28 listopada 2015 r. | Nr 49/2015 (232)

Jazgot medialny     

 

Szanowni Państwo!

   Czy pornografia może być sztuką? Nie! Natomiast skłonienie ludzi, żeby tak myśleli, to nie lada sztuczka, którą postkomuniści opanowali do perfekcji. Wystarczy żonglerka dwoma zasadami: pozytywną, czyli prawem do wygłaszania własnych opinii oraz negatywną, czyli tzw. mową nienawiści. Zastosowanie jest proste. Tylko „swój” ma prawo do wygłaszania własnej opinii, a „wroga ludu” można oskarżyć o „mowę nienawiści”, niezależnie o czym i w jaki sposób by mówił. Każdy, kto się z Platformą i jej poplecznikami nie zgadza, może zostać okrzyknięty cenzorem przez jakąś Lewicką... czy lewacką propagandę.

   Ostatnia manipulacja PO prawie się udała. Trupem w szafie mieli być zawczasu wybrani (przed upływem kadencji) sędziowie Trybunału Konstytucyjnego. Chodziło o to, żeby sparaliżowali nowy rząd i parlament. Mogliby negować wszystko, co służyłoby dobru Polaków. Postkomunistyczny trup został jednak w porę zauważony i usunięty. Co oczywiście wywołało jazgot medialny, ale tego należało się spodziewać.

   Póki TVP będzie pod rządami postkomunistów, na żadną uczciwość przekazu nie ma co liczyć.

 

Pozdrawiam i do następnej soboty

 

Małgorzata Todd

 

Wysłuchaj felietonu w wersji audio 

Ad. Lis w kurniku 48/2015 (231)

Szanowna Pani Małgorzato

Ma Pani całkowitą rację – Francuzi i inne narody Zachodu uwiedzione polityką ateizacji życia publicznego i polityką multikulti zbierają od dawna owoce tejże polityki - w tym również tragiczne w skutkach. Cóż, chyba tu w Polsce nie mamy większego wpływu na kreowanie przez tamtejszych przywódców i tamtejsze media tamtejszej opinii publicznej. Oni muszą jakoś z tym żyć – tzn. w konsekwencjami głupoty własnych przywódców. Ale my tu w Polsce powinniśmy wyciągnąć daleko idące wnioski z tej sytuacji i w żaden sposób nie dawać się wciągnąć w to bagno. W dyskursie na ten temat w naszym kraju powinny dominować dwa kluczowe argumenty PRZECIW – argument ewentualnego zagrożenia terroryzmem (to argument dla tych głupców z Zachodu) i chyba ważniejszy od niego, argument niewydolności naszego państwa. Po prostu nie stać nas na luksus wspomagania innych w sytuacji gdy u nas jest bieda i bardak. Charakterystyczne jest to, że  PO-wski rząd nigdy tego drugiego argumentu nie podnosił – i nie dziwota – toż przecież nie mógł się przyznać do tego, że państwo polskie rozłożył na łopatki. I choć w zakulisowych rozmowach do tego się przyznał (że państwo polskie istnieje tylko teoretycznie, a tak w ogóle Polska to ".......i kamieni kupa”), to w dalszym ciągu “rżnął głupa” wyrażając zgodę na przyjmowanie uchodźców prawie bez ograniczeń. Dodatkowo, miała to być jedna z min zostawionych dla rządu PIS – z nadzieją, a nuż wysadzi go w powietrze.

Serdecznie Panią pozdrawiam – Ewa Działa-Szczepańczyk

Raport zamknięcia

Dokument, nazywany szumnie „Raportem otwarcia Kancelarii Prezydenta RP” jest zbiorem drugorzędnych banałów i bardziej przypomina sprawozdanie gminnego buchaltera, niż zasługuje na miano rzetelnej analizy. Jeśli ludzie pana prezydenta Dudy tylko tyle mają Polakom do powiedzenia na temat pracy kancelarii prezydenckiej i pięciu lat kadencji Komorowskiego, lepiej było im milczeć aniżeli częstować nas również płytkim i trywialnym dokumentem.

Najnowsze dzieło tej ekipy wpisuje się w ciąg pozorowanych działań i nie ma nic wspólnego z rzeczową i dogłębną oceną dokonań poprzednika. Ponieważ tezy owego „Raportu” zostały nagłośnione przez „wolne media” i okrzyknięte „miażdżącymi” dla Komorowskiego, większość odbiorców może być przekonana, że największą patologią tej prezydentury były „nieuprawnione” zakupy sokowirówek i ekspresów do kawy, zaś najpoważniejszym nadużyciem - „niedobór” dwóch obrazów i miniwieży „Yamaha” oraz rozdawnictwo „upominków”.

Mistyfikacja polega na sporządzeniu „raportu otwarcia” w bardzo wąskim i mało istotnym zakresie. Jak informują twórcy – „diagnoza została przeprowadzona w głównych obszarach: zarządczym, kadrowym, w tym budowy kompetencji własnych zasobów, finansowym”. Nie wspomina się jednak, że obejmuje ona mocno „wybrane problemy” i dotyczy zaledwie ostatniego okresu prezydentury Komorowskiego. Nie dowiemy się zatem, jakie środki przeznaczono na Strategiczny Przegląd Bezpieczeństwa Narodowego (SPBN) i flagowy projekt tzw. doktryny Komorowskiego. Nie poznamy „kadr” uczestniczących w pracach SPBN, nie uzyskamy informacji o strukturze organizacyjnej tego przedsięwzięcia ani nakładach finansowych. Nie wiemy np., ile pieniędzy polskich podatników poszło na sporządzenie pierwotnych „rekomendacji” SPBN, w których „eksperci” zatrudnieni przez Komorowskiego zalecali „przyjęcie Rosji takiej jaką ona jest i chce być”, chcieli rezygnacji „z misyjności i życzeniowej polityki zmierzającej do skłonienia Rosji do pełnego przyjęcia zachodniego modelu ustrojowego” i żądali - „Polska musi zdecydować się na pojednanie z Rosjanami i traktowanie ich państwa nie jako tradycyjnego przeciwnika, lecz istotnego gwaranta bezpieczeństwa europejskiego, w tym naszego bezpieczeństwa”.

