Dokonywanie zbrodni na masową skalę jest łatwiejsze niż działanie w pojedynkę, o czym wiedzą nie tylko czytelnicy kryminałów. Na naszych oczach dokonuje się zbrodni z udziałem narzędzia w postaci prymitywnych, brutalnych, islamistów. Gry pozorujące obronę są właściwie tylko na niby.
Gdzie zatem przebiega prawdziwy front? Wcale nie między policją a terrorystami, bo w Europie Zachodniej oni są po tej samej stronie. Unijni przywódcy może do najmądrzejszych (i najtrzeźwiejszych) nie należą, ale trudno zakładać, że w ogóle nie wiedzą co czynią. Na pewno nie przeszkadzają (jak powinni), przemytnikom w masowym procederze transportu nielegalnych emigrantów do Europy, na którym ci zbijają fortuny. Usłużne im media robią obywatelom wodę z mózgów.
Dla Unijnych elit jedynymi wrogami są takie państwa jak Węgry i Polska, stąd niewybredne ataki na naszych obecnych liderów. To my rzekomo jesteśmy prawdziwym zagrożeniem dla Unii Europejskiej, której kierownictwo dość skutecznie, jak dotąd, zwalcza wszelkie wartości i oznaki cywilizacji zachodniej. Zdyscyplinowani Niemcy i tchórzliwi Francuzi nie sprzeciwią się swoim władcom. Ograniczą się do rysowania swoich „protestów” kolorowymi kredkami na jezdniach, dając tym dowód zdziecinnienia.