Wszystkie wpisy, których autorem jest mtodd

Burak salonowy

Burak salonowy jest odmianą stosunkowo nowa. Pochodzi od buraka pastewnego, chociaż czerwonego zarazem, przywleczonego przez armię radziecką. Zadomowił się i rozplenił między Bugiem a Odrą. Od początku ostro zwalczał przejawy jakiegokolwiek życia pozaustrojowego, czyli antykomunistycznego. Kiedy komunizm skompromitował się do cna, burak uwłaszczył się i przyjął rolę salonowca, którą pełni do dziś z dużym powodzeniem wobec nieświadomej niczego gawiedzi.

W imię tolerancji nie toleruje żadnej opozycji, do czego przywykł jako potomek buraków radzieckich. Nie można jednak powiedzieć żeby był całkiem pozbawiony uczuć wyższych. Czci na przykład i odnawia pomniki takie, jak „Czterech śpiących” i nie chce słyszeć o jakiejkolwiek wysokiej zabudowie centrum Warszawy, która mogłaby przysłonić drogi jego sercu Pałac Kultury i Nauki im. Józefa Stalina. Burak salonowy zna się bowiem na kulturze jak mało kto. To przecież jego przodkowie tę „kulturę” próbowali wprowadzać. Bryluje więc i poucza co jest właściwe, a co nie. Wie najlepiej jak przypodobać się możnym tego świata, poniżając to co polskie.

Kogo ma na myśli? Wielu można by wymienić z nazwiska, ale ponieważ z zasady nie używam słów nieprzyzwoitych, to się powstrzymam.

Wasza szczerze oddana ogrodniczka

Prawo kontra sprawiedliwość

Już Seneka zauważył, że „im więcej praw, tym mniej sprawiedliwości”. Czasami wygląda jak byśmy nie rozróżniamy praw natury od praw ustanowionych przez człowieka. Pierwszych zignorować się nie da, drugie można poddawać w wątpliwość, próbować zrozumieć komu służą i co mają wspólnego z szeroko pojętą sprawiedliwością.  Warto jest dociekać prawdy w każdym wypadku, dowiadywać się „jak to działa”, albo „co się rzeczywiście wydarzyło”. Samo dociekanie prawdy jest zajęciem fascynującym o czym najlepiej wiedzą naukowcy i czytelnicy kryminałów.

Dla tych drugich mam propozycję. LEKCJA POKERA jest powieścią sensacyjno-polityczną. Można ją nabyć za cenę jaką każdy z Państwa uzna za stosowną. Wystarczy wyrazić chęć kupna, wówczas prześlę numer konta, na które można będzie wpłacić dowolną sumę, poczym książka zostanie dostarczona drogą elektroniczną. W przyszłości zamierzam wydać ją również na papierze.

Plagi XXI wieku

 

Są dwie szczególnie uciążliwe i niebezpieczne na dalszą metę: produkcja śmieci i produkcja reklam. Z obydwoma rząd łatwo by sobie poradził, gdyby miał taką wolę. Produkcja opakowań jednorazowych jest bardzo tania i w zasadzie dla wszystkich wygodna. Można by się zatem zastanawiać, czy warto z tą plagą walczyć, czy polubić budując na przykład wokół miast i osiedli wały obronne stu metrowej wysokości ze śmieci.

Jest też inne rozwiązanie – opodatkowanie wszelkich jednorazówek. Zamiast akcyzy na benzynę wprowadzić akcyzę od opakowań jednorazowych. Wtedy mielibyśmy do wyboru kupić mleko w plastikowej butelce np. za 5 zł. albo nalać je sobie do własnego naczynia z automatu za 1 zł.

Opodatkowanie drugiej plagi też dało by wymierne korzyści. Gdyby stacje telewizyjne odprowadzały wysokie podatki za każdą reklamę, to z czasem przestałaby się ona komukolwiek opłacać i może byłyby wreszcie przeznaczyć pieniądze na wartościową produkcję.

