Teatrzyk Zielony Śledź
ma zaszczyt przedstawić sztukę pt.
Hodowla niewolników
Występują: Fritz i Wańka.
Wańka – Jarzysz o co tak naprawdę chodzi w tym in vitro?
Fritz – No przecież to jasne.
Wańka – Żeby pedały mogły sobie kupować dzieci?
Fritz – Nie tylko o to. Te dzieci będą chore od samego urodzenia.
Wańka – W takim razie, na dawców też się nie będą nadawały.
Fritz – Ale do leczenia jak najbardziej. Zamiast „polskich obozów koncentracyjnych” powstaną polskie laboratoria, w których będzie można poeksperymentować, jak za dawnych, dobrych czasów.
Wańka – Ej, coś mi się zdaje, że nie ogarniasz sprawy kompleksowo.
Fritz – A ty ogarniasz?
Wańka – My, wychowankowie Lenina mamy to we krwi. „Zboczeńcy wszystkich krajów łączcie się”!
Fritz – Co ma piernik do wiatraka?
Wańka – Jak to co? Nie widzisz związku? Zaczynamy od in vitro. Te dzieciaki z wadami wrodzonymi władzy nie zagrożą, podobnie jak dzieci wychowywane przez pedałów.
Fritz – Mówi się przez rodziców jednopłciowych.
Wańka – Nazywaj sobie ich jak chcesz. Liczy się efekt.
Fritz – No właśnie, tych z normalnych rodzin stale będzie więcej.
Wańka – Co znaczy z normalnych? Dbamy przecież, żeby alkohol był dostępny 24 godziny na dobę wszędzie gdzie to tylko możliwe. Gdyby istniały takie placówki nierentowne, to warto by je nawet dofinansować.
Fritz – Resztę zrobią dopalacze.
Wańka – Trzeba też docenić wychowanie seksualne poczynając od koły-ski i żadne wykształciuchy nam w tym nie przeszkodzą.
Fritz – Ci wykształceni, z dużych miast już powyjeżdżali. Ale co z tymi patologicznymi rodzinami?
Wańka – Jeśli masz na myśli dzieciaki z patologicznych rodzin, to oczywiście należy je zostawić tam gdzie są.
Fritz – Przejęzyczyłem się miałem oczywiście na myśli rodziny niepatologiczne.
Wańka – A, to jest akurat najprostsze. Zaczynamy od anonimowego zgłoszenia, że dzieci są zaniedbane. Następnie rolą kuratora jest znalezienie jakiegoś pretekstu. Tu wystarczy byle co, że dziecko ma kota, albo matka katar.
Fritz – Rozumiem, że sądy są poinstruowane co mają robić.
Wańka – Jasne. Zabierają dzieciaki i umieszczają w domach dziecka jak najdalej od miejsca zamieszkania. Wkurzonym rodzicom, którym odebrano dzieci puszczają nerwy i sąd ma niezbity dowód na „agresję w rodzinie”.
KURTYNA