Segregowanie odpadów jest obowiązkowe zgodnie z unijną dyrektywą. Rafał Trzaskowski jest wrażliwy na unijne polecenia, więc niby coś w tym kierunku robi. Kazał wydrukować z milion ulotek, tłumaczących jak wygląda plastik, szkło, czym się one różnią od papieru i jak je od siebie oddzielać. W ten sposób próbował przekonać każdego mieszkańca do czegoś, do czego jest on od dawna przekonany. Tu i ówdzie pojawiają się nawet osobne kontenery na szkło, żeby mieszkańcom się zdawało, że ich segregacja ma jakiś sens.
Można by w ten sens i dobrą wolę o dbałość środowiska uwierzyć, gdyby Niemcy nie byli zainteresowani składowaniem w Polsce toksycznych odpadów, a ich interes formacja, z której wywodzi się Prezydent Warszawy, zawsze przedkłada nad dobro Polaków. Afera wyszła na jaw za poprzedniego rządu, ale nic mi nie wiadomo, żeby ten proceder został zatrzymany. Mam nadzieję, że obecny rząd nie chwali się ukróceniem tego kantu, bo w przeciwieństwie do afery VAT-owskiej ukrócenie tej pierwszej finansów by nie poprawiło, a może nawet pogorszyłoby?
Prezydent Warszawy ma jednak niewątpliwe poważne zasługi w segregacji. Tęczowe parady pod jego auspicjami segregują przecież ludzi na równych, równiejszych i najrówniejszych. Do tych ostatnich należy niewątpliwie elita zboczeńców i ich opiekunów. Zajmowanie się śmieciami na różne sposoby można interpretować.