Wystrzegajcie się stanąć na drodze postępu, bo możecie zostać zgnieceni przez walec historii. Przekonała się o tym pewna pani z Warszawy, która znalazła się nieopatrznie na drodze rozpędzonej hulajnogi. Dotkliwie poturbowana trafiła do szpitala, gdzie dostarczono jej mandat za spowodowanie kolizji!
Inna starsza pani bezczelnie i nieodpowiedzialnie wtargnęła na przejście dla pieszych z prędkością, której nie umiała udowodnić. Jadący celebryta bez prawa jazdy i innych dokumentów wymaganych od zwykłych kierowców nie zahamował, bo czyż celebryta miałby się zatrzymywać przed nikomu nieznaną osobą? Niezawisły sąd nie dopatrzył się żadnej nieprawidłowości w postępowaniu celebryty.
O kolizjach rowerzystów z pieszymi i samochodami nie warto nawet wspominać. Promowanie rowerów jako środka komunikacji w mieście niczemu innemu chyba nie służy, jak tylko powodowaniu napięć między wszystkimi użytkownikami dróg. Gdyby ktoś miał wątpliwości, to wystarczy spojrzeć na listę rowerowych orędowników.
O czym świadczą te przypadki? Moim zdaniem o premedytacji, z jaką wymiar niesprawiedliwości traktuje Polaków. „Nadzwyczajna kasta” najwyraźniej postawiła sobie za cel skłócenie wewnętrzne „mniej wartościowego narodu tubylczego”, poprzez wprowadzanie absurdalnych rozporządzeń i ferowanie absurdalnych wyroków.
Może jednak nie wszystko jeszcze stracone. Skoro prominentny wichrzyciel unijny nie otrzymał spodziewanego stanowiska, to można mieć nadzieję na powrót do normalności. Z drugiej jednak strony, sławna pogromczyni dinozaurów znalazła wreszcie miejsce w odpowiednim dla siebie cyrku.