Czy zastanawialiście się dlaczego zaczęto nas intensywnie informować o kaprysach mordercy – psychopaty Breivika? O tym, że jego cela to trzy pokoje, ale narzeka na przestarzałe gry komputerowe, zimną kawę i brzydki widok z okna?
Jako pisarka kryminałów i zwolenniczka spiskowej teorii dziejów widzę tylko jedno sensowne wytłumaczenie. Zakładając ostateczny podbój Europy przez dzikie arabskie hordy intensywnie wspierane przez lewactwo wszelkiej maści, należało zawczasu przygotować listek figowy. Znaleziono więc odpowiedniego psychopatę, podpuszczono go i stworzono dogodną sytuację, żeby mógł sobie trochę pomordować lewacką młodzież na wyspie. Idealne warunki, żeby policja „nie zdążyła” na czas. Nie chodziło wcale o zapobieżenie rzezi, jakieś ofiary trzeba było ponieść. Najważniejszy był sam Breivik, którego od tamtej pory zawsze będzie można przypominać przy każdej masakrze dokonywanej przez tzw. uchodźców. Chodzi o to, żeby nie można było twierdzić, że jeśli nawet nie „każdy muzułmanin jest terrorystą, to każdy terrorysta jest muzułmaninem”.
Wtedy zawsze pada kontrprzykład: A Breivik?
I o to właśnie w tej układance chodzi.