Ubóstwo, jako wynik klęsk żywiołowych, znany był ludzkości od zarania. Żebranina bywała koniecznością życiową. Z czasem stała się intratnym zajęciem dla wtajemniczonych. W Indiach specjalnie okaleczano dzieci, żeby budziły litość przechodniów. Wieść niesie, że podobno wielu z londyńskich posiadaczy nieruchomości, majątku dorobiło się na żebraninie.
Co na to komuniści, którym los pokrzywdzonych tak leży na sercu? Wyciągnęli odpowiednie wnioski. Lewactwo porzuciło „klasę robotniczą”, która nie dorosła do „szczytnych ideałów komunizmu” i znalazło sobie inną, doświadczalną klasę „ciemiężonych” zboczeńców. Wzorem Hindusów okaleczających dzieci, też zaczęli od psychicznego okaleczania dzieci, wprowadzając lekcje „seksu” dla najmłodszych. Ten eksperyment powiódł się zwłaszcza w krajach słynących z „tolerancji”, gdzie homoseksualiści rzeczywiście byli prześladowani. Najważniejsze było wypróbowanie, na ile da się ludziom wcisnąć kit Tu wdrażanie kłamstwa się powiodło.
Dziady, czyli godność na sprzedaż. Multi-kulti robi swoje. Żebranina przestała Polaków zawstydzać i dla niektórych stała się sposobem na życie. Innym to życie uprzykrza. Załóżmy taką sytuację. Dzwoni do ciebie nieznajoma osoba i opowiada o nieszczęściu, jakie spotkało niewinne dziecko. Możesz pomóc wpłacając pieniądze na podane konto. W tym momencie już jesteś ugotowany. Nie wpłacisz – będzie cię gryzło sumienie. Wpłacisz – poczujesz się jak frajer zrobiony w bambuko.
Wszystkie wpisy, których autorem jest mtodd
Ale kino! 47/2022 (594)
Unia Europejska gnębi nas karami za urojony brak praworządności, chcąc w ten sposób wyeołać kompletny chaos wymiaru sprawiedliwości. Nie pozwala obniżać podatków w nadziei, że polska gospodarka się załamie. Istnieje jednak taka dziedzina naszego życia, która powinna budzić niekłamany zachwyt Brukseli i Berlina. Jest nią polska kinematografia.
Jesteśmy prekursorami i sukcesorami stylu w dziedzinie nagrywania dźwięku. Wrzaski i szepty nie wymagają rozumienia słów. Treść dialogów znają tylko scenarzyści, a widzowi nie jest ta znajomość potrzebna, bo przecież dialog niczego do treści i tak nie wnosi. Dobitnie potwierdza to spostrzeżenie ostatnie „arcydzieło” zatytułowane LEGIONY. Najkrótsza recenzja filmu to: Powiesili go, zakopali i uciekł. Do tego sprowadza się cała intryga, nad którą pracowało aż dwóch scenarzystów. Reszta to luźno powiązane sceny batalistyczne przerywane dłuuu….gimi pocałunkami. Tu jedyne zastrzeżenie „prawdziwych Europejczyków” może budzić fakt, że to nie pocałunki homoseksualistów. Taka korekta wymagałaby jednak odsunięcia PiS od władzy.
Całość jest perfekcyjnie nudna. To jeden z powodów, dla których UE mogłaby docenić polski wkład zniechęcania widza do sztuki filmowej. UE powinna ustanowić jakąś nagrodę specjalną, którą obdarowywani byliby widzowie wytrzymujący dwie godziny w kinie.