To zaniechanie jest tym bardziej zastanawiające, że twórcy obecnego „Raportu” dość szczegółowo opisali realizację „Prezydenckiego Programu Eksperckiego”, który m.in. obejmował prowadzenie prac analitycznych, a nie zechcieli dostrzec sztandarowych projektów minionej prezydentury. Nie może zatem dziwić, że podsumowaniem tego „miażdżącego raportu” jest zaledwie jedno zdanie – równie obłe, jak kompletnie jałowe- „Zgodnie z zasadami określonymi w art. 44 ust. 3 pkt 1 ustawy o finansach publicznych wydatki publiczne powinny być dokonywane w sposób celowy i oszczędny, z zachowaniem zasad uzyskiwania najlepszych efektów z danych nakładów oraz optymalnego doboru metod i środków służących osiągnięciu założonych celów.” To wszystko, co nowa ekipa prezydencka ma do powiedzenie o działalności organu byłego lokatora Belwederu.

Uwadze odbiorcy umyka fakt, że „nasz” prezydent i jego urzędnicy unikają przedstawienia jakiejkolwiek oceny politycznej kadencji B. Komorowskiego. Tymczasem jest to najważniejsza i podstawowa diagnoza, jaką mamy prawo usłyszeć od prezydenta deklarującego troskę o bezpieczeństwo i „wsłuchiwanie się w głos Polaków”. Nie zastąpi jej urzędniczy bełkot „raportu otwarcia” i epatowanie „nieprawidłowościami” bądź „naruszeniem dyscypliny finansów publicznych”. Próba sprowadzenia bilansu minionej kadencji do kwestii dotyczących „wynagrodzeń, zakupów materiałów i wyposażenia biur” jest kpiną z naszego prawa do uzyskania wiarygodnych informacji na temat pięciu lat prezydentury BK i świadczy o wielce wybiórczym traktowaniu prawdy. Wygląda raczej na przymiarkę do zamknięcia sprawy rozliczeń poprzedniej kadencji i wyciszenia nazbyt niewygodnych tematów. Nie z powodu księgowych i urzędniczych „nieprawidłowości”, lecz z uwagi na szereg działań mogących sugerować popełnienie poważnych przestępstw – w tym zdrady głównej, paktowania z wrogim mocarstwem, osłabienia i rozmontowania systemu bezpieczeństwa narodowego - był to najciemniejszy okres w dziejach III RP.

Sugerowanie, że „sprawa Bronisława K” sprowadza się do „afery” finansowej i urzędniczej, służy zamazaniu prawdziwego obrazu tej prezydentury i bardziej osłania postać byłego lokatora Belwederu niż przynosi miarodajną wiedzę. Obawiam się, że obecna ekipa traktuje ów miałki „Raport otwarcia” jako jedyną formę oceny i rozliczenia prezydentury Komorowskiego. Świadczy o tym nie tylko ucieczka od istotnych kwestii politycznych i prawnych (np. dotyczących postępowania z aneksem do Raportu z Weryfikacji WSI czy kontaktów BK z Rosjanami w latach 2010-2013), ale również brak podstawowego audytu bezpieczeństwa w instytucji podległej prezydentowi. Przed czterema miesiącami sporządzenie takiego dokumentu publicznie obiecywał nowy szef BBN, Paweł Soloch. To dość czasu, by nawet ten wyjątkowy mistrz „nicnierobienia” poradził sobie z przeprowadzeniem audytu. Jeśli do tej chwili Polacy nic nie wiedzą o rzeczywistych dokonaniach ludzi Komorowskiego w dziedzinie bezpieczeństwa – w pełni uzasadniona jest pozytywna opinia S.Kozieja na temat obecnego szefa BBN.

Odnoszę wrażenie, że od czasu prezydentury pana Dudy mamy do czynienia z jakąś polityczną mistyfikacją i praktyką zastępowania ważnych tematów sprawami drugorzędnymi. Dotyczy to nie tylko obszaru kompetencji pana prezydenta (sprawy bezpieczeństwa, armii, nominacji) ale przede wszystkim ucieczki od rzeczy trudnych i „kontrowersyjnych”. W efekcie - zamiast informacji o losach aneksu z Weryfikacji WSI i publikacji tego dokumentu, otrzymujemy uniki i mętne dywagacje prezydenckiego urzędnika, A.Dorsza (w KP od czasów Jaruzelskiego) oraz demagogiczne zapewnienia pana prezydenta, że „ta sprawa nie jest w tej chwili najważniejsza. Mam znacznie poważniejsze sprawy, co do których zobowiązałem się względem wyborców”.

Zamiast realnych działań zmierzających do wyjaśnienie tajemnicy śmierci księdza Jerzego, odebrania stopnia generalskiego Kiszczakowi czy uhonorowania pułkownika Kuklińskiego, dostajemy miłe dla oka „widowiska patriotyczne” z udziałem pana prezydenta i jesteśmy zasypywani lawiną gładkich słówek i efekciarskich przemówień. W miejsce dogłębnej oceny prezydentury B. Komorowskiego oraz rzetelnej weryfikacji i analizy zeznań Krzysztofa Winiarskiego, funduje się nam cząstkowy „raport otwarcia” i epatuje wyborców sprawą kradzieży sokowirówek. Zamiast rzetelnego audytu bezpieczeństwa i stanowiska prezydenta wobec tzw. doktryny Komorowskiego, dostajemy bezczynnego nieudacznika w roli szefa BBN i akceptację dokonań poprzedników.

