Wszystkie wpisy, których autorem jest Margaret Todd

Margaret Todd - pisarka

O ZAMIANIE RÓL

WYWIAD Z PANEM X

wywiad z panem X

Meg: Powiadają, że za darmo piszą tylko grafomani.
Pan X: Odłożyłbym takie stwierdzenie do lamusa.
Meg: Dlaczego?
Pan X: Zna pani takie powiedzenie: wszyscy mówią i nikt nie słucha?
Meg: Stara prawda.
Pan X: A czy wie pani kto dokonał tego wiekopomnego odkrycia?
Meg: Jakiś polityk? Dziennikarz?
Pan X: Autor jednej z pierwszych książek o alkoholizmie jako przejawie artyzmu.
Meg: Zacytowane przez pana stwierdzenie nie jest pozbawione sensu.
Pan X: Więcej, nabiera ekspansji. W dobie internetu wszyscy piszą i nikt nie czyta. Wszyscy próbują coś sprzedać i nikt niczego nie chce kupić.
Meg: A jak to się ma do poglądu, że za darmo piszą tylko grafomani?
Pan X: Nadchodzi era, kiedy to czytelnikowi trzeba będzie zapłacić, żeby zechciał coś przeczytać.

O KONCERCIE CHARYTATYWNYM

WYWIAD Z PANEM X
wywiad z panem X
Meg: Słyszał pan o konkursie na najbardziej spektakularną działalność charytatywną?
Pan X: Nawet wziąłem w nim udział.
Meg: Pan?
Pan X: Dlaczego to panią dziwi?
Meg: No, jakby to powiedzieć…
Pan X: Ma mnie pani za cynika?
Meg: Raczej za człowieka szalenie sceptycznego.
Pan X: Mój pomysł jest nie do pobicia. Zorganizuję największą imprezę kulturalną niepełnosprawnych, jaką kiedykolwiek udało się zrobić.
Meg: Ma pan namyśli dla niepełnosprawnych?
Pan X: Przeciwnie. Wszyscy artyści rekrutować się będą z osób niepełnosprawnych.
Meg: To już było.
Pan X: Wystąpi wielka orkiestra składająca się z samych niepełnosprawnych, wystawa malarzy niepełnosprawnych i recytacja wierszy osób upośledzonych.
Meg: Niezwykłość ma polegać na rozmachu, liczebności uczestników?
Pan X: Nie tylko. Do orkiestry będą przyjmowani tylko głuchoniemi, obrazy mogą malować wyłącznie niewidomi. Jedynie recital poetycki może być mało oryginalny.
Meg: A to dlaczego?
Pan X: Bo wezmą w nim udział niesprawni umysłowo.

O TELEWIZJI

WYWIAD Z PANEM X

wywiad z panem X
Pan X: Marzy mi się telewizja niepoprawna politycznie i nieczuła na cierpienie.
Meg: Czy ja się nie przesłyszałam? Jeszcze więcej przemocy?
Pan X: Akurat przeciwnie. Obecnie wszystkie kanały zdają się prześcigać kto wyemituje program głupszy, okrutniejszy, obrzydliwszy.
Meg: A co ma z tym wspólnego poprawność polityczna?
Pan X: To ona właśnie każe zrównywać mądrość z głupotę, artyzm z obskurantyzmem, relatywizuje uczucia.
Meg: No właśnie, co z tym postulatem nieczułości na cierpienie?
Pan X: Chodzi mi o nie przytępianie naszej wrażliwości ciągłym epatowaniem cierpieniem. Chciałbym wreszcie oglądać świat piękny, usłyszeć co mądrzy ludzie nowego wymyślili. Nie interesuje mnie kto kogo zarąbał siekierą i jak to zrobił. Tym niech się zajmuje policja, nie telewizja.

O STOWARZYSZENIACH

O STOWARZYSZENIACH

wywiad z panem X

Meg: Co sądzi pan o powołaniu stowarzyszenia pożytku publicznego na rzecz…
Pan X: Odradzam.
Meg: Nie pyta pan nawet jakie stowarzyszenie?
Pan X: Charytatywnych jest całe multum, inne nie wchodzą w grę.
Meg: Dlaczego?
Pan X: Bo nie jest w stanie zjednoczyć nas żaden pozytywny cel dla dobra ogółu.
Meg: No wie pan!
Pan X: Wiem. Jesteśmy narodem walecznym i najlepiej wychodzi nam walka o niepodległość. Po zwycięstwie z wrogiem zewnętrznym już nic nas nie powstrzyma, żeby wykańczać się nawzajem.
Meg: Czyli wróg naszym przyjacielem? Przyzna pan jednak, że są ugrupowania, którym udaje się zewrzeć szeregi.
Pan X: Fakt. Zwłaszcza porozumienia o charakterze mafijnym mają się u nas dobrze. Natomiast otwartość pozytywnych celów traktujemy z podejrzliwością.

