Ad. Prowokacja 49/2019 (440)
Szanowna Pani Małgorzato
Dociekanie, jakimi pobudkami kierują się ludzie podejmując określone działania, jest czasami zadaniem dość karkołomnym. Staje się nim trochę mniej, gdy dysponujemy znajomością mentalności owych ludzi, zasad, jakimi kierują się w życiu czyli znamy ich kodeks etyczny oraz najważniejsze, znamy cel jaki sobie wyznaczyli. Sytuacja, którą Pani opisuje w swoim ostatnim felietonie, doskonale pokazuje, że mamy do czynienia z ludźmi operującymi etyką, którą w skrócie można ująć jednym zadaniem „robimy sobie i wyłącznie sobie dobrze, żeby nie wiem co”. Niestety, w sytuacji, kiedy ta etyka wsparta jest dużymi pieniądzmi i wpływami politycznymi, staje się mało przyjazna „dla środowiska”, zwłaszcza gdy nie napotyka na „opór materii”. Z taką sytuacją mamy niestety do czynienia w Polsce. Większość z nas obserwuje z niepokojem poczynania dysponentów owej etyki, którzy myślą i działają w ten oto sposób: rozpychamy się łokciami, bo możemy – kto nam zabroni, zakłamujemy historię, bo możemy – kto nam zabroni, straszymy, bo możemy – kto nam zabroni, żądamy tego i owego, bo możemy – kto nam zabroni itd., a tajemnica naszego sukcesu jest prosta: „brak oporu materii oznacza, że napieramy dalej i eskalujemy żądania”. Ta „odkrywcza” wiedza, niestety nic nam Polakom nie daje, bowiem praktycznie cały świat białego człowieka poddał się i ugiął pod naporem dysponentów owej etyki i co najważniejsze, zupełnie, w swej ogromnej masie, nie zdaje sobie z tego sprawy. Wobec tego, co my małe polskie żuczki możemy uczynić w tej sytuacji? Kolejna samotna walka w imię interesów tych, co się już dawno podali i jeszcze nas chóralnie obszczekają, chcąc się przypodobać tym, przed którymi chylą czoło? Cóż więc mamy robić wobec jawnie wypowiedzianej nam wojny? Zwodzić, kluczyć, kombinować i tam, gdzie trzeba, mówić zdecydowane NIE. Ale czy taką taktykę stosują nasi umiłowani przywódcy, czy jakąkolwiek inną – byle była skuteczna? Tego niestety nie wiemy.
Serdecznie Panią pozdrawiam - Ewa Działa-Szczepańczyk