Co ważniejsze dzieło, czy twórca? Różne czynniki można wziąć pod uwagę, żeby na to pytanie odpowiedzieć. Pytaniem pomocniczym może być rozważenie, komu dzieło ma służyć – innym ludziom, czy samemu twórcy? Jeżeli samemu twórcy, to jasne, że jedynie on się liczy, a dzieło ma za zadanie tylko ukazanie wielkości twórcy. Jeśli natomiast ma służyć innym, to warto niekiedy nawet poświęcić trochę własnego ego, żeby dzieło zrealizować.
Przypomina mi się taki przypadek. Twórca pierwszego polskiego minikomputera otrzymał od łaskawych władców PRL-u zakład doświadczalny, żeby mógł produkować to nowatorskie urządzenie. Po pewnym czasie kapryśna władza zmieniła zdanie i zakład rozwiązała. W prywatnej rozmowie twórca zapytany o rzeczywisty powód takiej decyzji zwierzchników powiedział, że do projektu chciał się dopisać jako autor, jakiś dyrektor departamentu, na co twórca nie wyraził zgody. Uznał zatem, że to on jest ważniejszy, niż dzieło, które stworzył.
Ludzie na stanowiskach otrzymują jakiś zakres władzy i różnie go wykorzystują – dla dobra innych, albo wyłącznie własnego. Władza PO-PSL nawet się nie kryła z własną arogancją. Teraz obowiązują inne standardy, problem tylko w tym, kto je przestrzega? Nie zawsze jest to oczywiste. Czy zawetowanie ustaw ma służyć celom politycznym, na których wszyscy skorzystamy, czy na pokazaniu kto tu jest „Numerem Jeden”? Mam nadzieję że „totalna opozycja” wykazała się jak zwykle totalną naiwnością, przypisując prezydentowi poczynania ambicjonalne.
Małostkowość bywa karykaturalna, jak w wykonaniu pewnego posła, który tylko dzięki niej zasłynął. Ot, jakaś szczerba w parkanie uważa się za ważniejszą od całego płotu, w którym się znajduje.
Marzena, swoim zwyczajem, poustawiała filiżanki na ładnie wyhaftowanych przez babcię serwetkach, zanim zaczęła nalewać herbatę. Narada z Michałem, którą dużo wcześniej zaplanowali miała być w wąskim gronie. Początkowo mieli tylko poznać ze sobą przyszłych świadków na ich ślubie, teraz jednak były pilniejsze sprawy do omówienia.
– Piękne biuro – powiedziała Zosia z uznaniem. – Nadawałoby się na studio.
– Chcesz wynająć? – spytał Michał.
– Poczekam, aż stać mnie będzie na własną telewizję, ale uprzedzam, że to może trochę potrwać.
– Pożartujemy sobie później – upomniała Marzena. – Na razie zastanówmy się co można zrobić w takiej sytuacji?
– Jeśli masz na myśli zajęcie twoich kont bankowych, to trzeba będzie zaskarżyć postępowanie komornicze – powiedział Jakub.
– A tymczasem odbiorą mi wszystko: mieszkanie, samochód.
– Skoro macie się niebawem pobrać...
– O! Nie. Ja tego tak nie zostawię.
– Przepraszam – bąknął Jakub wstając i sięgając do kieszeni po komórkę. – Ja cię też – powiedział przyciszonym głosem kierując się w stronę tarasu. Kiedy zamknął za sobą przeszklone drzwi, Zosia spojrzała na Marzenę, jakby czekała na jej komentarz. Ale wyręczył ją Michał.
– Jakub nie zdradza nam swoich sekretów, domyślamy się jednak, że ma namolną narzeczoną.
– Ich wymiana zdań – podchwyciła Marzena – sprowadza się do „kocham cię” i „ja cię też”.