Czy duże pieniądze włożone w nowe seriale telewizyjne pomogłyby odwojować tę ważną dziedzinę kultury z rąk lewactwa? Pieniądze są niezbędne, ale moim zdaniem nie wystarczą. Zakładając nawet, że artyści to najbardziej sprzedajna część społeczeństwa, to czy na pewno warta wyłożonych pieniędzy? Dobry aktor może oczywiście zagrać wszystko i nim najmniej bym się przejmowała. Wystarczy przestać pytać ich o poglądy, zwłaszcza że najczęściej nie mają żadnych. Niech grają to, co mają w nutach, tylko ktoś te „nuty” musi im napisać – i tu zaczyna się problem. Gleba przez lata wyjaławiana plonu nie przyniesie. Hołubienie miernot pisarskich tylko dlatego, że były „po linii i na bazie”, jak mawiała stara komuna, a wychwalających zboczeńców, jak wymaga tego nowa komuna – dała opłakany rezultat.
Czy w Polsce nie ma obecnie dobrych pisarzy? Są, tyle że nie koniecznie w odpowiednich układach towarzysko-politycznie-mafijnych. Po napisaniu dobrej książki można ją wydać własnym sumptem i rozdać zainteresowanym. Gorzej mają dramaturdzy, bo teatry zostały w stu procentach opanowane przez lewactwo i nikt poza „swoimi” się nie wciśnie.
Żeby zrobić serial taki jak „Zniewolona”, trzeba ekipy ludzi wolnych od przesądów gender i poprawności politycznej. Żeby zrobić serial „Wolni”, trzeba ludzi zniewolonych ideologią gender i poprawnością polityczną.