Kup pan cegłę 46/2022 (593)
Czym różni się dawna propozycja „kup pan cegłę”, od dzisiejszego „kup pozytywne opinie w sieci”? Od tej pierwszej transakcji trudno było odstąpić będąc w ciemnym zaułku. Propozycja nie dawała sie odrzucić. Druga jest dobrowolna. W obydwu przypadkach pieniądze są realne, a towar iluzoryczny. Po co komu cegła? Kij bejsbolowy poręczniejszy przecież i pewnie skuteczniejszy. Po co nieszczere komplementy? Nie mają one sprawiać przyjemności komplementowanemu, tylko naciągać jego potencjalnych klientów. Odkąd kłamstwo ma równe prawa z prawdą, oszustwo nie hańbi, ba, stało się wyrazem „moralnej nowoczesności”.
Skończyła się era autorytetów, co jest wielce niepokojące. Ot taki przykład: fakt, że osoba pokroju Ewy Kopacz została „premierką”, nie dziwi, bo jej niedowład umysłowy musiał budzić zachwyt wśród berlińskich mocodawców. Natomiast fakt, że taka osoba nie tylko skończyła pomyślnie studia medyczne, ale „leczyła” ludzi, powinien budzić przerażenie! Skutecznym lekarzem okazał się za to Putin. Napadając na Ukrainę, rozprawił się niechcący z „pandemią”, która ustała z dnia na dzień.
Wróciliśmy do starych, sprawdzonych plag, które gnębią nas nieprzerwanie i coraz bardziej skutecznie. Wśród nich króluje głupota i ignorancja przyzwalające na ogólnoinformacyjne zakłamanie.
Wracamy do epoki kamienia łupanego i „wykształconych” czarownic?
Słowa 45/2022 (592)
Starzy górale umieli przewidywać pogodę na podstawie obserwacji przyrody. Później, udawało się stawiać słuszne diagnozy Instytutowi Meteorologii. Obecnie mój komputer na temat pogody opowiada mi kosmiczne bzdury. Wiedzę czerpie zapewne nie od górali, tylko z innego kontynentu, lub innej czasoprzestrzeni. Albo, po prostu im więcej danych, tym mniejsze prawdopodobieństwo trafności przewidywań, jak w totolotku.
Równie nieprzewidywalna bywa polityka, zwłaszcza unijnych polityków, bo tu żadne reguły nie obowiązują, a jedynie siła przebicia lobbystów. Nie ma takiej bredni, której nie dało by się wprowadzić jako dyrektywy, albo umocować kolejnego kamienia milowego do szyi niepoprawnego politycznie rządu. Chodzi o przyzwyczajanie nas do wierutnych kłamstw w każdej dziedzinie, o zmuszenie do przestrzegania poleceń „autorytetów” zamiast kierowania się własnym rozumem.
Skoro coraz trudniej odróżnić prawdę od kłamstwa, to może dać sobie spokój i pójść na łatwiznę? Czy nie stąd bierze się przewaga popularności głupich nad mądrymi? Internetowy odbiorca ma do wyboru porównać się z jednymi i drugimi. Jeśli jakiś dureń, za rządów PO-PSL, mógł być ministrem, myśli sobie internauta, to co dopiero ja! Porównanie z kimś mądrym prowadziłoby do frustracji, lepiej więc nie wysilać się, żeby go zrozumieć.
A zatem, czy warto jeszcze zabierać głos w jakiejkolwiek sprawie? Jeśli tak, to do kogo adresować powinni swoje słowa pisarze, politycy i publicyści? Tego oni sami nie wiedzą i na tym polega ich kłopot. Z tej trójki najmniej powodów do obaw ma pisarz, bo komu się nie podoba jego tekst albo konterfekt, ten go nie czyta. Chociaż i tu można mieć skrupuły. Jako początkująca autorka kryminałów miałam obawy, czy czasem nie dostarczam pomysłów złoczyńcom? Doszłam jednak do wniosku, że byle bandzior czytaniem się nie zajmuje i zagrożenia takiego nie ma.
Najgorszą sytuację pod tym względem ma polityk, bo powinien trafiać do tłumów, a do kogo nie trafi, kto go nie polubi, lub nie zrozumie, ten na niego nie zagłosuje. Publicyści dzielą się na tych, którzy zadowalają szefa i tych, którzy szefów nie mają, a czy mają czytelników, słuchaczy? Kto to wie?
