Spójrzmy na fakty związane z naszą obecną sytuacją polityczną. Sto lat temu odzyskaliśmy niepodległość, którą odwieczni wrogowie odebrali nam na 123 lata. Po I Wojnie Światowej cieszyliśmy się nią jednak zaledwie 20 lat. Okresu pięćdziesięciolecia 1939-1989 nawet nie ma co wspominać. Później, po uwłaszczeniu się nomenklatury przy okrągłym stole, mamiono nas, że niby jesteśmy suwerenni i dalej byliśmy niemiłosiernie okradani. Naiwnością byłoby łudzić się, że po roku 2015 złoczyńcy odpuszczą. Poczuli się jednak zagrożeni, co wymusiło na nich zmianę taktyki wojennej.
Skoro nie da się nadal grabić wszystkiego, co wytworzymy, to trzeba jak najprędzej zabrać nam to, co jeszcze mamy, najlepiej ziemię i nieruchomości. Biedaków łatwiej zmusić do dalszych ustępstw. W tym celu amerykańscy żydzi uchwalili „prawo”, na mocy którego, wszystko, co kiedykolwiek w Polsce mogło należeć do jakiegokolwiek żyda, jest własnością organizacji żydowskich. Braku zgodności takiego przepisu z logiką, czy prawem rzymskim, nikomu oczywiście zauważać nie wolno.
No właśnie, ale tu pojawia się szkopuł. Ewentualne dogadanie się z polskim rządem, może nie wystarczyć. Rosnąca siła polskich patriotów mogłaby pokrzyżować plany. W tym celu trzeba było wykupić w całości stację telewizyjną, która wypuści sfabrykowany materiał o rzekomych polskich nazistach, a to z kolei pozwoli zdelegalizować organizacje narodowe pod fałszywymi zarzutami. I droga do fortuny wolna. Intrygi prymitywne, ale mogą być skuteczne.
Izrael już obwieszcza zwycięstwo, pouczając nas, żebyśmy się nie rozpędzali z oskarżeniami niemieckich zbrodniarzy za mordy popełniane w czasie Drugiej Wojny Światowej. To my znowu mamy być ofiarami, tym razem wierutnych oszczerstw!
Jeśli kneset uzurpuje sobie prawo zwierzchnictwa nad polskim parlamentem, a Natanjachu nad polskim rządem, to może tu chodzić tylko o prowokację. Bądźmy ostrożni.