Po czterech miesiącach tej prezydentury nie znam żadnej sytuacji, w której pan Andrzej Duda zachowałby się zgodnie ze złożoną przed wyborami obietnicą – „Będę prezydentem, który nie unika trudnych sytuacji”. Nic też nie wskazuje, by ekipa pana prezydenta – mimo szumnej zapowiedzi – „Moim celem i najważniejszym zadaniem jest to abyście Państwo mogli bez obaw myśleć o przyszłości” - mogła zapewnić Polakom autentyczne poczucie bezpieczeństwa. Nie jest ono możliwe, póki nad tematyką bezpieczeństwa wisi cień rekomendacji SPBN oraz prawna „implementacja” wyników tej „strategii”. Nie powinniśmy czuć się bezpieczni, póki były lokator Belwederu korzysta ze swoistego „parasola ochronnego”, a czas jego prezydentury nie został należycie poznany i oceniony.

Aleksander Ścios   |   Bez Dekretu 

Promocja książki Wojciecha Sumlińskiego: "Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego"

Wywiad Wojciecha Sumlińskiego: Kilkuset morderców rządzi Polską 

Lekcja pokera

odcinek 131

   Nie podobało mu się polecenie, jakie otrzymał. Rozkazano mu jechać na Stare Bielany na ulicę Kasprowicza i zaparkować przed budynkiem numer sześćdziesiąt sześć. Wiedział dokładnie, gdzie to jest. Nie przypuszczał jednak, że kiedykolwiek otrzyma polecenie, żeby tam właśnie się udać. Czyżby As go przechytrzył? Gdyby tak było, to Misiula znalazłaby się w tarapatach. Mniejsza z nią, gorzej, że on, Robcio, może za to beknąć. Wolał o tym nie myśleć. Ale jak tu nie myśleć, siedząc w pobliżu i nie mając pojęcia, co za chwilę może się stać

   Nie wyglądało to dobrze. I jeszcze ten cholerny Marcin! Czy on ma coś z tym wspólnego? Dlaczego szukał Misiuli? Robcio miał nadzieję, że tamten nie poznał go po głosie. Jeżeli policja jest na tropie, wolałby nie być w to wszystko zamieszany. Cholera! Gdzie ona się tyle czasu podziewa? Czuł, że kłopoty dopiero się zaczynają.

   Jadąc Wisłostradą rozmyślał, czy by po prostu nie czmychnąć. Zanim jednak podjął decyzję, był już na miejscu. Trzymał się ściśle otrzymanej instrukcji, nie mając pojęcia, na czym będzie polegało jego zadanie. Zaparkował i czekał. Nie podobało mu się, że jest to w pobliżu mieszkania, które sam przecież wytropił i do którego poszła Misiula. Pocieszał się jednak, że jedno z drugim nie ma nic wspólnego.

   O tej porze ulica była całkiem wyludniona. Z rzadka przejeżdżał jakiś nocny autobus z zapóźnionym pasażerem, albo całkiem pusty. We wstecznym lusterku zobaczył samochód wyjeżdżający z podwórka między blokami. Musiał skręcić w prawo i zapewne zaraz go minie. Ale nie! Ujechał parę metrów i zaparkował tuż za samochodem Robcia.

   Kiedy wysiadł z niego Dymitr, Robcio nie miał już wątpliwości, że będą kłopoty. Też wysiadł i podszedł bliżej.

    – Ładna bryka – powiedział na przywitanie. Miał jeszcze nadzieję, że może złe przeczucia się nie sprawdzają.

– Jest twoja – Dymek podał mu kluczyki.

– Żarty się ciebie trzymają. Pożyczona?

– Robcio poklepał z uznaniem dach samochodu.

– Jasne – Dymek uśmiechnął się i spojrzał na zegarek. – Może właścicielka jeszcze nawet nie wie, że mi furkę pożyczyła. Masz ją utopić w Wiśle – dodał już bez cienia uśmiechu.

– Nie szkoda?

– W bagażniku jest twoja dziewczyna.

– Co?! Głupie żarty się ciebie trzymają?

Mina Dymka nie wskazywała na rozbawienie. Był wyraźnie spięty.

– Im szybciej to zrobisz, tym lepiej – powiedział. – Ludzie umierają w każdym wieku.

– Jak to się stało?

– Przykro mi, stary. Nic się nie dało zrobić. Kiedy ją znalazłem, już nie oddychała. Chcesz, to sprawdź.

    Robcio nie wierzył własnym uszom, ale nie miał odwagi wyrazić najmniejszego choćby sprzeciwu.

– Lepiej zrób, co ci kazano.

– Czyli dokładnie co?

– Mówiłem przecież. Wiesz, jak stąd dojechać nad Wisłę?

– Pewnie – odparł tonem, który wcale o pewności nie świadczył.

– Później, to jest po wszystkim, wpadnę do ciebie – obiecał Dymitr. Stał przy krawężniku i czekał, aż Robcio odjedzie.

    Nie było wyboru. Ruszył wolno i na wszelki wypadek sprawdził we wstecznym lusterku, czy ma ogon. To przynajmniej było w porządku. Późna pora sprawiała, że ruch na ulicach był niewielki, a kiedy skręcił w prawo w Lindego, nie było tam żywej duszy. Po lewej stronie były jakieś zabudowania, po prawej tylko las. Wiedział, że kierunek jest dobry, ale czy ta droga doprowadzi go bezpośrednio do Wisły, nie było już takie pewne. Przypomniał sobie miejsce często pokazywane w telewizji, gdzie konkubent matki utopił małego Michałka. Brzeg w tym miejscu jest stromy. Wystarczy odpowiednio podprowadzić samochód, zwolnić hamulce, wyskoczyć, a reszta dokona się sama. Ale jak tam dojechać? Skręcił znowu w prawo w Marymoncką.Nagle, jak spod ziemi wyłonił się tuż za nim radiowóz. Robcio czuł, że zalewa go zimny pot. „Tylko nie wpaść w panikę” – powtarzał sobie. Dodanie gazu mogą odczytać jako chęć ucieczki i wtedy po nim. Dogonili go, ale nie wyprzedzali. Najwyraźniej zastanawiają się, czy go sprawdzić.

