Ad. Po co to komu? 30/2017 (319)
Szanowna Pani Małgorzato
Tak, ten TELEFON Pani Merkelowej do naszego Prezydenta jest mocno intrygujący. To poniekąd dowód poszlakowy na to, że antydemokratyczna opozycja w Polsce, zwana niekiedy totalną, skwapliwie wykonuje dyspozycje płynące z europejskiego ośrodka, życzącego naszemu krajowi wszystkiego dobrego na drodze destrukcji. Taki czterdziestopięciominutowy TELEFON od tak ważnej persony – to przecież powód (do pochwalenia się przed opinią publiczną) na to, że jednak w Europie z nami się liczą, czemu opozycja usilnie zaprzecza. Jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności strona prezydencka tego faktu zbytnio nie nagłaśniała. Enigmatyczne stwierdzenie, że to były gratulacje Pani Merkelowej w związku ze Szczytem, jakoś mało są przekonywujące, zważywszy, że owe gratulacje były wyjątkowo czasowo rozbudowane. Opozycja również tego faktu nie nagłaśniała, by ludek polski nie pokojarzył dwóch zdarzeń po sobie następujących: telefon Pani Merkelowej i weta Prezydenta.
Ciekawa jest również sekwencja wydarzeń w ostatnim czasie: 1. inicjatywa polskiego rządu skonsolidowania państw Europy środkowej omawiana podczas Szczytu Trójprzymierza w Warszawie, uderzająca wyraźnie w interesy Berlina, 2. wizyta Donalda Trumpa w Polsce i Jego poparcie dla tej inicjatywy, 3. wyjątkowo rozbudowany sprzeciw „obywatelski” jak na możliwości totalnej opozycji w odpowiedzi na ustawy uderzające w żywotne interesy skostniałej korporacji prawniczej, 4 weto Prezydenta. Najwyraźniej w oczach Berlina Polska mocno przesadziła z pomysłem tworzenia jakiejś niezależnej struktury w Europie środkowej. Według decydentów UE (patrz Niemiec) ten pomysł trzeba szybko zneutralizować, a jedynym sposobem na to jest wysadzenie w powietrze obecnej ekipy rządzącej poprzez „oddolną rewolucję” w obronie demokracji, praworządności, obrony wartości europejskich i innych ble, ble, ble (opcje do wyboru). Ten scenariusz to jeden z dwóch wariantów jaki świat przerabia już od wielu lat w relacjach między słabymi państwami a państwami hegemonami. Pierwszy wariant – hegemon wspiera w słabych państwach elity rządzące byle były mu podległe, nawet gdy tworzą krwawe zamordystyczne reżimy trzymające swój lud za przysłowiowy pysk (i wówczas brak demokracji w tych krajach hegemonowi zupełnie nie przeszkadza). Drugi wariant - gdy jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności np. poprzez wybory, wyłoni się ekipa rządząca mająca ambicje wyzwolić swoje państwo z owej podległości, trzeba ją zwyczajnie spacyfikować – najlepiej robiąc w tym państwie „oddolną rewolucję” w obronie demokracji, wartości, nieprzestrzegania praw człowieka i innych ble, ble, ble i wszystko wraca do normy. Tak to przebiegało podczas tzw. wiosny arabskiej. Tam uzasadnienie powstania „rewolucji” tym ble, ble, ble było stosunkowo łatwe, bo faktycznie demokracji w tych państwach nie było. Ale kto powiedział, że demokracja w tych krajach jest czymś dobrym (Teraz skutki wdrażania demokracji w tym rejonie czyli powstania totalnego chaosu Europa odczuwa na własnej skórze w postaci masowego napływu uchodźców). Podobny scenariusz ma być zrealizowany w Polsce, tyle tylko, że jest pewien problem – jesteśmy państwem demokratycznym. Więc trzeba udowodnić całemu światu, że tak nie jest. Czy to trudne zadanie? Chyba nie, bo jeżeli „wciśnięto” światowej opinii publicznej informację, że Polacy w czasie okupacji ich kraju tworzyli i obsługiwali obozy koncentracyjne, by więzić w nich własnych obywateli (że też nie wpadli na ten pomysł wcześniej i musieli z nim czekać aż do wkroczenia Niemców), to można już chyba „wcisnąć” dokładnie wszystko. To kwestia metodycznej i konsekwentnej propagandy. Myślę, że obecna ekipa rządząca zdaje sobie z tego sprawę i dlatego z taką ostrożnością podchodzi do wszelkiego rodzaju prowokacji nie chcąc dostarczyć UE (patrz Niemcom) amunicji. Ale czy nasz polski ludek zdaje sobie sprawę o co w tym wszystkim chodzi i jak liczna jego część będzie dawała się podpuścić by tworzyć kolejną „rewolucję” w imię ble, ble, ble (by potem, że zacytuję „wieszcza”, obudzić się z ręką w nocniku) – tego nie wiem.
Serdecznie Panią pozdrawiam – Ewa Działa-Szczepańczyk