko w randze „gorszego sortu”. „Ojczyzna” jest dla Polaka matką, ale dla polakopodobnego kundla nie ma znaczenia, tak jak on nie ma żadnej wartości dla nas i nie może być zaliczany do grona Polaków.

PS. W kulturze coś drgnęło. Teatr Telewizji pokazał bardzo dobry spektakl zatytułowany „Listy z Rosji”.

As z cudzego rękawa

Teatrzyk Zielony Śledź
ma zaszczyt przedstawić sztukę pt.
As z cudzego rękawa

Występują: Helga i Wańka.

Wańka – Cześć Helga. Możesz mi wytłumaczyć co Angela wyprawia w Holandii?
Helga – Myślałam, że taką pokerową zagrywkę, to wy nam podpowiedzieliście.
Wańka – Przeceniasz nasze możliwości. Ostatnio przyjaźnimy się przecież z Turcją.
Helga – Daruj sobie mowę o przyjaźni.
Wańka – Żartowałem oczywiście. Ciekaw tylko jestem, co z tych wydarzeń zostało zaplanowane, a co poszło na żywioł.
Helga – Moim zdaniem rząd holenderski szukał jakiegoś sposobu uwiarygodnienia się.
Wańka – I napatoczył im się Erdogan?
Helga – Dokładnie. Inaczej ten od wywalania muzułmanów z Holandii mógł przejąć wszystko. A tak „nasi” pokazali, że też muzułmanom potrafią się przeciwstawić.
Wańka – Łamiąc konwencje dyplomatyczne.
Helga – Warto było.
Wańka – Partia rządząca wyciągnęła asa z rękawa przeciwnika. To mi się podoba.

KURTYNA

Udoskonalanie uzależnień 10/2017 (299)

Są trzy podstawowe uzależnienia, którym podlegamy: alkohol, narkotyki i hazard, czyli pieniądze.
Dawnymi czasy karczmarz i lichwiarz mieli się znacznie lepiej niż ludzie, którym umożliwiali zaspakajanie ich potrzeb, czy kaprysów. W miastach nie jedna była karczma i wielu lichwiarzy. Ale człowiek uzależniony mógł co najwyżej pójść do innego żyda.
Teraz państwo decyduje o koncesji na alkohol i najwyraźniej dba, żeby był on dostępny przez 24 godziny na dobę, wszędzie tam, gdzie może się doczołgać potencjalny klient.
O narkotykach wiemy coraz mniej, a to chyba za sprawą ich użytkowników. Trudno sobie jednak wyobrazić tak błyskotliwe wypowiedzi liderów Nowoczesnej, czy KOD-u bez „dopalaczy”. Wiedza o ich dystrybucji przenika sporadycznie, gdy jest takie zapotrzebowanie medialne. Uprawa marihuany dla jednych jest zabroniona, dla innych nie – wystarczy, że się jest mężem Pani Prezydent. Trzeba oczywiście powiedzieć, że nic się nie wie o uprawie konopi na własnej działce i po sprawie.
Hazard to tradycyjne źródło utrzymania mafii i nawet państwo woli się tam nie zapuszczać, oddając pole zagranicznym gangsterom, o czym być może, przekonał się świętej pamięci poseł, który zaczął drążyć temat nie dla niego przeznaczony.
Uzależnienie od alkoholu i narkotyków, to jednak mały pikuś w porównaniu z uzależnieniem od kredytu! Lichwiarze podstępnie oferują pożyczki nie do spłacenia, a ludzie stale dają się na to nabierać. Tu też trzeba było mieć państwową koncesję, którą za poprzedniej władzy dostawały bez trudu „słupy” np. z Amber Gold.
Odnośnie do kredytów, tych zaciąganych przez obecny rząd u zagranicznych bankierów na lichwiarski procent, to lepiej byłoby zaciągnąć je u własnych obywateli, sprzedając obligacje państwowe po rozsądnej cenie?