   Kiedy zobaczył zjazd na parking Szpitala Bielańskiego, wiedział, co zrobi. Decyzję podjął błyskawicznie, dał sygnał, że skręca i manewr wykonał błyskawicznie. Patrol policyjny pojechał dalej. Wjazd na parking blokował szlaban, sięgnął więc po bilet, a gdy szlaban się podniósł, ruszył, rozglądając się za wolnym miejscem. Wybrał takie słabo oświetlone, wyłączył silnik i schował bilet do kieszeni. Zanim wysiadł, przez moment siedział nieruchomo. Potem wyjął chusteczkę higieniczną, wytarł nią kierownicę i klamkę. Wysiadł z samochodu, oddalił się kilka kroków i pilotem zdalnie otworzył klapę bagażnika. Nie zajrzał jednak do środka. Odszedł jeszcze parę kroków i uruchomił alarm.

 

CDN

Pobierz odcinki powieści w plikach PDF. Już teraz można zamówić całość w formie e-booka za jedynie 20 zł wpłacając należność na konto Wydawnictwa TWINS (dane w stopce) oraz podając e-mail do wysyłki. 

Na stronie POBUDKA.ORG otrzymaliśmy już ponad sześć tysięcy zgłoszeń. Dziękujemy za Waszą gotowość i chęć współpracy. Najdonioślejszą z czekających nas decyzji jest inwestowanie w Tradycję Katolicką. Tylko na jej fundamencie możemy budować przyszłość. Inwestując w katolicką szkołę, inwestujemy w nasz dzieci. Budując strzelnicę i organizując życie towarzyskie wokół niej – realnie zwiększamy bezpieczeństwo własne i naszej ojczyzny. Podejmując te dzieła poznajemy się nawzajem i sprawdzamy swoje możliwości. Możemyi razem podjąć każdą inną działalność – bezpośredniego udziału w akcji politycznej nie wyłączając. Chcesz dołączyć do grona Budzików - wypełnij ten formularz. Możesz również do nas napisać na ten adres: kontakt@pobudka.org

---
U-LISAWinnicki
---

O źródłach finansowania ataków terrorystycznych, kto za tym stoi i czemu (komu) to tak naprawdę służy, a w tle interesy światowej mafii. Z Traderem21 z Niezależnego Portalu Finansowego rozmawia Janusz Zagórski. Tutaj link do filmu, na który powołuje się Trader: https://www.youtube.com/watch?v=9RC1M...

---

Tajne służby są bez wątpienia bardzo potrzebne dla ochrony bezpieczeństwa narodu i państwa. Dlatego dysponują specjalnymi przywilejami oraz środkami finansowymi, technicznymi i organizacyjnymi, których jednak nie powinny nadużywać. Służby specjalne – bardzo ważna część aparatu państwa – nie mogą działać przeciwko suwerennemu narodowi, ograniczać jego wolności, ani pozbawiać godności swoich własnych funkcjonariuszy. Jeśli nie służą narodowi, ale na nim żerują, a swoich pracowników i współpracowników traktują instrumentalnie – jak niewolników i pionki w operacyjnych kombinacjach, to niczym nie różnią się od destrukcyjnych sekt i organizacji mafijnych.

Słowo "sekta" oznacza organizację, która łamie podstawowe prawa i wolności swoich członków, aby zmuszać ich do pożądanych przez liderów zachowań. Wykorzystuje do tego techniki kontroli umysłu, które wywierają destrukcyjny wpływ na ich psychikę. Przynależność do sekty jest zazwyczaj efektem nacisków i perswazji, podobnie jak przynależność do tajnych służb jest efektem zaplanowanego werbunku, prowadzonego przez odpowiednio wyszkolonych funkcjonariuszy. W obu przypadkach techniki werbowania i psychologicznego wpływu są identyczne, z tą jednak różnicą, że wstąpienie do tajnej służby jest aktem nieodwracalnym, polegającym na całkowitym i dożywotnim oddaniu się do dyspozycji resortu. Z sekty, choć z trudem, można się wydobyć. 

Ten akt bezwarunkowego poddaństwa oznacza w istocie dożywotnią rezygnację z własnej prywatności w zamian za materialne zabezpieczenie, pomoc w karierze, ponadprzeciętne dochody oraz uzyskanie wsparcia w rozwiązywaniu rozmaitych życiowych problemów. Oznacza on również zgodę na poddanie się indoktrynacji, której celem jest wyzbycie się jakichkolwiek zasad etycznych, które mogłyby stanowić przeszkodę w wykonywaniu służbowych poleceń. Ślepa lojalność wobec zwierzchników, bezwarunkowe wykonywanie wszystkich rozkazów i zachowanie tajemnicy, to fundamentalne reguły funkcjonowania w strukturach sekt i tajnych służb. Manipulacje i kłamstwa to chleb powszedni bezpieczniackiej praktyki, a także sposób na ukrywanie przed otoczeniem swojej prawdziwej tożsamości. Konieczność pełnej transparentności i wierności wobec służby ma wyższy priorytet, niż naturalne prawo do zachowania prywatności, intymności i ochrony członków swojej własnej rodziny. W odróżnieniu od sytuacji zwykłych ludzi, w stosunkach służbowych bezpieczniacy nie mogą korzystać z ustawowego prawa do odmowy składania zeznań w sprawach dotyczących osób najbliższych. Ich wiarygodność sprawdzana jest na wariografie, a także w specjalnie aranżowanych sytuacjach testujących ich lojalność. 

