W co inwestować ciężko zarobione i zaoszczędzone pieniądze? Najlepiej w to, czego ludzie będą potrzebowali zawsze, niezależnie od ustroju, jakichkolwiek ideologii, czy mody. A więc na ogół ludzie muszą jeść, pić i mieszkać. Piszę na ogół, bo łatwo zauważyć, że niektórzy z tych, co pić muszą więcej niż inni, mieszkać już nie koniecznie muszą jak inni. To z nich głównie rekrutują się bezdomni. A tak na marginesie – gdyby Pałac Kultury im. Stalina przekształcić w super noclegownię dla tych co lubią wypić bez zakąszania i zostawić im wolną rękę, to może udałoby się w ten sposób jakoś wreszcie zutylizować ten relikt minionej epoki?
Wracając do pytania, w co inwestować? Odpowiedź jest prosta – najlepiej w nieruchomości, czyli ziemię, która żywi i domy, które chronią. Warunek konieczny to ustrój kapitalistyczny umożliwiający obrót tymi dobrami.
Komunizm w swej pierwszej, czerwonej odsłonie miał kłopot z zaspokojeniem tych podstawowych potrzeb. Kolektywizacja, generująca wyłącznie złodziejstwo, dodatkowo utrudniała produkcję dóbr wszelakich z tymi podstawowymi na czele. Radzono sobie, likwidując „wrogów ludu”, co chwilowo pomagało, bo mniej było gęb do wyżywienia i więcej przestraszonych, skłonnych do niewolniczej pracy. Na dłuższą metę nie dało się jednak tego ciągnąć i trzeba było coś zmienić naprawdę, a nie udając ciągle, że to tylko „błędy i wypaczenia”.
Metoda wdrażania komunizmu zainstalowana poza blokiem sowieckim okazała się skuteczniejsza. Marsz przez instytucje powiódł się i Zachód opanowany został przez sześciobarwną ideologię, która posługuje się bardziej wyrafinowanym zamordyzmem. Niech świadczą o tym „odkrycia naukowe” tych kilkudziesięciu płci, których nikt nie umie nawet wymienić, ale powód do dumy jest, bo wymienialność płci rośnie! No, może inwestycja w taką „naukę” nie jest pewna, ale źródłem dochodu może być całkiem niezłym, zwłaszcza jak się lubi uliczne rozróby finansowane przez „miasto”. Pokazują to wyraźnie liczne awantury wszczynane przez tych „biednych, prześladowanych” zboczeńców, którzy wystarczy nawet, żeby zboczeńców tylko udawali.