Kim oni są? 44/2022 (591)
URSULA VON DER LEYEN dla „prawdziwych Europejczyków”, to nieomylna wyrocznia, której deklaracje obowiązują tak długo, póki sama ich nie zmieni, a przynajmniej do końca dnia ich emisji, bo następnego nikt już przecież nie pamięta, co powiedziała, bo i po co? Dla mniej wykształconych z mniejszych miast, którzy liznęli trochę angielskiego, a nie znają niemieckiego, to WON TEN LIAR. Dla nas prostaczków to hasło brzmi po polsku: WON KŁAMCZUCHO!
Radek S jest znany powszechnie jako były minister tego i owego. Wypisuje w internecie różne bzdury sprzeczne jedne z drugimi, a mimo to, albo właśnie dzięki temu, popularność jego nie maleje. Publicyści zastanawiają się, kiedy i dlaczego zmienił poglądy. A skąd wiadomo, że w ogóle kiedykolwiek jakieś poglądy miał? Może jest po prostu durniem, jakiego lobby rusko-pruskiemu udało się umieszczać na eksponowanych stanowiskach, dla kreciej roboty na szkodę Polski wyłącznie?
W moim mieście panoszy się pewien tęczowy dupek, który chce być tytułowany „dupiarzem”. Tu też nikt nie ma wątpliwości, co do jego małego rozumku. I znowu, może właśnie o to chodzi tym, którzy go wylansowali?
Durniowi brak świadomości, że się kompromituje, może i dobrze, ale przy. okazji kompromituje, nas wszystkich, zarówno „prawdziwych Europejczyków”, jak i prostaczków, nie umiejących wymienić pięćdziesięciu paru płci wyszczególnionych w UE.
Czy przy takiej konkurencji, człowiek myślący zdroworozsądkowo ma jeszcze jakieś szanse zaistnienia w świadomości publicznej? Chcę wierzyć, że tak, dlatego chodzę na spotkania z mądrymi ludźmi i wszystkich do tego zachęcam.
Alternatywa 43/2022 (590)
„Prawo i Sprawiedliwość” odwołuje się do poczucia sprawiedliwości, na bazie której jest budowane prawo, co stanowi logiczną konsekwencję. „Opozycja totalna”, czyli taka nowa PPR – Partia Prusko Ruska do zarządzania „niedojrzałą demokracją”, żadnego prawa budować nie musi, bo wystarczy to budowane w Berlinie i uzgadniane z Moskwą. Jak już przejmie władzę, uwzględni zapewne minimalne potrzeby „podludzi” na wschód od Odry i na zachód od Bugu. Nie musi się nawet kierować żadną logiką, bo tę wymyślili biali heteroseksualni mężczyźni i jako taka przestanie obowiązywać. Żaden z przyszłych nowoczesnych landów, jakim według nowej PPR powinien stać się „ten kraj”, nie będzie oczywiście przejmował się anachronicznym zdrowym rozsądkiem.
Czym zatem kierują się zaciekli wrogowie prawa i sprawiedliwości? Namiętnym uczuciem nienawiści rzecz jasna! Czyli tym, czym od wieków kierują się rewolucjoniści wszelkiej maści. Pielęgnowanie nienawiści wymaga od nich jednak nieustającej deklaracji, że miłują całą ludzkość, wyłączając oczywiście tych wszystkich, którzy aktualnie zasłużyli na ich nienawiść. Cieszą się niestety tym uczuciem nie koniecznie w czystej postaci. Na co dzień bowiem, doznają dwóch innych: strachu, albo pogardy. Panicznie boją się każdego silniejszego, a każdym słabszym gardzą. Stąd ich hasło powinno brzmieć: „Strach i Pogarda”.
Do wyborów jeszcze daleko, ale lepiej zawczasu wiedzieć z kim się ma do czynienia, wybrać co w życiu ważniejsze: prawo i sprawiedliwość, czy strach i pogarda?