Wstąpienie do tajnych służb może wydawać się atrakcyjnym sposobem na życie – zwłaszcza dla młodego ambicjonera, który chciałby jak najszybciej uzyskać finansową niezależność i piąć się po szczeblach zawodowej kariery. Na jej pierwszym etapie perspektywy ułożenia sobie życia rysują się zazwyczaj bardzo obiecująco. Jest to etap przyzwyczajania młodego bezpieczniaka do wysokiego standardu życia, wielu bytowych ułatwień, szybkiej kariery zawodowej, prestiżowych stanowisk  i utwierdzania w przekonaniu, że należy do wyjątkowej elity. Nie otrzymuje on zazwyczaj w tym okresie wymagających zadań, a zwłaszcza takich, które mogłyby burzyć jego poczucie przyzwoitości. Indoktrynowanie i przełamywanie oporów moralnych realizowane jest stopniowo na zasadzie „gotowania żaby” – podobnie jak w procesie werbowania członków sekty. Angażowanie początkowo w drobne i stopniowo coraz większe nieprzyzwoitości pozwala ponadto na zachowanie większej kontroli nad funkcjonariuszem i silniejsze związanie go z resortem. Szczególną praktyczną wartość mają rozmaite „haki” na niego, czyli poufne informacje, które w razie potrzeby mogą być wykorzystane do szantażu. Członkowie sekt i służb szpiegują się nawzajem i donoszą na siebie. Nie wolno im natomiast dzielić się krytycznymi uwagami na temat przełożonych, doktryny, czy metod działania organizacji.

Celem psychomanipulacji na pierwszym etapie indoktrynacji jest spowodowanie, aby osoba werbowana zwątpiła w swoją wizję świata. Jedną z najskuteczniejszych metod jest wywołanie rozstroju nerwowego, rozchwiania psychicznego i zwątpienia, co do własnej wartości. Po takim psychicznym rozmiękczeniu przechodzi się do fazy utwierdzania indoktrynowanego w przekonaniu, że jest niekompetentny, chory umysłowo, albo ma słaby charakter. Systematyczne poniżanie oraz deprecjonowanie jego osiągnięć i kompetencji służyć ma zniszczeniu w nim poczucia własnej wartości, wywołaniu niskiej samooceny, pozbawieniu godności i doprowadzeniu do psychicznego załamania. Na kolejnym etapie (w fazie załamania) stosuje się indoktrynację właściwą, czyli wpajanie nowej tożsamości, wyrażającej się w nowym sposobie myślenia, odczuwania i wdrożeniu nowych wzorców zachowań. Punktem zwrotnym w tej procedurze jest wyrobienie w indoktrynowanym przeświadczenia, że nie ma dla niego szansy na przetrwanie poza oferowanym układem.

Psychomanipulacja jest metodą subtelną. Manipulatorzy, jawią się indoktrynowanemu jako osoby życzliwe, więc nie przyjmuje on wobec nich postawy obronnej. Zaczyna on nieświadomie współpracować z ludźmi, którzy chcą przejąć nad nim panowanie. Wprowadza ich w swoje sprawy dostarczając w ten sposób informacji, które mogą być wykorzystane przeciwko niemu. Celem jest uzyskanie pełnej kontroli zachowań, myśli i uczuć werbowanego. Na końcu tego procesu nowa tożsamość wymaga utrwalenia w świadomości, emocjach i zachowaniach. Ostatecznie chodzi o wyeliminowanie po jego stronie jakichkolwiek oporów przed wykonywaniem najbardziej nikczemnych zadań, takich jak donoszenie na rodzinę i przyjaciół, inwigilowanie kręgów towarzyskich, oczernianie, deprecjonowanie, niszczenie karier, żerowanie na cudzym dorobku, czy też pospolite złodziejstwo i nierząd. 

Cechą charakterystyczną psychomanipulatorów jest posługiwanie się tzw. "nowomową", która polega na unikaniu w rozmowach jednoznacznych komunikatów, natomiast zastępowaniu ich aluzjami, żartami oraz niedopowiedzeniami pozostawiającymi szerokie pole do interpretacji i domysłów. Prawdą dla nich nie są fakty, ale tylko to, co w danej chwili jest uznawane w organizacji za prawdę. Informacja w sektach i służbach jest ściśle reglamentowana. Członkowie tych grup są niedoinformowani i wiedzą tylko tyle ile powinni wiedzieć, by wykonywać swoje zadania. Stosują także techniki "wyciszania myśli" i "koncentracji" umysłu, czyli zagłuszania własnego sumienia przez tłumienie wszelkich wątpliwości dotyczących grupy lub jej przywódców oraz automatyczne zamykanie się na wszelką krytykę. Muszą panować nad sobą, aby zachować stałą przydatność w sekcie lub w służbie. Chętnie w tym celu wykorzystują metody psychomanipulacji z zakresu NLP (Neuro Linguistic Programming), polegające na werbalnym oddziaływaniu na własną świadomość i utwierdzaniu siebie w przekonaniu (niezależnie od faktów), że są wyjątkowi i wspaniali, a wszystko co robią jest dobre, a co najmniej usprawiedliwione. W rzeczywistości, często są to osoby, którym brakuje jakichkolwiek innych profesjonalnych umiejętności, poza wyuczoną zdolnością do manipulowania innymi oraz wykonywania prostych służbowych poleceń. Nie można żyć z negatywną samooceną, więc NLP staje się często substytutem alkoholu, który do niedawna był popularnym środkiem uśmierzania egzystencjalnego bólu wysłużonych bezpieczniaków i sekciarzy. Techniki NLP chętnie wykorzystują również do manipulowania swoimi rozmówcami. 

