Co lepsze dla zdrowia: bezruch przed komputerem, czy ruch na świeżym powietrzu w maseczce utrudniającej oddychanie? Medycyna nie odpowiedziała jeszcze na to ważkie pytanie. Odpowiedziała jednak, jak można uratować życie dziecka za dziewięć milionów złotych. W tym wypadku jestem pełna podziwu, nie znając szczegółów, których i tak nie umiałabym ocenić. Zakładam, że jest to milowy krok na polu nauk medycznych.
Warto przy tej okazji zastanowić się nad finansami Służby Zdrowia. Fundusz, na który wszyscy zrzucamy się co miesiąc, nawet najlepiej zarządzany, nie mógłby podołać wydatkom, jak wyżej wspomniany. Przy okazji pandemii dało się zauważyć, że lekarze rodzinni są ostrożniejsi w kontaktach z chorymi, od kolegów z prywatnych przychodni. Bierze się to nie tyle z zaleceń Ministerstwa Zdrowia, co z całkiem odrębnego sposobu finansowania. Lekarz w prywatnej przychodni jak nie zobaczy żywego pacjenta, to za poradę telefoniczną nic nie dostanie. Placówka państwowa jest rozliczana od ilości zarejestrowanych potencjalnych pacjentów. Jej finanse może uszczuplić jedynie zgon, lub wypisanie się chorego.
Prostym rozwiązaniem byłoby ustalenie koszyka porad i zabiegów gwarantowanych przez Narodowy Fundusz Zdrowia, niezależnie od tego, gdzie lekarz ma gabinet. Ale proste rozwiązania służą prostym ludziom. Lewaccy prominenci typu Krajowego Kopertologa Koalicji Obywatelskiej, wolą rozwiązania umożliwiające lewe interesy.
http://mtodd.pl/?wysija-page=1&controller=email&action=view&email_id=405&wysijap=subscriptions