Czy kultura stała się dobrem powszechnie dostępnym? Na to wygląda. Chociaż sama istota tego pojęcia jest zapewne różnie rozumiana. Takiej Lempart, czy Szatan nawet o znaczenie słowa lepiej nie pytać, bo im wszystko kojarzy się jednoznacznie. Nam, przeciętniakom kultura kojarzy się ze sztuką, do której dostęp mamy prawie nieograniczony.
Dawniej tak nie było. Mój przodek, na początku ubiegłego stulecia, zafascynowany postępem, przepowiadał, że operę będzie można słuchać nie wychodząc z domu. Okazało się, że takie połączenie sztuk wszelakich w jednym, jakim jest opera, można nie tylko słuchać, ale i oglądać nie ruszając się z własnej kanapy. Problem polega na braku chętnych do takiej uczty duchowej, co ludziom początku ubiegłego wieku nie mieściło się w głowach.
Epoka neo-barbarzyńska, w której przyszło nam żyć, przewiduje jedynie rozrywki dla lumpenproletariatu. Pisanie scenariuszy seriali telewizyjnych, zwłaszcza historycznych, zleca się analfabetom, nie odróżniającym królowej od kur…tyzany. Młody reżyser nie ma przecież pojęcia, na czym polegała rycerskość wobec dam. Dla niego każda kobieta, to taki przerywnik na ka (a dokładnie na ku). Innych skojarzeń nie miewa. Dziewczyny narzucają się zniewieściałym chłopakom i nikt nie dopuszcza myśli, że kiedyś mogło być inaczej. Zaloty odmieniły diametralnie wektor.
https://mtodd.pl/?wysija-page=1&controller=email&action=view&email_id=534&user_id=0&wysijap=subscriptions