Kolejne zwycięstwo

 

Teatrzyk Zielony Śledź

ma zaszczyt przedstawić sztukę pt.

Kolejne zwycięstwo

 

Występują: Leming i Moher.

 

Leming – A nie mówiłam? Znowu zwyciężyliśmy!

Moher – Masz na myśli wynik, czy próbę mataczenia?

Leming – Jak zwykle upatrujecie wszędzie afer.   

Moher – Których oczywiście nie ma w naszym praworządnym kraju.

Leming – Oj, jakiejś staruszce się pomyliło i przyszła ponownie zagłosować.

Moher – Naprawdę w to wierzysz?

Leming – A komu mam wierzyć? Przecież ten człowiek z komisji ją rozpoznał.

Moher – A te nagrania z Mokotowa zrobił pewnie jakiś oszołom?

Leming – Zaraz „oszołom”. To już niemodne słowo. Tak czy owak, zwycięstwo należy do nas, nawet jeśli różnica wynosi poniżej jednego procenta.

Moher – W wyniku tego zwycięstwa liczba posłów do Parlamentu Europejskiego spadła wam z 25 do 19-u,  a nam wzrosła z 15 do 19-u.

Leming – Ale przyznasz, że niespodziewanie wyrosła wam wielka konkurencja w postaci nowej partii.

Moher – Masz na myśli zmianę na stanowisku Naczelnego Błazna Kraju?

Leming – Nazywaj sobie go jak chcesz. To jednak duża niespodzianka.

Moher – Nie taka znowu duża, jeśli obserwuje się pociągnięcia Moskwy. Putin przełożył wajchę z lewej na prawą, to i błazna trzeba było zmienić.

 

KURTYNA

Wybory 25 maja 21/2014 (152)

     Dzisiejszy „sobotnik” wysyłam już w piątek, żeby nie było zarzutu o łamanie ciszy przedwyborczej, bo zamierzam usilnie namawiać do wzięcia udziału w wyborach w najbliższą niedzielę 25 maja.

     Zanim jednak przejdę do głównego tematu, odniosę się do poprzedniego felietonu o agentach. Otóż agenci niemieccy nie zareagowali. Nie musieli. W końcu mając w ręku 80% mediów, kto im więc podskoczy? Natomiast agenci rosyjscy nie kryli wściekłości. Nie wykluczone, że dała tu o sobie znać mroczna, niewolnicza dusza rosyjska niezrozumiała dla kultury łacińskiej, w jakiej my wyrośliśmy. Rosyjska natura objawia się również w azjatyckiej przebiegłości, która posługuje się ludźmi inteligentnymi pokroju Max czy Korwin – to takie specjalne wydanie dla „wykształciuchów”. Ludzie ci, wyśmiewając Unię Europejską (słusznie zresztą) robią oko, że przecież Purin nie zajmuje się krzywizną ogórków. Pewnie, on znajduje antyczne wazy w morzu. Ot wystarczy, że da nura. Ale w tym już wielbiciele pułkownika KGB śmieszności jakoś nie widzą.

     Z przeprowadzonego w Unii Europejskiej sondażu wynika, że aż 69% jej światłych obywateli nigdy o żadnym Tusku nie słyszała! Nie wiadomo ile z tych pozostałych, którzy coś słyszeli, to Polacy. Oto jak wygląda nasza gwiazda na firmamencie europejskim.

     To czy nadal będziemy hołubić tę zgraję zaprzedańców, czy nie – zależy od nas samych. Każdy głos oddany na PO, nieważny, czy jego brak, umacnia ten gangsterski układ. Nie zasłaniajcie się proszę, że nie ma odpowiednich kandydatów do Parlamentu Europejskiego. Są! Wystarczy znaleźć informacje o kandydatach z listy wyborczej Nr 4 Prawa i Sprawiedliwości.

     Pamiętajmy: każdy nie oddany, lub nieważny głos umacnia ekipę Tuska! Tak to działa.

W Republice Bananowej

 

Teatrzyk Zielony Śledź

ma zaszczyt przedstawić sztukę pt.

W Republice Bananowej  

 

Występują: Premier i Konsultant.

 

Premier – Czy wszystko jest przygotowane do jutrzejszych wyborów?

Konsultant – Pewnie.  Wyluzuj.

