Większość świadomych obywateli naszego kraju odpowie: Nie! Problem w tym, że nikt nas o zdanie nie pyta. Zapytano Belgów i teraz władcy Unii Europejskiej mają twardy orzech do zgryzienia. Nie łudźmy się, że w polityce wystarczy mieć rację i dobre chęci. Czy więc my, zwykli obywatele, możemy cokolwiek zrobić w tej sprawie? Tak. Nasz protest może dać rządowi argument w przetargach jakie się niewątpliwie toczą. Protesty bywają najczęściej przeciwko rządowi, ale mogą też go wspierać. Wszystko zależy od tego, w czyim interesie działa wybrana przez naród władza. Czy ma na względzie dobro wspólne, czy tak jak poprzednia ekipa – wyłącznie własne korzyści.
Nie bądźmy jednak naiwni. Kreml tylko czyha na okazję włożenia kija w szprychy. Właśnie w ostatnią sobotę (22 x 2016) odbyła się stosowna demonstracja na Placu Zamkowym w Warszawie. Organizatorami byli niewątpliwie ludzie dobrej woli, którzy ulegli jednak manipulacji. Płomienny mówca nawoływał do potępienia w czambuł wszystkiego co amerykańskie, ba nawet przyznał mimochodem, że mamy prawo nie kochać pierwszą wielką miłością Putina, ale czyż nie jest on jedyną opoką broniącą nas przed tymi strasznymi Amerykanami?