O NASZEJ PIASKOWNICY

O NASZEJ PIASKOWNICY

wywiad z panem X

Meg: Czy zna pan wyniki sondażu przeprowadzonego przez Instytut Książki w Krakowie.
Pan X: Nie. Domyślam że pani mi powie.
Meg: Zapytano dorosłych, zdawało by się, Polaków o ulubione lektury.
Pan X: Niech zgadnę: Trylogia Sienkiewicza…
Meg: Może pan zgadywać, ale to strata czasu. Pierwsze miejsce zajęły „Dzieci z Bullerbyn”, drugie „Ania z Zielonego Wzgórza”, trzecie „Mały Książę”, czwarte „Mistrz i Małgorzata” i piąte „Harry Porter”.
Pan X: Nie znalazł się żaden z rodzimych autorów?
Meg: Mało tego, tylko jedna książka nie jest przeznaczona dla dzieci.
Pan X: No, to nareszcie wszystko stało się jasne!
Meg: Co mianowicie?
Pan X: Jesteśmy narodem dzieci, a dzieci wszyscy powinni kochać, dogadzać im i dbać o rozwój, który w tym wypadku nam nie grozi, bo nigdy nie dorastamy. Jak się komuś w naszej piaskownicy nie podoba, to niech wyjeżdża do tych innych dorosłych krajów i tam zarabia, a nam może co najwyżej przysyłać foremki do lepienia babek z piasku. Jeżeli tych foremek będzie wystarczająca ilość, to się nie będziemy nawzajem łopatkami po głowach okładać i będzie super.

O WZGLĘDNOŚCI PRAWA

WYWIAD Z PANEM X

wywiad z panem X
Meg: Prawo mamy podobno jedno z lepszych w Europie.
Pan X: Pani mnie znowu prowokuje. Taka opinia obowiązywała za czasów komuny.
Meg: Słyszałam ją całkiem niedawno.
Pan X: Przez uprzejmość nie zapytam czy wygłaszał ją przedstawiciel prężnego klubu lewicy.
Meg: Przejdźmy do konkretów.
Pan X: Bardzo proszę. Jak pani pewnie wiadomo, obowiązuje u nas zakaz używania wulgarnych wyrazów w miejscach publicznych.
Meg: Podobnie jak na przykład negliżu. Ale tych zasad przestrzega kto chce, a nie wielu chce.
Pan X: Właśnie. Są one bowiem obwarowane przepisem, że jeśli to komuś przeszkadza.
Meg: Jak głośna muzyka późną nocą?
Pan X: Tak. Czyli stróż prawa nie może ukarać mandatem osobę naruszającą te normy, jeśli nie znajdzie kogoś kto chciałby złożyć zażalenie.
Meg: Gdyby to rozszerzyć, to policjant widząc, że jakieś osiłki kopią leżącego człowieka też nie powinien interweniować, bo może ten leżący lubi być kopany.
Pan X: Jeśli pani myśli, że powiedziała w tym momencie żart, to jest pani w głębokim błędzie.
Meg: Co ma pan na myśli?
Pan X: Wyrok Sądu Najwyższego Rosji, na której prawie wzorowaliśmy się przez wiele lat. Otóż ten sąd uznał, że o prawo do odszkodowanie za mord na polskich oficerach w Katyniu mogli by wystąpić tylko ci pomordowani, gdyby żyli oczywiście.
Meg: Powiało makabrycznym humorem. Zakończmy więc naszą rozmowę jakimś optymistycznym akcentem.
Pan X: Na przykład o mandacie za nieprawidłowe przechodzenie jezdni?
Meg: Chociażby. Kiedyś taki zapłaciłam, chociaż w zasięgu wzroku nie było żadnego pojazdu mechanicznego.
Pan X: Ale stróż prawa czuwał!

