Pisać każdy może, jeden lepiej, drugi gorzej. Sławy nie zdobywa się kunsztem literackim, a układami. Nie bez znaczenia jest tu giętki kręgosłup. Z tym, że w balecie wymaga to wielu ćwiczeń, a w pisaniu wystarczy podły charakter i wyczucie skąd wiatr wieje.
Miczurin uważał, że każde drzewo da się za młodu dowolnie ukształtować. Miał, czy nie miał racji, pozostawmy botanikom. A może inspirację czerpał z KGB, która stosuje tę metodę od zawsze. Trzeba wybrać odpowiednią latorośl, podsunąć jej materiały rzekomo kompromitujące Rosję i niech pisze, jak umie. Później wystarczy jej „dzieło” reklamować tak długo, aż stanie się powszechnie uznane. Wówczas autorka zostaje okrzyknięta „autorytetem” i odtąd wszelkie oszczerstwa spod jej pióra stają się „prawdą objawioną” nie podlegającą weryfikacji, ani tym bardziej krytyce.
Kogo mam na myśli? Dobrze się Państwo domyślają – żonę pewnego nieudacznika, kandydata na kandydata na Prezydenta RP.