Prawo wyboru

Wybór między prawdą a kłamstwem wcale nie jest taki łatwy jakby się z pozoru wydawało. Pomijając fakt, że może być trudno je rozróżnić, to jeszcze należy uwzględnić kwestę smaku. Prawda bywa gorzka, a kłamstwo z reguły słodkie.

Jednak, jako autorka kryminałów, zapewniam Państwa, że każde kłamstwo ma powiązanie z niecnymi postępkami. Jeśli ktoś nam wmawia, że może być wiele prawd, to nie tylko kłamie, ale zaraz będzie próbował nas naciągać. Społeczeństwa demokratyczne, dawno temu, wypracowały sposób obrony przed zakusami łotrów. Kłamca zostawał automatycznie wykluczany z grona władzy. Dlaczego piszę o tym w czasie przeszłym? A no, dlatego, że obecnie udało się ten stary zwyczaj zmienić. Wybieranie kłamcy na prezydenta stało się „trendy”. Kłamiący minister nikogo już nie razi. Za komuny powszechnie się uważało, że każdy kłamać musi. Czy musi teraz? Mam wątpliwości.

Pazerność kłamcy rośnie w miarę jedzenia. A najlepszą pożywką jest niewiedza tych, którzy są w karcie dań.

Ostatnio jesteśmy świadkami „szerokiej konsultacji społecznej na temat wydłużenia wieku emerytalnego”. O co chodzi? Oczywiście o skrócenie wieku emerytalnego, czyli czasu pobierania emerytury. Ot, prostacki skok na kasę. Nikt zdrowo myślący nie tylko nie będzie domagał się pracy od staruszków, ale im jej nie da! Niepotrzebni  mogą odejść. Czy na pewno tego chcemy dla naszych dzieci i wnuków? Niewolnik to człowiek, który wszystko musi i nic nie może. Człowiek wolny nic nie musi, ale wszystko może.

Mecz

12 czerwca na najdroższym europejskim stadionie odbędzie się mecz piłki nożnej Polska – Rosja. Z tej okazji rosyjscy kibice w liczbie 50 – 500 tys. przyjadą do Warszawy nie tylko samochodami, ale darmowymi na tę okazję pociągami. Tyle oficjalny komunikat. Mniej oficjalnie należy spodziewać się niezłej zadymy i demolki.

Ale ja nie o tym, a o samym meczu, który oczywiście przegramy. Skąd to wiem? Z obserwacji sceny politycznej. Decyzja z pewnością już zapadła i nie ma od niej odwołania. Tusk nie ośmieliłby się przecież wyciąć Putinowi takiego numeru.

Jestem skłonna założyć się z każdym o 25 zł, że ten mecz przegramy. Nie wiem jak wysoko, ale nawet o remisie nie ma co marzyć.

Podobieństwo

Jakie jest podobieństwo między Paris Hilton, a „Profesorem” Bartoszewskim? Bliskość intelektualna? Raczej nie. Nic przynajmniej na to nie wskazuje. Uroda? Może, ale koniecznie należy uwzględnić różnicę płci i wieku. Są może autorami arcydzieł, wielkimi budowniczymi, odkrywcami? Nic z tych rzeczy.

Co więc mają wspólnego? Jest nią sława! Podobno wszyscy ich podziwiają i nikt nie wie za co.

Akademia Manipulacji im. Lenina

Są 3 sposoby niedopuszczenia informacji do powszechnej świadomości:

1)     cenzura (jeśli nie jawna, to ukryta), czyli zmowa milczenia mediów;

2)     zwalczanie, najlepiej przez ośmieszanie (kto wierzy, ten oszołom) oraz

3)     przejęcie. Ta ostatnia metoda powinna być stosowana tylko w ostateczności i musi być dobrze przygotowana, bo zawłaszczenie i przeinaczenie wymaga pomyślunku.

Przykładów na dwa pierwsze sposoby każdy z nas zna wiele, dlatego dziś zajmijmy się tą ostatnią najtrudniejszą.