Premier – A jak coś pójdzie nie tak?

Konsultant – Niby co?

Premier – No, tym razem nie mogłem zakazać pójścia do urn, a wysoka frekwencja może być dla nas niekorzystna.

Konsultant – Obiecałeś przecież, że nie dopuścisz żeby sceptycy doszli do głosu. Wystarczy, że tym razem dotrzymasz słowa.

Premier – No… Niby tak, ale…

Konsultant – Spoko. Przecież serwery są w centrali.

Premier – A jak szef nie będzie mi przychylny?

Konsultant – Pogięło cię? Przecież wykonujesz jego polecenia. Ta retoryka o zagrożeniu z jego strony była chyba ustalona?

Premier – Pewnie! Jakbym inaczej się odważył?

Konsultant – Mam nadzieję, że oni oboje ustalili to między sobą.

Premier – Nie strasz mnie. Słuchaj, a może tak dla zmyłki zachęcić do głosowania?

Konsultant – Zawsze to jakaś asekuracja.

Premier – Ale mizerna, tak? A co zrobimy jeśli opozycja rzeczywiście zaoponuje?

Konsultant – Jeśli chcesz znać moje zdanie, to tubylcy są zbyt ciemni, żeby cokolwiek kumać. Ci niby-opozycjoniści namieszali im tak w głowach, że już do trzech nie zliczą. Niską frekwencję masz jak w banku.

Premier – Oby nie był to Ambergold.

 

KURTYNA

Raj dla agentów 20/2014 (151)

Mamy dwóch odwiecznych potężnych wrogów-sąsiadów. Nic zatem dziwnego, że kraj nasz wypełniony jest po brzegi ich agentami działającymi na naszą zgubę. Tak się złożyło, że Polacy wybierali (kiedy można było wybierać) demokrację, a Niemcy i Rosjanie woleli w tym czasie dyktatury. Demokracja bowiem dobra była na żyznych ziemiach, które można było ciężką pracą przetwarzać w krainę mlekiem i miodem płynącą. Narody nastawione ekspansywnie przedkładają grabież nad orkę. Taki cel łatwiej jest osiągnąć poprzez dyktaturę niż demokrację. Nie bez powodu w armii wykonuje się rozkazy bez dyskusji, a decyzje nie zapadają większością głosów.

   Nasi wrogowie nawet nie muszą knuć potajemnie. Przyjaźń rosyjsko-niemiecka nie próbuje zbytnio się ukrywać. Jedynie Polska, jak zwykle, stoi na drodze jej zacieśnienia. Wybieranie „mniejszego zła”, czyli opowiadanie się po stronie jednego z wrogów jest zdradą stanu, której dopuszczają się łapówkarze na najwyższych stanowiskach. Ruscy agenci ślą wiernopoddańcze listy do cara Putina w imieniu Narodu Polskiego. Premier bierze kasę od Niemców i bezkarne obwieszcza, że polskość to nienormalność. I co? I nic! A może pójdźmy na wybory 25 maja i zróbmy małą wyrwę w tym układzie zamkniętym?

       

IV Rozbiór?

 

Teatrzyk Zielony Śledź

ma zaszczyt przedstawić sztukę pt.

IV Rozbiór?  

 

Występują: Wańka i Fritz.

 

Wańka – O co tu chodzi z tym „przeciekiem” o finansowaniu Donka przez wasz rząd?

Fritz – Zwykły sprawdzian. Głównie chodzi o to, ile Polacy są w stanie zaakceptować.

Wańka – Sądząc po Smoleńsku ich tolerancyjność jest bezgraniczna. Ja myślę, że tu chodzi również o sprawdzenie jak silnie sam Donek jest umocowany.

Fritz – To akurat, dla nas bez znaczenia. Takich jak on mamy na pęczki i tylko przebierają nóżkami, żeby wskoczyć na jego miejsce. A co tam na froncie poparcia dla Putina?

Wańka – Zgodnie z uzgodnieniami. „Profesory” ślą listy wiernopoddańcze w imieniu narodu.

Fritz – Masz na myśli takich „profesorów” jak ten przez nas sponsorowany?

Wańka – Nie wchodzimy wam w paradę. Nasi są „prawdziwi”.