Idol

Teatrzyk Zielony Śledź
ma zaszczyt przedstawić sztukę pt.
Idol

Występują: Helga i Wańka.

Wańka – Moje gratulacje.
Helga – Coś kwaśną masz minę przy tych gratulacjach. Nie cieszysz się z reelekcji naszego cesarza Europy?
Wańka – Jasne było, że nie odpuścicie.
Helga – Nie martw się, na waszego cara też przyjdzie pora.
Wańka – Oczywiście.
Helga – Zauważyłeś, że oni nie mają żadnego idola?
Wańka – Masz na myśli obecny obóz władzy w Polsce?
Helga – Jasne. Pomyśl, póki rządzili nasi, to od idoli się roiło.
Wańka – I od autorytetów moralnych.
Helga – Właśnie. Kto teraz zastąpi takiego Geremka…
Wańka – Czy Baumana, nie wspominając już o Rzeplińskim, albo Wałęsie.
Helga – Polakom najwyraźniej brak charyzmatycznego idola.
Wańka – Dlatego tak pilnie trzeba im zmienić władzę. Liderkę kobiet już mamy. Ta Szajbus-Wielgus, czy jak tam ona się nazywa…
Helga – Masz na myśli tę od hasła „Precz z dyktaturą kobiet”?
Wańka – Właśnie. Jak ją zaakceptują, to już nawet Petru z Kijowskim przejdą.
Helga – Polacy to krnąbrny naród, stąd tyle z nimi kłopotów.
Wańka – Nigdy nie dorobili się własnego Hitlera…
Helga – I kto to mówi!? Waszemu Stalinowi nie dorówna nigdy żaden idol świata!

KURTYNA

Rynsztokowi „artyści” 9/2017 (298)

Właściwie nie ma już nad czym ubolewać. Najpierw sztuki plastyczne, a za nimi teatr przestały istnieć jakiś czas temu. Agonia zaczęła się z chwilą kiedy zapotrzebowanie na podziw zastąpiono chęcią wywołania szoku. Tak długo szokowano, że taka „sztuka” może już tylko zadziałać jako środek wymiotny. Pozostaje jednak rozstrzygnięcie kwestii, kto ma płacić za to opluwanie – plujący czy opluwany. Postkomunistyczne „elity” III RP są zdania, że opluwany.

PRL dopieszczał aktorów, bo liczył na ich wdzięczność i wkład w „umacnianie władzy ludowej”. Taka kalkulacja, z małymi wyjątkami, była słuszna. PRL-bis też o nich nie zapomina. W ubiegłym miesiącu odeszły dwie aktorki. Pierwsza z nich przynosiła radość tuż po strasznej wojnie, o której ludzie chcieli zapomnieć. Ta radość na 102 trwała do teraz. Pani Danuta wykazała się wieloma świetnymi rolami. Dziwne jednak dlaczego ta druga została uhonorowana aż dwukrotnie w wydaniach głównych wiadomości TVP1, chociaż trudno było wymienić choćby jedną jej ważną rolę. Skromny talencik wspierany słabiutkim charakterkiem dał jednak imponujący wynik. Gorliwość z jaką zachwalała stan wojenny wprowadzony przez Jaruzelskiego musiała zostać zauważona gdzie trzeba i jak widać, odpowiednio doceniona.

A wracając do ostatnich wydarzeń, może należałoby się zastanowić nad mecenatem państwa nad dziełami artystycznymi wszelkiej maści. Kto decyduje o tym co jest, a co nie jest sztuką? Czy wystarczy być wulgarnym psychopatą, żeby zostać „wybitnym, nietykalnym, współczesnym artystą”? Pewnie tak, ale pod warunkiem, że działa się w interesie komunistycznej destrukcji. Wówczas opluwany (mówiąc oględnie) podatnik sypnie groszem. Czyli na razie w kulturze nadal bez zmian.