Weganizm wymuszony 42/2022 (589)
Hitler przestrzegał zasad diety wegetariańskiej i nawet swojego psa próbował przekonać do odrzucenia mięsa. Źle by się to dla zwierzaka skończyło, gdyby nie sekretarka potajemnie psa dokarmiająca. Ten „śmieszny człowieczek”, którego parodiował Chaplin, pokazał jednak całemu światu na co go stać.
Teraz śmiech bywa zakazany, ale tylko tam, gdzie jest się z czego śmiać. Nieudolnych proroków nowych „religii” takich jak „klimatyzm”, czy „genderyzm” należy traktować poważnie. Jeszcze wolno nam żartować ze zwolenników weganizmu, ale kto wie, co się stanie wkrótce, czy będzie nam do śmiechu, jeżeli zamiast schabowego znajdziemy na talerzu jakieś panierowane robale, albo grzybki wyrosłe na zamokłym suficie?
Propaganda ma to do siebie, że bywa nieskuteczna. Skuteczność działań zapewniają ekonomia i restrykcje prawne. Dla zmuszenia ludzi do weganizmu wystarczy wykonać dwa prawne pociągnięcia i sukces murowany. Najpierw, wzorem Chin, zlikwiduje się gotówkę. Potem przyjdzie czas na kolejny krok, którym będzie wprowadzenie małej innowacji w kartach płatniczych. Wystarczy, żeby oprócz rachunku z kasy, niezbędny był specjalny, dodatkowy kod kreskowy kupowanego produktu. Wyobraźmy sobie taką sytuację. Sklep jest pełen polskich wędlin, ale twoja karta płatnicza akceptuje tylko zakupy z kodem firm niemieckich i francuskich, a te proponują wyłącznie żywność spożywczo-podobną. I co? Pojedziesz na wieś? I czym tam zapłacisz?
Uwiedzeni 41/2022 (588)
Dlaczego reklamodawcy wolą sport od teatru? Bo widzowie przedkładają czyste i jednoznaczne emocje nad ewentualny przekaz intelektualny. Proste jak drut. Sport budzi zarówno euforię, jak i agresję, czego doświadczyły liczne ofiary stadionów. O sile emocji wiedzą też oficerowie prowadzący naszych rodzimych zdrajców, którzy rekrutują się zarówno z durni jak i drani. Prowadzenie durnia jest łatwiejsze, bo powtórzy on każdą bzdurę bezrefleksyjnie, a drań musi ją wykuć na pamięć, ale czego się nie robi dla pieniędzy, albo ze strachu?
Czym różni się stan upojenia alkoholowego od zakochania? Pierwszy można wywołać samodzielnie (monopolowe czynne całą dobę), a na drugi trzeba poczekać, aż amorek zechce ugodzić swoją strzałą. Jak taką strzałę podrobić, wiedzą nie tylko oszuści matrymonialni. Ludzie chyba lubią być oszukiwani. Z tej powszechnej słabości korzystają wielcy i pomniejsi szarlatani, odnosząc sukcesy.
Historia pełna jest przykładów skutecznego uwodzenia nie tylko pojedynczych ludzi, ale tłumów. Człowiek zauroczony nie kieruje się rozumem, a tylko uczuciem. Kiedy zostaje oszukany ma do wyboru – pogodzić się z przykrym faktem, albo mu usilnie zaprzeczyć. Dlatego bądźmy ostrożni, kiedy namawia się nas do emocjonalnego podejmowania decyzji. Wielkie narody takie jak niemiecki i rosyjski miały i mają swoich wielkich szalbierzy, którym wierzyły i wierzą bez granic. Polakom udało się przeżyć w ciasnej przestrzeni między tymi nacjami dzięki sceptycyzmowi i waleczności. Wielu z nas ocenia liderów nie tylko po słowach, ale bardziej po czynach. Jestem optymistką. Nie damy się zmanipulować wilkom w owczych skórach.
