Spinoza to nie z importu lek – tak śpiewali Starsi Panowie Dwaj. Ale dzięki ich piosence mniej obeznani z filozofią mogli się dowiedzieć o istnieniu myśliciela o tym właśnie nazwisku. Ufam, że dzięki temu felietonowi ktoś może zainteresuje się kim był niejaki Spinelli. A był to cwany komunista, taka trucizna z importu. Zdawał sobie sprawę, że syty Zachód Europy nie łyknie ciemnoty o walce klas. Trzeba tym społeczeństwom przygotować coś szczególnego, po czym się już nigdy nie pozbierają.
Euro-kołchoz powinien zostać zorganizowany na wzór kotła ze smołą, z którego nie ma ucieczki. Dlatego po niespodziewanej dezercji Wielkiej Brytanii należy przyspieszyć i zmaksymalizować centralizację pod czujnym okiem ścisłego kierownictwa, żeby pozostałe kraje nie miały odwrotu.
Unia Europejska, do jakiej wstępowaliśmy niewiele ma wspólnego z tworem przepoczwarzającym się na naszych oczach. Federacja byłych państw narodowych będzie nowym, wprawdzie kapitalistycznym, ale jednak Związkiem Sowieckim, w którym władza sama się kreuje i wszystko wie lepiej od każdej z poddanych republik.
Co nie wyszło Hitlerowi, a Stalinowi tylko częściowo, może się udać Merkel. Nie tylko idea Lenina wiecznie żywa, Spinellego również.