Ad. Tramwaj zwany...17/2019 (408)
Szanowna Pani Małgorzato
Ponownie dochodzimy do wniosku, że nie ma takiej głupoty, której nie dało by się wcisnąć ludziom jako prawdy oczywistej. Cała ta RÓŻOWA OFENSYWA, jakiej jesteśmy świadkami (a niektórzy ofiarami) w naszej ojczyźnie, wpisuje się idealnie w to prawidło. W sumie to smutne, że umiłowanie naszego gatunku do zachowań stadnych oraz ochocze podporządkowywanie się „przewodnikowi stada” tak nas ograniczają i prowadzą na manowce. Tę naszą gatunkową piętę achillesową już dawno namierzyli różni alchemicy społeczni spod ciemnej gwiazdy i wykorzystują tę wiedzę bez skrupułów. Nasuwa się pytanie – czy przy tak dalece rozwiniętej inżynierii społecznej, jakiej doświadczamy obecnie – jesteśmy skazani na bycie zaczadzonymi intelektualnie istotami? Są wprawdzie takie „sole trzeźwiące”, które mogą większość z nas wyprowadzić na prostą, jednak mają poważna wadę – działają one ze sporym opóźnieniem. Są nimi patologie życia społecznego, które nieuchronnie będą narastać z czasem, a są efektem wcześniejszych zaniechań, przyzwoleń i bierności. Te patologie, tak wielu ludzi dotkną „do żywego”, że zmuszą ich ostatecznie do refleksji i otrzeźwienia, ale dla wielu z nich będzie już za późno. Już poznaliśmy jak działa ten mechanizm – na przykładzie ZSSR. Na początku było hasło „każdemu według jego zdolności, każdemu według potrzeb”, tylko nikt z rozpalonych entuzjastów „lepszego świata” nie zapytał wówczas – kto, komu i według jakich kryteriów będzie ustalał wielkość tych „potrzeb”. Potem były tylko płacz i zgrzytanie zębów. Zatem, czy ponownie musimy cierpieć, bo uwiedziona większość mówi TAK takim eksperymentom społecznym jak RÓŻOWA REWOLTA, GENDER i innym promującym osobliwą „tolerancję”? Jeżeli już dzisiaj marszu tej „rewolucji” skutecznie nie powstrzymamy, odpowiedz na powyższe pytanie będzie niestety twierdząca.
Serdecznie Panią pozdrawiam – Ewa Działa-Szczepańczyk