W zależności od typu osobowości, siły charakteru, poziomu etycznego i wykształcenia kandydata do sekty lub służb, psychomanipulacja odnosi lepszy lub gorszy skutek. Praktyka pokazuje, że niezależnie od stopnia osobistej wrażliwości, prędzej lub później sumienie daje o sobie znać, ponieważ życie w permanentnym zakłamaniu kłóci się z prawem naturalnym (nazywanym też prawem boskim), a także naturalnymi normami współżycia społecznego. Nieszczerość rodząca się z konieczności wiecznego ukrywania pod kłamstwami prawdy o swoim życiu budzi nieufność otoczenia i jest przyczyną stopniowego wyalienowania bezpieczniaków z kręgów rodzinnych i towarzyskich. Mogą oni czuć się komfortowo tylko w resortowych środowiskach, w których nie rozmawia się na trudne tematy, nie zadaje niewygodnych pytań i nie domaga wyjaśnień. To ciemna strona tego zawodu, której uświadomienie przychodzi zazwyczaj dopiero po pewnym czasie pozostawania w służbie. Wspólne cechy charakterystyczne każdej destrukcyjnej organizacji – sekty, mafii, czy zdegenerowanych tajnych służb – można streścić w następujących tezach:

• Doktryna i ideologia organizacji opisuje rzeczywistość.

• Świat należy postrzegać w kategoriach czarno-białych – dobra przeciw złu.

• Przynależność do grupy nobilituje; to przynależność do wyjątkowej społecznej elity.

• Wola grupy – jej przywódców – ma priorytet wobec woli jej członka.

• Interes grupy jest interesem członków grupy oraz  ich rodzin.

• Ślepa lojalność i naśladowanie przywódcy jest podstawowym obowiązkiem.

• Szczęście osiąga się spełniając należycie swoje obowiązki w grupie.

• Strach i poczucie winy jest narzędziem manipulacji członkami grupy.

• Stany euforii i depresji oraz zmiana poczucia czasu charakteryzują życie w grupie.

• Po przystąpieniu do grupy nie ma odwrotu; przyszłość jest tylko w grupie.

Brak możliwości nawiązania szczerych kontaktów z innymi osobami (w swojej własnej grupie i poza nią) eliminuje możliwość tworzenia trwałych, opartych na zaufaniu intymnych związków. Konieczność zachowania tajemnicy oraz obowiązek informowania przełożonych o szczegółach własnego prywatnego życia skazuje bezpieczniaków na rozpaczliwą samotność, której nie są w stanie zrekompensować ani duże pieniądze, ani prestiżowe stanowiska, ani chełpienie się dostatkiem, czy podróżami do egzotycznych zakątków świata. Doświadczają oni empirycznie prawdziwości powiedzenia, że pieniądze – zwłaszcza brudne pieniądze – szczęścia nie dają. Źródłem szczęścia mogą być tylko szczere przyjaźnie, życie rodzinne oparte na zaufaniu i miłości oraz pomaganie i służenie innym. Częstym efektem pozostawania w zakłamanej rzeczywistości są rozbite małżeństwa i depresja leczona alkoholem oraz nieuporządkowanym seksem.

Decyzja o wstąpieniu do sekty lub tajnej służby podejmowana jest w określonych warunkach – zazwyczaj w sytuacji wysokiego stresu wywołanego niepewnością dalszej materialnej egzystencji. Szczególnie podatne na werbunek są osoby pozbawione środków do życia z powodu utraty pracy, albo samotne matki, które w trosce o dziecko gotowe są działać wbrew swoim przekonaniom, albo swoje przekonania zmienić. W polskiej rzeczywistości, w której tajne służby całkowicie kontrolują rynek pracy i wszelkie formy działalności gospodarczej, bez trudu można jednych skazać na niebyt, a innych wykreować na autorytety i celebrytów. 

Ada K. 

Czytaj całość: W służbach jak w sektach. Psychologiczne techniki kontroli umysłu. 
Źródło: Chleb z Nieba , Chrześcijański Ośrodek Apologetyczny 

---

Taniec z SBkami

Chętnie, na zasadzie dobrowolności pozyskana do współpracy z PRL-owską Służbą Bezpieczeństwa, opowiadała nawet o intymnych sprawach swoich znajomych i przyjaciół. To były zwykłe świństwa wobec osób, które jej zaufały!

Do niedawna jurorka TAŃCA Z GWIAZDAMI obecnie pokazuje się w wysokopłatnych reklamach znanej firmy. Wątpliwe, aby osoba o takiej reputacji była wiarygodna do reklamowania znanego banku. W czasach PRL-u mieszkała przy ubecko-korowskiej Alei Przyjaciół. Była żoną Andrzeja Wajdy, z którym ma córkę, Karolinę Wajdę. Była także żoną Witolda Orzechowskiego i Jacka Padlewskiego, z którym ma córkę Wiktorię Padlewską.

CHARAKTERYSTYKA
Warszawa, dnia 22 XI 1962 r. Tajne
K.p. ps. „Ela", Nr ewidencyjny 1594

Kontakt poufny ps. „Ela" współpracuje z nami od października 1961 r. Pozyskana została do współpracy na zasadzie dobrowolności. Wymieniona jest z zawodu aktorką filmową, znającą dobrze język francuski. Pochodzi z rodziny arytokratyczno-miesczańskiej. Ojciec jej przebywa na stałe w Anglii.

W połowie 1961 r. zapoznała I sekretarza ambasady kanadyjskiej Charpentiera Pierra, z którym utrzymywała bliższe stosunki towarzyskie. Po nieporozumieniach rodzinnych ze swoją żoną Charpentier zaproponował jej małżeństwo, po rozwodzie ze swoją żoną, na co jednak „Ela" miała nie wyrazić zgody.

