Ad. Karnawał 8/2019 (399)
Szanowna Pani Małgorzato
„Zjawisko płciowego przenikania się”, jak ogłosili paneliści wspomnianego przez Panią spotkania poświęconego zagadnieniu „Męskość w kryzysie”, jest niestety faktem w krajach tzw. cywilizacji zachodniej i powoli staje się ona również faktem w krajach, które do tej cywilizacji aspirują. Zastanawiające jest jedno, jak wielkiej traumy w zakresie dyskryminacji płci musiały doświadczyć społeczeństwa państw Zachodu, że poczuły potrzebę uporządkowania tego nabrzmiałego społecznie problemu. To jest proces całkowicie normalny i uzasadniony, gorzej, że te społeczeństwa z wielką łatwością łykają również wszelkie ideologiczne przegięcia w tym „temacie” czyli neomarksistowskie „zrównanie płci”, oparte na niemal całkowitej negacji różnic istniejących między mężczyzną a kobietą (łącznie z kreowaniem braku różnic w wyglądzie). Te „porządki” zafundowały sobie w większości protestanckie państwa, bo to właśnie one stworzyły swojego czasu taki system, w którym kobieta była rzeczywiście podnóżkiem mężczyzny. Dobrym przykładem jest Szwajcaria, w której prawa wyborcze kobiety otrzymały w 1971 roku (kanton Appenzell Innerrhoden – dopiero w 1990 roku !!!). We Francji i Holandii istniały ustawy zabraniające zamężnym kobietom aktywności zawodowej. Zostały one zniesione dopiero odpowiednio w 1965 i 1966 roku. Nic dziwnego, że w tych społeczeństwach tak mocno naciągnięta wajcha odstrzeliła ze zdwojoną siłą w drugą skrajną i patologiczną stronę. Dla nas Polaków, jeszcze w większości myślących zdroworozsądkowo, wydaje się to zjawisko (radykalne ruchy feministyczne, neomarksistowskie przeprowadzanie operacji „zrównywania płci”) co najmniej dziwne, żeby nie napisać, dziwaczne. Ale żeby było „śmieszniej”, to właśnie elity państw Zachodu lansują od lat wyższość cywilizacyjną tej części Europy wobec europejskich państw Wschodu, w tym głównie Polski (w naszym kraju kobiety uzyskały prawa wyborcze tuż po odzyskaniu niepodległości, to jest 100 lat temu). Szkoda, że nie potrafimy w celach wizerunkowych, wytykać od czasu do czasu krajom tej części Europy ich cywilizacyjnego zapóźnienia choćby tylko na tym wąskim odcinku - „zrównania praw płci”. Ale żeby tak zrobić, a nie bezmyślnie naśladować „postępowe” wyczyny Zachodu, trzeba mieć poczucie własnej wartości. Niestety, realizowana od lat wobec naszego narodu pedagogika wstydu zrobiła swoje. Mimo, iż i obecnie nasi umiłowani przywódcy nic nie robią by nas narodowo odkompleksić (oświata, polityka historyczna), możemy to przecież uczynić we własnym zakresie. Uczyńmy to wreszcie!!!
Serdecznie Panią pozdrawiam – Ewa Działa-Szczepańczyk