Ad. Wdzięczność 47/2016 (283)
Szanowna Pani Małgorzato
Dziękuję za ten tekst („Wdzięczność”), bo porusza Pani w nim ważny problem tj. kwestię różnic w kodeksie etycznym wyznawców różnych religii, z których konsekwencji praktycznych nie zawsze zdajemy sobie sprawę. Co dla nas Chrześcijan jest rzeczą oczywistą nie musi i najczęściej nie jest oczywistą dla wyznawcy Judaizmu, czy wyznawców Mahometa. Dokładniejsze przestudiowanie owych religii jest rzeczą nader pożądaną i praktyczną. Daje ono możliwość zrozumienia motywów postępowania wyznawców tych religii. Porusza Pani w swoim tekście tylko jedną kwestię tj. kwestię uczucia wdzięczności i już na tym jednym „odcinku” zasad moralnych nasze trzy religie wyrosłe z pnia Starego Testamentu mocno się „rozjeżdżają”. A co z fundamentem Chrześcijaństwa – zasadami „nie czyń bliźniemu tego co tobie niemiłe”, „wybaczaniem bliźniemu” i z innymi, których przestrzeganie czyni wyznawcę tej religii bardziej empatycznym, mniej egoistycznym i w związku z tym skłonnym do poświęceń na rzecz innego człowieka. To zupełnie odmienna koncepcja człowieka w stosunku do tego co oferują dwie wymienione religie. Ujmując to biologicznie (to moja skaza zawodowa), nasza religia chrześcijańska (pomijając w tych rozważaniach jej odłamy, bo to jest kwestia drugorzędna) stoi ewolucyjnie wyżej w stosunku do judaizmu i islamu, bowiem w zupełności pozbawiona jest religijnego szowinizmu. Pozostałe dwie wymienione religie zasadzają się na dość prymitywnym pojmowaniu Boga – „ON jest nasz, mam służy i wszelkie nasze działania są usprawiedliwione, bo czynione są w Jego imię i dla naszego dobra”. Ta fundamentalna różnica między Judaizmem, Islamem i Chrześcijaństwem przekłada się na różnicę w mentalności wyznawców tych religii i jest zarzewiem wielu konfliktów zarówno na skali mikro jaki i makro. Mam nieodparte wrażenie, że Chrześcijaństwo jest niestety w zderzeniu z pozostałymi wymienionymi religiami „na przegranej pozycji”. Wyciąganie ręki do pojednania, czyli ogólnoreligijny „ekumenizm” (czyli działanie zgodnie z fundamentem naszej religii) jest odbierane jako słabość naszej religii i wykorzystywane do własnych celów. Ponadto Chrześcijaństwo jest „poszatkowane” na wiele odłamów i poddawane notorycznej laicyzacji, co w konsekwencji czyni je słabym. W tym rankingu trzech religii, w moim mniemaniu, największe szanse na „sukces” w najbliższym czasie ma Judaizm (oczywiście wyłącznie dla jego wyznawców). Scalony, metodyczny i egoistyczny wygrywa z siermiężnym „wymachującym maczugą” Islamem oraz z miłosiernym i pełnym „internacjonalizmu” rozbitym Chrześcijaństwem.
Serdecznie Panią pozdrawiam – Ewa Działa-Szczepańczyk