Jeśli ktoś nie oglądał poniedziałkowego teatru wyemitowanego 17 maja na antenie TVP1, niech żałuje. Teatromani, zakładając że tacy jeszcze istnieją, mogli porównać dwa spektakle Mrożka: „Ambasador” reżyserowany przez Axera w 1997 roku i „Tango”, jako wypociny starannie dobranych „nowoczesnych” nieudaczników pokazane 29 marca br.
„Ambasador” Mrożka, to kwintesencja tego co w teatrze najlepsze. Nagranie pochodzi z ubiegłego wieku, kiedy to „nowoczesność w chacie i zagrodzie” dopiero raczkowała w teatrze. Wtedy pozwalano jeszcze, żeby świetny tekst reżyserował znakomity reżyser mający do dyspozycji samych profesjonalistów.
Przy okazji przekonałam się, że nie ogłuchłam. W przeciwieństwie do obecnie produkowanych głupkowatych seriali, tu nie miałam kłopotów z usłyszeniem i zrozumieniem każdego wypowiadanego przez aktora słowa. Szkoda, że dobra dykcja i profesjonalne nagranie dźwięku odeszły do lamusa.
Treść spektaklu robiła wrażenie, jakby autor napisał ją wczoraj, a zapowiadane wydarzenia mogłyby wydarzyć się jutro. W spektaklu występują przedstawiciele dwóch mocarstw i nie trudno domyśleć się, o jakie mocarstwa chodzi. Zasady działań są niezmienne. Rosja od zawsze opiera władzę na kreowaniu złych emocji: strachu i nienawiści – strachu przed swoimi i nienawiści wobec obcych.
Do tego trzeba jeszcze dodać politykę zagraniczną. Tu rosyjscy agenci wpływu mają za zadanie budzić te same emocje, tylko odwrotnie skierowane. Widać to jasno na przykładzie Polski. Udaje im się dzielić i siać nienawiść między nami oraz paraliżujący strach przed Rosją, który zmusza do bezsensownych dla nas kompromisów. Czyż nie dajemy się rozgrywać w ten sposób od lat?
https://mtodd.pl/?wysija-page=1&controller=email&action=view&email_id=439&wysijap=subscriptions