Ambasador kanadyjski Sautham został o tym poinformowany przez żonę Charpentiera, która była zarazem jego kochanką i w związku z tym Sautham spowodował odwołanie Charpentiera z Warszawy do Ottawy. Sautham nastraszył przy tym Charpentiera, że „Ela" jest agentką UB, nie mając ku temu żadnych podstaw. W tym czasie wymieniona jeszcze z nami nie współpracowała.

Od tej pory „Ela" nie posiada kontaktów z dyplomatami ambasady kanadyjskiej niemniej jednak utrzymuje kontakty z dyplomatami innych palcówek dyplomatycznych, często wyjeżdża za granicę do państwa zachodnich na różne festiwale filmowe. Jest na wysokim poziomie intelektualnym, potrafi szybko nawiązać znajomości towarzyskie. Informacje podaje charakteru ogólnego ustnie. Na spotkania przychodzi punktualnie.

ST. OFIC. OPERC. WYDZ. VIII DEP. II
J. Zborowski - mjr
Źródło: IPN BU 01434/394 s. 1-8    |    Rebelya.pl 

---

Kwota wolna od podatku bez zmian

Pierwszy poważny błąd rządu i Prezydenta?

To raczej jest tak, że albo się wie co się chce osiągnąć i się liczy a potem jednocześnie zmienia się budżet w sferze przychodów i wydatków, albo gęba w kubeł bo po prostu nie umiemy i nie zrobimy. A nie, że liczy się obywatel, trzeba wspierać i inne pierdoły o tym jak będą wracać młodzi i rzutcy by zakładać biznesy! Nie będą, bo próg zostaje na 2016, a oni pewnie chcieli by zainwestować zarobione funty czy eurosy, ale ponieważ spodziewają się dużych zysków to właśnie ich poinformowano, że niski próg nie będzie ich dotyczył!

Druga strona tego samego problemu to kancelaria Prezydenta. A tu znowu ktoś liczy, ale na naszą słabą pamięć. Ja pamiętam i znalazłem informację z 8.10.2015 roku.

"Projekt ws. podniesienia kwoty wolnej od podatku prezydent Andrzej Duda złoży w Sejmie po wyborach parlamentarnych."

Rozumiem miał dużo innych spraw, ale to był jeden z jego priorytetów. Czemu więc zwleka skoro ustawa gotowa? Tym bardziej, że po dzisiejszym posiedzeniu rządu (godz.16:00) , premier Szydło powiedziała:

"Jeżeli projekt dot. kwoty wolnej od podatku zostanie złożony, oczywiście będziemy nad nim pracować." 

Czy to jakaś walka pod dywanem, czy strategiczna rozgrywka by z rządu zdjąć odpowiedzialność za niedomykający się budżet? A może jeśli się nie domyka to trzeba jeszcze dołożyć, a to jest znakomite uzasadnienie dla podatku od banków i wielkopowierzchniowych marketów? To jedyne pozytywne wyjaśnienie jakie przychodzi mi do głowy. 

Za kilka dni, PIS i prezydent mają szansę stracić kilka/kilkanaście procent poparcia. Czy się na to zdecydują? To nie trudno osiągnąć. Cytowane wypowiedzi już wywołały falę krytyki na forach. Co będzie dalej, łatwo się domyślić. 

Jestem zdania, że powinna w podatkach nastąpić rewolucja. Zapowiadane zmiany były jedynie propozycją ewolucji. Teraz mamy ewolucyjną ewolucję. Pozostaniemy w kraju okupowanym przez fiskusa. Ale propozycja zmiany kwoty wolnej, na której się skupiłem, jest oczywista i oczekiwana od lat. Ostatnia zrobiła to prof Zyta Gilowska w 2007. 

Chciałbym za tę notkę, pełną obaw, przeprosić za kilka dni. Ale nie składa mi się przekaz idący z rządu. Może to manipulacja, może ktoś czegoś nie wiedział, albo wyraził własną opinię, albo… Albo ja się mylę.

Mark D.   |   Czytaj całość na KMN Info

Na wykładzie omówiony został gotyk jako sztuka międzynarodowa oraz tajniki warsztatu średniowiecznych artystów, a zwłaszcza cechowe kształcenie mistrza
i kolejność opracowania szaf ołtarzowych.

Zobacz również: Jak patrzeć na sztukę średniowieczną?
Spotkanie z prof. Piotrem Skubiszewskim 

Petycja

w sprawie oskarżenia Polaków 
o współpracę z hitlerowskimi Niemcami
w czasie II Wojny Światowej.
 

Proszę skopiować tekst poniżej wpisać nazwisko kongresmena, podpisać petycje i wysłać. Lista adresatów - kongresmenów USA - znajduje sie poniżej w pliku Excel. Dziękujemy. 

Dear Congressman ...   

I am referring to a letter of June 29, 2015 addressed to the Hon. John F. Kerry, US Secretary of State regarding US support for the restitution of Jewish communal, private, and heir less property confiscated by the Nazis and their collaborators during the Holocaust era between of 1933-1945. This letter calls for legislation to be enacted by Central and Eastern European countries, among them Poland, Croatia, Hungary, Latvia, Lithuania, Romania and Serbia to provide fair and responsible restitution, return and compensation to the victims and their heirs for property confiscated during the war. I understand that 46 US Congressmen signed this letter and that you are one of its supporters. I attach a copy of this letter for your reference. This letter improperly addresses its demands on the government of Poland and is without legal basis not supported by historical facts.

