Jaka jest różnica między demokracją a demokracją ludową? Coraz mniejsza, żeby nie powiedzieć, prawie żadna. Okazuje się, że komunizm nie jedno ma oblicze. Dawniej Moskwa, dzisiaj Bruksela decyduje za nas, co jest nam do życia potrzebne, a co zbędne. Trudno się połapać, czy światem zarządzają wszechmocne marionetki oglądane w telewizorach, czy ktoś, kto rzeczywiście pociąga za sznurki całkiem oszalał.
W naszym kraju skansen wymiaru niesprawiedliwości przetrwał tzw. transformację i dalej pełni swoją niechlubną, ale za to zaszczytną rolę. Dobra zmiana stale jeszcze czeka na swój początek. Mydlenie oczu Trybunałem Konstytucyjnym i rozpalanie namiętności wokół aborcji nie jest nawet przygrywką do niezbędnych zmian. Stale czekamy, żeby poczuć wreszcie, że jesteśmy u siebie, że prawo zaczyna oznaczać sprawiedliwość, a nie korporacyjne interesy.
Niestety, póki Zygmunt Miernik siedzi w więzieniu, póty resortowe dzieci mogą spać spokojnie, wiedzą bowiem, że włos im z głowy nie spadnie.
A my nadal czekamy z nadzieją, że tym razem zmiana szyldu oznacza prawdziwą zmianę zasadniczą.