Piszę do Państwa po raz sześćsetny i jakby tego było mało, to jeszcze w Sylwestra. Udało mi się zakończyć rok takim okrągłym numerem. Może jest to widomy znak, że teraz będzie już z górki i należy patrzeć w przyszłość z optymizmem? W takich okolicznościach żadna krytyka nie przystoi. Ale w takim razie o czym pisać? To trochę jak malowanie białego kotka na tle śniegu. Musi być jakichś kontrast dla uwypuklenia tego, o czym chce się powiedzieć. Może skupić się na pazurach?
A jakby tak zastanowić się, czy ludzkość nie doszła aby do ściany? Dalsze rozmontowywanie tego, co zbudowano przez wieki, cieszyć może jedynie garstkę dewiantów-rewolucjonistów. Reszta wolałaby robić coś pożytecznego. Ale co? Żywność jest już produkowana w ilości pozwalającej wykarmić całą ludzkość. Produkcję ubrań można by nawet radykalnie zmniejszyć nie dodając do materiałów środków powodujących ich szybkie darcie się. Wszelkie urządzenia, których przydatność kończy się z upływem gwarancji, mogłyby służyć pokoleniom.
Już przy obecnym zaawansowaniu informatyki praca w biurze jawi się jako wielce przestarzała, nie licząc wypicia w biurze kawy z ekspresu. Po co dojeżdżać do jakiegoś biura, kiedy wystarczy usiąść przy własnym komputerze, we własnym mieszkaniu i wykonać żądane zadanie, tanio i wygodnie, nawet w piżamie. Pracodawca może rozliczać za wykonaną pracę, a nie za odsiadkę ośmiu godzin dziennie.
Co więc zrobić z tak olbrzymim potencjałem ludzkich możliwości już teraz? Nauka jest nadal w powijakach zważywszy ogrom niewiedzy. Przestańmy udawać, że anarchiści nazywani „ekologami”, czy „klimatologami” mają cokolwiek wspólnego z nauką i pozwólmy działać prawdziwym naukowcom bez ideologicznych uprzedzeń. Przy obecnej łatwości wymiany informacji rozmaite tajemnice są dziś już mniej tajemnicze i za chwilę można będzie dokonywać prawdziwych cudów!