Każdego roku o tej porze obwieszczano nam radosną nowinę, że z którejś tam soboty na niedzielę będziemy mogli pospać o godzinę dłużej, bo właśnie zmieniamy czas z letniego na zimowy.
Później zaniechano tego triumfalizmu, aż wreszcie w zeszłym roku obiecano nam, że ta bzdurna zmiana będzie po raz ostatni. Niestety, koalicja 13 grudnia nie powstała po to, żeby dotrzymywać jakichkolwiek obietnic, a zwłaszcza sensownych i nie własnych, na dodatek.
Zmianę czasu wprowadzono, jak mniemam celowo, żebyśmy przywykli spać za dnia, a pracowali nocą. Po co? Chodzi o maksymalne zużycie prądu, który drożeje, a zapobiegliwi mogliby go oszczędzać ze szkodą dla dystrybutorów. Nie wolno do tego dopuścić, bo Niemcy mogliby się na nas obrazić.
Przypuszczam, że już istnieje plan odpowiedniego zadbania o nasze kieszenie, żeby się nam w głowach nie poprzewracało od zbytku. Plan polegałby na „zapomnieniu” włączenia czasu letniego na wiosnę, ale pamiętaniu o „podarowaniu” nam kolejnej godziny snu na jesieni każdego następnego roku, aż do całkowitej „nowoczesnej” zmiany obyczaju.
Śpiąc w dzień, a pracując nocą staniemy się bezwolni. W razie ewentualnego buntu, Tusk obieca stworzyć komisję dla zbadania problemu. Możemy spać spokojnie, zwłaszcza za dnia.
https://mtodd.pl/?wysija-page=1&controller=email&action=view&email_id=636&user_id=0&wysijap=subscriptions