Jeśli zdaje się Wam, że tytuł sugeruje nawiązanie do znanej sztuki teatralnej, to źle się Wam zdaje. Sztuka umarła i na razie nie ma co liczyć na jej wskrzeszenie. Tramwaj natomiast jeszcze się trzyma, zwłaszcza że niekoniecznie musi być żwawy, jak ten sławetny „tramwaj równości”.
À propos „równości”, to miałam kłopot ze zrozumieniem, na czym ona polega. Wobec prawa, teoretycznie przynajmniej, wszyscy jesteśmy równi. Gdyby chodziło o wzrost, wówczas należałoby może skracać tych zbyt wybujałych, na przykład o głowę? W sukurs przyszła mi literatura, a konkretnie Orwell. Zrozumiałam, o jaką „równość” chodzi. Twórcy wiosennych tęczowych równości inspirowali się zapewne Farmą zwierząt. Uznali, że co prawda wszyscy są równi, ale zboczeńcy równiejsi!
Ciekawe, czyja śliczna główka to wymyśliła? Bo chyba nie samych prezydentów Słupska czy Warszawy. Ten ostatni robi, co może, żeby dogodzić osobnikom szczególnej troski, czyli dewiantom, wszelkiej maści, odwracając w ten sposób uwagę od spraw przyziemnych, nie wspominając już o podziemnych, takich jak wiecznie nieruchome schody, prowadzące ze stacji metra na Dworcu Gdańskim. Zdawało się, że gorzej niż za HGW być nie może, okazało się, że jednak może. Mamy ślicznego prezydenta i ta jego śliczność powinna nam najwyraźniej wystarczyć. Nikt rozsądny nie spodziewał się przecież, że będzie spełniał jakieś przedwyborcze obietnice, bo i po co? No, może jednak z małym wyjątkiem. Ścieżki rowerowe mają priorytet przed wszelkimi innymi szlakami komunikacyjnymi. Ciekawe, czy zawdzięczamy to skojarzeniu rowerów z pedałami!?
Po zawłaszczeniu wiosny przez zboczeńców na majówkę wypada pedałować indywidualnie, bez oglądania się na miejską komunikację. A może w ramach ocieplania stosunków z Niemcami i w zamian za dogodność korzystania z berlińskiego lotniska, zamiast Okęcia, wprowadzić supernowoczesne tramwaje, nawiązujące do historii? Mogłyby mieć eleganckie, solidne szyldy z napisem: „Nur für Deutsche und LGBT” (Tylko dla Niemców i zboczeńców).