Trzy lata temu Prezydent Lech Kaczyński ogłosił dzień 1 marca dniem Żołnierzy Wyklętych. Prezydent zginął i już mogło się zdawać, że sprawę uda się „zamilczeć”, ale się nie udało. Bohaterów walczących z komuną też nie dało się ośmieszyć. Pozostał trzeci sposób – zawłaszczyć. I oto po trzech latach Prezydent-Hrabia przemówił w tej sprawie. Znamienne jaki przywołał przykład. Okazuje się, że i tu „Profesor” wpisuje się idealnie. Odkąd wiadomo, że tytuł profesorski mu się nie należy,  fama niesie, że to właśnie pseudonim z konspiracji. No cóż, można by powiedzieć taki profesor, jaki hrabia go lansujący.

Nareszcie równość!

Sto lat temu z okładem, niejaki Prentice Mulford (a za nim Bolesław Prus) cieszył się, że oto dzięki rozwojowi przemysłu włókienniczego powszechnie dostępne będą kolorowe tkaniny, a ulice staną się pełne powabnych pań w przepięknie kolorowych sukniach.

Jakże się mylił! Gdyby przyszło mu zobaczyć dzisiejszą ulicę mógłby pomyśleć, że jest w dziewiętnastowiecznej dzielnicy biedoty. W najczarniejszych snach trudno by przewidzieć, że wszyscy bez wyjątku, bez względu na płeć, wiek i status majątkowy, zapragną nosić ortalionowe waciaki w burych kolorach, czyli taki rodzaj kufajek.

Czyżby w dobie, gdy wyprodukowanie dowolnej tkaniny w dowolnym kolorze i bajecznym wzorze jest na wyciągnięcie ręki, ludzie postanowili się umartwić i to nie tylko w dobie post? A może przeżywamy spóźnioną chińską rewolucję kulturalną?

Nie. Okazuje się, że komunizm tam gdzie sam nie może, tam pośle modę.

Mucha i jej fryzjer

Nie rozumiem tej całej nagonki na najładniejszą minister w rządzie Tuska. Wymaganie od niej jakichś kompetencji zakrawa na zwykłe okrucieństwo. Nie mamy pretensji do prezydenta o nieznajomość ortografii, czy chociażby historii, a tu raptem żądanie kompetencji od pani minister! Oj, nie ładnie, Rodacy. Przecież ona zupełnie nic nie zrobiła. No, może uhonorowała swojego fryzjera posadą za 7000 zł, ale to i tak pestka wobec 570 000 zł odszkodowania dla budowniczego najdroższego stadionu Europy. Stadion przecież jest, nawet bieżnię pani minister wypróbowała osobiście. A że nie można na nim rozgrywać meczów? To może nawet lepiej.  Należy przygotować się z godnością do wielkiego blamażu, jaki czeka nas w czerwcu. No, chyba, że premier naprawdę przestanie zajmować się polityką, jak sugerował na plakatach i zacznie mocniej trenować „gałę”. Wtedy nawet meczów z jego udziałem nie trzeba będzie ustawiać.

Ach, te salony!

W jednym z najnowszych polskich seriali oglądamy takie dwie sceny: W pierwszej bohaterka budzi się i stwierdza, że zaspała. Dzwoni do pracy i obiecuje być na miejscu za pół godziny. Konkubent oferuje podwieźć ją samochodem. Scena druga: Bohaterka wchodzi do pracy uczesana w mnóstwo starannie zaplecionych warkoczyków, co musiało wprawnemu fryzjerowi zająć z godzinę ( z myciem i suszeniem włosów nie mniej niż dwie – do trzech).

Co z tego wynika? A no tyle, że serial o przygłupach z wyższych sfer, przeznaczony dla przygłupów z niższych sfer, produkują też przecież nie intelektualiści.

A tak, a propos fryzjerów. W PRL-u miejscem ich działania były „salony”, obecnie są to „studia”. Zastanawiające, czemu to pretensjonalne nazewnictwo służy? Czyżby świadczyło o tym, że obywatele naszego kraju wyżej sobie cenią to, co na głowie od tego, co w głowie?