       Poland was attacked and invaded by Nazi-Germany and the Soviet Union in September, 1939 partitioning the country and starting World War II. During the period of 1939-1945 both Nazi-Germany and the Soviet Union looted, destroyed and confiscated private and communal property and various other assets not only owned by the Jewish population of Poland, but also of Polish citizens and its residents. In addition millions of Poles were killed- murdered, executed, deported, left homeless, starved, etc. as a result of the war. Poland also suffered loss to its culture and economy after the war as the Soviet troops advanced and occupied the country after 1945 to 1989. In total there were at least 3 million Poles killed by the Nazi-German occupation and at least 3 million Poles killed by the Soviet occupation. As stated before private property was confiscated, looted, destroyed, etc. without any compensation or even any hope for return, reimbursement or compensation to the rightful owners. During the war the local population was being terrorized not only by the Nazi and Soviet army, but also by their respective Secret service-police known as Gestapo and the NKVD. All of the killing-executions-murders, destruction-looting and confiscation of property was done pursuant to orders directly from the Nazi Gestapo and the Soviet NKVD, later known as KGB. Polish government established in exile and the Polish Underground army fought and opposed the Nazi-German - Soviet occupation of their country. Poland established armed forces that fought the Nazis along with the Allied forces of US, Great Britain and France. Polish army participated and assisted in the liberation of concentration camps where thousands of Poles had died. As a result of Teheran and Yalta Conferences Poland along with other countries of Central and Eastern Europe were betrayed by the Allies (USA, Great Britain and France) and were occupied by the Soviet Union and had to continue under a Communist system until 1989-90. Throughout that time thousands of Poles were killed- murdered, executed, tortured, while their property was being confiscated, looted, and destroyed, etc. by the communist authorities. 

      The letter to Secretary John F. Kerry calls for compensation, restitution and return of confiscated property by Poland and other Eastern European countries to prior owners. However it is called for restitution, compensation and return of property refers only to the Jewish owners. Nothing is said about restitution, return and compensation of the Polish citizens. Nevertheless, in 1960 the Polish-Communist government agreed to return property and compensate the Jewish victims for their loss of property. It was agreed to pay 40 million dollars as payment in full for all demands by the victims of Jewish descent for their loss as a result of confiscation during the Holocaust period. This agreement was made even though Poland is not responsible for World War II and did not collaborate with Nazi-Germany. Germany agreed to pay compensation, restitution and even returned property to its prior owners after the war. In fact it is still being paid. Germany definitely committed war crimes and is being held responsible. However the former Soviet Union, even though numerous war crimes were committed by the NKVD has not been held responsible. Millions of Russians, Ukrainians, Byelorussians, Lithuanians, Latvians, Estonians, POLES, etc. were killed, murdered, executed, etc. by the NKVD-KGB under the Soviet-Communist system. They also had their property looted, destroyed, confiscated, etc. To this day very few, at most were compensated and no restitution was made. 

       It's restitution not reparations. Poland is not liable for German crimes and the Polish state, which was completely overrun by Nazi Germany and the Soviet Union was not in control of the territory, is not liable for crimes of any individual collaborators. If such collaborators did exist, they should be held liable under existing law. Restitution is not payment for torture or suffering, but compensation for property that was nationalized by the Polish state after the war under the direction of the Soviet authorities, mainly NKVD-KGB. Nowadays, former owners can try to reclaim their property, but they have to do it individually. It's complicated (though not impossible). Jewish organizations and other governments call for simplified procedures. More controversial is the idea that Poland should provide compensations for ALL Jewish property, independently of whether heirs survived or not (if not, which is usually the case, the money would go to Jewish organizations).Restitution is also an issue for a number of non-Jewish Poles who are trying to reclaim properties nationalized by communists.

      Therefore, for the reasons above stated I do not think that this letter to Secretary Kerry has any basis and should be rescinded. In addition Poland is now a sovereign and independent country with a democratically elected government. It is irresponsible for the US to seek influence and try to enforce another "agreement" to pay restitution while same has been already paid in full many years ago. I request that you review this issue in view of the above and contact me regarding the same as soon as possible. I am willing to meet with you and discuss this problem in person. Please advise me as soon as possible.

  Very truly yours,

 

Kliknij ikonę obok lub tutaj, aby pobrać listę adresatów petycji
do Kongresu USA. 

---
---
---

A P E L 

AKT DZIEJOWEJ SPRAWIEDLIWOŚCI

 

Przez wiele lat „Gazeta Wyborcza” (inaczej: „Trybuna Ludu III RP”) była zasilana, tuczona pieniędzmi publicznymi, pieniędzy podatników, ponieważ rząd PO-PSL regularnie zlecał jej publikowanie reklam, komunikatów itp. tekstów, sowicie opłacanych ze wspólnej, państwowej kasy.

Nowy rząd nie powinien być rządem frajerów - mamy taką nadzieję, powinien natychmiast, pierwszego dnia swego funkcjonowania, skończyć z tym procederem. Oczekujemy, że W IMIĘ DZIEJOWEJ SPRAWIEDLIWOŚCI obecnie ogłoszenia i reklamy rządowe będą zamieszczane w „Gazecie Polskiej Codziennie”. Oczekujemy też wzmocnienia przez rząd portalu www.niezalezna.pl 

Jest oczywiste, że zaangażowanie obu środowisk przyczyniło się walnie do zwycięstwa PiS i koalicji w wyborach prezydenckich i parlamentarnych! 

Jan Wawrzyńczyk

---
logo_Wnetlogo_Trwamlogo_Republika
logo_Bibulalogo_WolneMedialogo_InfoWars
logo_InfoJawaMedialogo_ASCOlogo_NRPL
logo_Blogpresslogo_KKWlogo_Program7
logo_Maxlogo_JZlogo_SM
---

ul. Dymińska 6a/146, 01-519 Warszawa
konto: 50 1020 5558 1111 1115 9930 0019
kontakt: mtodd@mtodd.pl
sklep.mtodd.pl

strona autorska M.Todd - zobacz tutaj

Internetowy Kabaret M.Todd - zobacz tutaj

profil M.Todd na Facebook - zobacz tutaj

kanał filmowy M.Todd na YouTube - zobacz tutaj

archiwum biuletynu - zobacz tutaj

zamów prenumeratę newslettera - kliknij tutaj