Ludzie Kremla 40/2022 (587)
Kreml wydał co najmniej 300 milionów dolarów na zakup poglądów i opinii polityków, partii i wysokich rangą urzędników w prawie 30 państwach świata – ogłosił Departament Stanu USA.
Ile z tego przypadło zdrajcom polskim, trudno powiedzieć. Myślę, że część z nich zadowala się tym, co spadnie z niemieckiego stołu. Tacy „niezawiśli” politycy jak Tusk, czy Sikorski wspierani są zapewne nie tylko niemiecką marchewką, ale i rosyjskim kijem w postaci haków zawieszonych na „pancernej brzozie” oraz zapewnie innych czasowo niedostępnych źródłach, mogących dostarczyć informacji na razie tajnych.
Długa jest lista pośledniejszego sortu „autorytetów” ubiegających się o tytuł zasłużonego zdrajcy Polski. Na ich tle wyróżniają się ci, którzy jak poseł Braun, dali się poznać wcześniej, udając zagorzałych patriotów. Kompletna klapa frekwencyjna zwołanego przez niego protestu, chwały mu nie przynosi, zwłaszcza jako reżyserowi a może bardziej posłowi, o kandydowaniu na Prezydenta RP nie wspominając. Wystarczyło przecież zlecić dopilnowanie frekwencji wyspecjalizowanej firmie. Jest taka, która obwoziła zboczeńców na rzekome „parady równości”. Wystarczyło ich przebrać i mogli równie dobrze zagrać „zielonych ludzików”. Wówczas kremlowska telewizja wespół ze swoim sprawdzonym sojusznikiem TVN miałyby co pokazywać.
TVP czy TVN 39/2022 (586)
Czym się różnią te dwie stacje telewizyjne? Jeśli TVP oznacza telewizję polską, to co oznacza TVN? Niemiecką? A może „P”, to opcja pozytywna, a „N”, to negatywna? Bo przecież obydwie te telewizje ukazują całkiem inne światy.
A jaki jest mój świat? Bywam namawiana żebym mocniej przekonywała nieprzekonanych do racji, które sama podzielam. Niestety, nie widzę tu, dla siebie pola do popisu. Pisuję dla ludzi rozumnych. Z takimi mogę dyskutować, mogę brać pod uwagę fakty, których wcześniej nie znałam, spierać się na argumenty. Natomiast rozmowa z przygłupem jest stratą czasu, bo on już wie wszystko, po swojemu, niezależnie od wykształcenia, jakie posiada, lub jakiego nie posiada. Dureń swoich racji nie wyłoży, bo zakłada, i słusznie, że ich nie zrozumiem. Rzeczywiście, debata jest możliwa wyłącznie między ludźmi respektującymi zasady logiki. „Mądrzy inaczej”, podobnie jak „kochający inaczej” należą do „nadzwyczajnych kast”, wyjętych spod wszelakich praw, nie praktykują logiki. Dla nich prawa fizyki, czy biologii też są bez znaczenia.
Jeżeli mowa o podziałach, to trzymajmy się tych ustalonych, czyli na obywateli naszego kraju pro i antypolskich. Ci ostatni mają „pod górkę”, bo co i rusz muszą udowadniać, że białe jest czarne, a zaraz później odwrotnie. Tu mistrzem jest Tusk, ale on, jako oddany sprawie folksdojcz, nie ma wyboru. Takie dostał zadanie od rusko-pruskiej koalicji, żeby obalić polski rząd i zrobić wszystko, żeby Polska nie była Polską. A jeszcze lepiej, gdyby jej w ogóle nie było. Temu służy przeciwstawianie się wszelkim poczynaniom mającym przynieść Polakom korzyści. Na szczęście większość Polaków brzydzi się zachłannych, bandyckich, czerwonych łap wyciągających się w naszą stronę ze wschodu i zachowuje czujność patrząc na demokratyczne i praworządne Niemcy.