Dla osobników pokroju Tuska polskość, to nienormalność. Z jego punktu widzenia trudno odmówić sensu takiemu stwierdzeniu. Największą polską przywarą jest bowiem tolerowanie zdrajców wszelkiej maści i to nie od wczoraj, a od wieków. A może „najweselszy barak” w Obozie Socjalistycznym tak został naszpikowany agenturą, że nie sposób tego wytępić? Targowiczanie plenią się jak robactwo, bo są tu bezkarni. Tylko „polscy” deputowani do Parlamentu Europejskiego domagają się kar dla własnego kraju.
W Sejmie też robią, co mogą, żeby Polakom życie uprzykrzyć. Teraz są w pewnym kłopocie, bo nasi odwieczni wrogowie udają, że już się tak dozgonnie i bezwarunkowo nie kochają. Niemcy, jak to Niemcy, mówią jedno, a robią coś przeciwnego. Rosja zawsze była i jest nadal największym mocarstwem propagandy na świecie, którą to propagandę targowiczanie i pospolici głupcy bezrefleksyjnie powtarzają.
Czy ktoś normalny jest w stanie uwierzyć, że Putin wysłał wojska do Donbasu i Doniecka, bo poprosili go o to mieszkający tam Rosjanie? Jeśli nie, to może bajeczka dla wierzących o rzekomej obronie chrześcijaństwa? A gdyby i to nie chwytało, pozostaje Putin zbawca ludzkości, który obroni nas przed ciągle nienasyconymi bogaczami tego świata i oczywiście od faszyzmu. Zaczął od mordowania i zagłodzenia Ukrainy, no ale jakieś koszty trzeba przecież ponieść.
Powyższe dowody anielskości Putina, serwowane mi przez pewnego byłego posła na sejm, jakoś do mnie nie trafiały, użył więc argumentu miażdżącego. Stwierdził, że on ma rację, bo… był posłem! I pomyśleć, że ktoś potrafi jeszcze przewyższyć intelektem nawet samą osłankę Jachirę!