O MIXIE

Wywiad z panem X

wywiad z panem X

Meg:Prawdziwych kryminałów już nie ma.
Pan X: Są za to mixy.
Meg: Co za mixy? Takie masło-margaryny?
Pan X: Tak, chociaż pewnie o innej genezie. Producenci margaryny tak się zagalopowali w reklamie, że wmówili ją ludziom bez reszty. Teraz wielu z nas wierzy nie tylko, że produkt prosto z fabryki jest bardziej ekologiczny od tego od krowy, ale jeszcze zdrowszy. Rozmarzeni maślanym smakiem margaryny w pogardzie mają to co naturalne od wieków.
Meg: Pan też się rozmarzył, a mieliśmy rozmawiać o kryminałach.
Pan X: Właśnie. Z kryminałami jest podobnie. Od dawna były sprawdzoną rozrywka, dobrze się sprzedawały, dlaczego by więc czegoś nie domieszać? I domieszano. Amatorzy pornografii mogą być usatysfakcjonowani.
Meg: Horroru i niedorzeczności również.
Pan X: Właśnie. Dawniej kryminał musiał odznaczać się żelazną logiką. Dzisiaj raczej opisem wszelkich obrzydliwości.
Meg: Nie mogło zostać po staremu?
Pan X: Widocznie nie mogło. W wyborze jedzenia ma pani asortyment: masło, margaryna, albo masmiks. W literaturze współczesnej już tylko mix.

Poprawność polityczna

TEATRZYK ZIELONY ŚLEDŹ
Ma zaszczyt przedstawić sztukę Margaret Todd p. t.:
„POPRAWNOŚĆ POLITYCZNA”

Osoby: NARRATOR, BABA, REŻYSER.
NARRATOR – Szanowni Państwo, Teatrzyk Zielony Śledź ma zaszczyt przedstawić sztukę pod tytułem: „POPRAWNOŚĆ POLITYCZNA”. Przychodzi BABA do REŻYSERA i pyta:
BABA – Czy ma pan jakieś uprzedzenia rasowe?
REŻYSER – Nie.
BABA – A wyznaniowe lub obyczajowe?
REŻYSER – Nie. Skąd takie przypuszczenia?
BABA – A jakieś uprzedzenia wobec mniejszości seksualnych?
REŻYSER – Do czego pani zmierza?
BABA – Muszę się upewnić, zanim zaproponuję panu współpracę. Bo widzi, pan ja wychowuję samotnie troje dzieci.
REŻYSER – O, biedne maleństwa.
BABA – No, nie takie znowu maleństwa. Wszyscy trzej wzrostu są raczej słusznego i w razie czego…
REŻYSER – Że co?
BABA – Nic. Przejdźmy do rzeczy. Jestem Murzynką.
REŻYSER – Nie wygląda pani.
BABA – Michael Jackson też jest wybielony i nikt mu tego nie ma za złe, ale w naszym zaścianku…
REŻYSER – Mówiła pani coś o przejściu do rzeczy.
BABA – Tak. No więc, prócz tego, o czym wspomniałam, jestem jeszcze lesbijką i muzułmanką wyznania Mojżeszowego.
REŻYSER – Czy w tych wyznaniach nie ma jakichś sprzeczności?
BABA – Zamierza pan kwestionować moje słowa?
REŻYSER – Przejdźmy do rzeczy. Co mogę dla pani zrobić?
BABA – Zatrudnić mnie w roli Julii. Słyszałam, że kompletuje pan zespół do „Romea i Julii”, Szekspira.
REŻYSER – Rzeczywiście. Ale jak pani zapewne wie, Julia miała dwanaście lat.
BABA – Tak, ale to było bardzo, bardzo dawno temu.
REŻYSER – Zapewne. W tej chwili liczyłaby sobie lat kilkaset.
BABA – Sam pan widzi. A zatem jestem od niej sporo młodsza. Dostanę tę rolę, czy nie?
REŻYSER – Przykro mi, ale muszę odmówić.
BABA – To może chociaż zagram Romea?
REŻYSER – Brak pani kwalifikacji.
BABA – Mnie, prawdziwej Europejce brak kwalifikacji? No, tego należało się spodziewać! To panu brak poprawności politycznej, proszę pana! Powiem więcej, jest pan: szowinistą, faszystą, rasistą, klerykałem i antysemitą! Ot co! (oburzona wychodzi).
NARRATOR – Kurtyna.

