Czy zauważyliście jak Wymiar Sprawiedliwości chroni podejrzanego przed rozpoznaniem? Podaje imię i tylko pierwsza litera nazwiska, żeby nikt go nie rozpoznał. Ale to tak na marginesie, dzisiaj bowiem bajeczka dla grzecznych dzieci o władcy Donaldzie T.
Właściwie, trudno by go nawet nazwać władcą. Sam bowiem zdawał sobie sprawę, że żaden z niego Führer, ani Generalissimus, tylko co najwyżej Namiestnik ościennych mocarstw, którym jednak zamierzał służyć wiernie i ze wszystkich sił. Przyjemnie jest mieć władzę, trudniej ją jednak utrzymać, czego był też świadom przyjmując namaszczenia. Stara rzymska maksyma: „dziel i rządź” podsunęła mu co należy zrobić: trzeba koniecznie znaleźć wroga i na niego ukierunkowywać pretensje. Wróg zewnętrzny, z wiadomych względów, nie wchodził w rachubę. Postanowił więc zmodyfikować starą maksymę na „szczuj i rządź”.
Rozglądając się wokół, pewnego dnia doznał olśnienia: „Mohery”!!! Tak, to było to! Kiedy ogłosił z mównicy sejmowej kim należy pomiatać, eurokundle zawyły ze szczęścia. Zamiast skamleć u pańskich drzwi, mogły pokazać teraz kto tu rządzi! Ochoczo ruszyły leczyć własne kompleksy.
Od tej pory szczekają tak zajadle, że nie zauważyły nawet pustych misek. Donald T. opróżnił je dla ratowania zachodnich banków niefrasobliwie pożyczających pieniądze na najdroższe w Europie stadiony i autostrady. Ale beztroskie eurokundle nie muszą się specjalnie tym martwić, najgorliwsze z nich zawsze mogą liczyć na jakieś ochłapy.