Po wysłuchaniu pięknego exposé nowego premiera, można dojść do wniosku, że dobrze się dzieje w Państwie Polskim. Niepokojący był objaw cenzury, jaki zdawał się opanowywać Internet, ale okazał się przejściowy. Każda wiadomość, która miała w tytule krytykę nowego premiera, nie dawała się otworzyć. Wszystko jednak wróciło do normy. Pozostało jedynie pytanie, czemu ta zamiana stanowisk ma służyć?
Wróble ćwierkają coś o posadach w Spółkach Skarbu Państwa – kto nimi dysponuje, ten ma szmal, czy władzę. Jeśli pani premier nie pozwalała się dobierać komuś do tego miodu, to może warto upowszechnić wiedzę o zarobkach i życiorysach szefów tych spółek? Tyle odnośnie do rodzimego podwórka, więcej jednak mówi się o zadaniach zagranicznych nowego premiera.
Jaki to układ zawarł nowy szef starego gabinetu ministrów z „zachodnimi bankierami”, którego nie mogła zawrzeć pani premier? Jeśli jesteśmy rzeczywiście niemałym krajem, który szybko się rozwija, to przecież musimy naruszać czyjeś brudne interesy. Naiwnością byłoby sądzić, że nasz szeryf pokona w pojedynkę całą armię bangsterów, nawet jeśli zaprosi ich na swoje podwórko. Jakie tak naprawdę interesy ma do załatwienia Morgan w Warszawie? Czego musi przypilnować na miejscu?
Kiedyś się pewnie tego dowiemy, tylko czy wówczas ta wiedz będzie jeszcze komuś do czegoś przydatna?