Zastanawiam się, czy w tym szaleństwie jest metoda. Rower jako środek lokomocji w dużym mieście nie jest dobrym rozwiązaniem pod żadnym względem. Nie należy ani do najwygodniejszych, ani do najszybszych. Rowerzysta na drodze stwarza zagrożenie dla wszystkich jej uczestników: pieszy nie ma żadnych szans przy bliskim spotkaniu, a kierowca samochodu próbujący wyminąć taką świętą krowę też ryzykuje wypadkiem.
Może więc zalet należy upatrywać w zbawiennym działaniu terapeutycznym? Wygląda, jakby to właśnie udało się ludziom wmówić. Od dawna jednak wiadomo, że sport ze zdrowiem niewiele ma wspólnego. W tym konkretnym wypadku prócz niebezpieczeństwa kontuzji, jazda na rowerze jest wysoce ryzykowna dla kręgosłupa, zwłaszcza na odcinku lędźwiowym. Nietrudno zatem o szybką przesiadkę z roweru na wózek inwalidzki.
Co jest więc grane? Obawiam się, że to co zwykle, czyli sztuczne stwarzanie problemów nie do rozwiązania. Najpierw budowanie ścieżek rowerowych urywających się nagle, później próba zapędzenia cyklistów, żeby z nich korzystali. W rezultacie skłócenie wszystkich ze wszystkimi. To wypróbowany sposób tego rządu na odwrócenie uwagi od spraw ważnych dla miasta i kraju.
Bardzo mi się podoba wasza strona,taka przejrzysta
Czegos takiego szukalam! super strona. pozdrawiam