Szlachetne zdrowie

TEATRZYK ZIELONY ŚLEDŹ
Ma zaszczyt przedstawić sztukę Margaret Todd p. t.:
„ SZLACHETNE ZDROWIE”
Osoby: NARRATOR, BABA, DOKTOR, NASTĘPNY.
NARRATOR – Szanowni Państwo, Teatrzyk Zielony Śledź ma zaszczyt przedstawić sztukę pod tytułem „SZLACHETNE ZDROWIE”. Przychodzi BABA do doktora i narzeka:
BABA – Krzyż mnie boli, panie doktorze.
DOKTOR – Świetnie (wypełnia receptę). Coś jeszcze?
BABA – Jestem bardzo słaba.
DOKTOR – W pani wieku, to normalne. Przepiszę pani witaminy.
BABA – Wszystkie?
DOKTOR – Oczywiście. Na pewno jakiejś pani brakuje.
BABA – Pewnie tak, tylko po multywitaminie źle się czuję, mam mdłości, niestrawność.
DOKTOR (wypisując kolejną receptę) – Przepiszę coś na żołądek i na sen.
BABA – Ale ja śpię dobrze.
DOKTOR (cały czas pisząc) – Będzie pani spała jeszcze lepiej.
BABA – Mam niskie ciśnienie więc może lepiej nie obniżać go środkami nasennymi.
DOKTOR – Skąd to przypuszczenie, że ma pani niskie ciśnienie?
BABA – Sama mierzyłam. Mam aparat.
DOKTOR – No, to dam pani też coś na podwyższenie ciśnienia i obniżenie poziomu cholesterolu.
BABA – A mam za wysoki poziom?
DOKTOR – Każdy ma za wysoki. Dam też coś na obniżenie cukru we krwi.
BABA – To też każdy ma za wysoki?
DOKTOR – Nie każdy, ale w pani wieku, to bardzo prawdopodobne.
BABA – A może wpierw zrobić badanie krwi?
DOKTOR – Wykluczone. Skończył się limit. (wciska BABIE recepty i wypycha ją za drzwi) Następny proszę. O! To znowu pan.
NASTĘPNY – Jak leci?
DOKTOR – Dobrze. Tu są dla pana kopie recept. W tym tygodniu będzie ich już z tysiąc i wszystkie bez wyjątku na specyfiki waszej firmy. Mam nadzieję, że to mnie uplasuje wysoko w rankingu współpracowników.
NASTĘPNY – To zależy.
DOKTOR – Od czego?
NASTĘPNY – Widzi pan, doktorze, baby się teraz wycwaniły. Kupują tańsze specyfiki, a niekiedy nie realizują recept wcale.
DOKTOR – Coś tam zawsze taka baba kupi.
NASTĘPNY – Pewnie tak, ale pracę należy usprawnić. Przyniosłem panu pieczątkę z naszym głównym specyfikiem. Nie będzie pan musiał wypisywać go na każdej recepcie.
DOKTOR – No, (z wahaniem) nie wszystkim pacjentom go przepisuję.
NASTĘPNY – A to niedobrze. Każdego przecież coś boli. Lek jest bezpieczny bo nie można po nim prowadzić samochodu, co zmniejsza wypadkowość na drogach, uzależnia i później już bez niego ani rusz. Pieczątka się przyda.
NARRATOR – Spuśćmy lepiej kurtynę. Niekiedy lepiej za dużo nie wiedzieć.

Sonda

TEATRZYK ZIELONY ŚLEDŹ

Ma zaszczyt przedstawić sztukę Margaret Todd p. t.:

„ SONDA”

Osoby: NARRATOR, BABA, SONDOWANY I, SONDOWANY II.

NARRATOR : Szanowni Państwo, Teatrzyk Zielony Śledź ma zaszczyt przedstawić sztukę pod tytułem „SONDA”. Wychodzi BABA na scenę i pyta mężczyznę z pierwszego rzędu:

BABA – Czy pana zdaniem Polska powinna przystąpić do NOL

SONDOWANY I – Stanowczo nie!

BABA – Dlaczego?

SONDOWANY I – Bo znowu nas oszukają. Już nie raz tak było.

BABA – A pana zdaniem (zwraca się do innego widza)

SONDOWANY II – Najwyższy czas! Znowu te zapóźnienia. Kiedy my wreszcie dogonimy Europę?

SONDOWANY I – Będzie jak ze wszystkim. Najpierw obiecanki cacanki, a później to my będziemy za wszystko płacić.

SONDOWANY II – Kto mówi o płaceniu? NOL nic nie kosztuje.

SONDOWANY I – NOL, to nie Nul, to musi kosztować, a poza tym jest niebezpieczne dla zdrowia.

SONDOWANY II – Ekspert się znalazł! Czy pan wie o czym w ogóle mówi?

SONDOWANY I – A pan wie?

NARRATOR ( do BABY) – A pani wie? O czym oni mówią?..

BABA – Nie mam pojęcia.

NARRATOR – A o co pani pytała?

BABA – O NOL

NARRATOR – A co to takiego?

BABA – Nie wiem. Może Niezidentyfikowane Obiekty Latające?

NARRATOR – Chwila. Robi pani sondę uliczną i nie wie na jaki temat?

BABA – Tak się robi. Czy sądzi pan, że przypadkowy przechodzień na ulicy może mieć wystarczającą wiedzę na temat tarczy antyrakietowej, skutków ekonomicznych wprowadzenia Euro, czy sposobów uzdrowienia jakiejś gałęzi przemysłu; nie mówiąc już o Traktacie Lizbońskim? A ich zdanie przytacza na antenie.

NARRATOR – Kurtyna.