Fritz – To dobrze. Póki my będziemy straszyć ruskimi, a wy faszystami nic się nie zmieni.

Wańka – I o to właśnie chodzi. Za pabiedu!

Fritz – Für den Sieg!

 

KURTYNA

Werbunek

 

 

Teatrzyk Zielony Śledź

ma zaszczyt przedstawić sztukę pt.

Werbunek

 

Występują: Oficer prowadzący i Kandydat.

 

Oficer – Przypomnij mi z czyjego jesteś polecenia.

Kandydat – Samego towarzysza…

Oficer – Bez nazwisk. 

Kandydat – Ksywka: Towarzysz.

Oficer – Aha. No,  ale powiedz mi tak sam z siebie dlaczego mielibyśmy umieścić cię na liście płac?

Kandydat – Zwerbowałem pokaźną listę popierających Władimira.

Oficer – Widziałem, ale to sami idioci.

Kandydat – Dlatego nie pretendują do listy płac.

Oficer – Podoba mi się twoja odpowiedź. Jak ich wyłoniłeś?

Kandydat – Głównie dzięki słownictwu.

Oficer – A wiesz, że Putin ostatnio zabronił wyrażania się w miejscach publicznych?

Kandydat – Tu taka ściema nie przejdzie. Od dawna przecież mamy zakaz i nikt go nie przestrzega.

Oficer – A co myślisz o otwarciu przejścia granicznego z obwodem kaliningradzkim?

Kandydat – Konkurencja. Dość mamy nielagałów. No, chyba że chodzi o zasilenie zbrojnego ramienia rewolucji.

Oficer – Maładziec. Jesteś przyjęty. 

 

KURTYNA

 

Obowiązkowa demokracja 19/2014 (150)

     Za PRL-u mawiało się, że najpierw odbywają się wybory, a później idzie się już tylko głosować. Wydawać by się mogło, że to sytuacja, w której nie warto się fatygować. Nic bardziej mylnego. Obywatel nie odhaczony na liście wyborczej stawał się podejrzany i słusznie, bo skoro nie poparł jedynego kandydata, jedynej partii, to znaczy się wróg, a wrogowi ani awans, ani paszport się nie należały.

     Tusk przyjął tę samą taktykę przy próbie odwołania HGW ze stanowiska prezydenta Warszawy, tylko odwrócił zasadę. Dał wyraźnie do zrozumienia, że wzięcie udziału w referendum, tj. hak na liście, świadczą dobitnie, że nie popiera się jedynej słusznej sprawy lansowanej przez jedynie słuszną partię. Nie po to zwielokrotnił ilość urzędników pobierających pensje za odsiadkę w biurach, żeby mu ta rzesza nie była wierna.

     Niebawem czeka nas seria wyborów i już niektórzy namawiają do ich bojkotu. To ryzykowny pomysł, żeby nie powiedzieć – po prostu infantylny. Że niby niska frekwencja ma uświadomić rządzącym brak naszego poparcia? Partia rządząca ma to w… głębokim poważaniu. Tylko przy jak najliczniejszej frekwencji mamy szanse wybrać ludzi, od których w przyszłości możemy czegoś wymagać.

     Kiedy będzie szansa na zmianę ordynacji wyborczej, to ja byłabym za bezwzględnym obowiązkiem brania udziału we wszystkich wyborach pod karą 1000zł. W ten sposób jeśli urny się nie zapełnią, to przynajmniej zapełni się kasa.

     Jeśli już koniecznie musimy mieć tę demokrację, to niech wreszcie będzie obowiązkowa!

    

Logika specjalnej troski

 

Teatrzyk Zielony Śledź

ma zaszczyt przedstawić sztukę pt.

Logika specjalnej troski

 

Występują: Leming i Moher.

 

Moher – Znasz się na lotnictwie?

Leming – Nie, a ty?

Moher – Też nie. A na katastrofach lotniczych?

Leming – Nie mam o nich pojęcia. Przecież to bardzo rozległa wiedza.

Moher – Czyli musimy opierać się na autorytetach?

Leming – Oczywiste. No przecież po to zostały powołane komisje, czyż nie?

Moher – Zapewne. Tyle że dowodzą całkiem odmiennych przyczyn wypadku i powołują się na odmienne racje odmiennych autorytetów naukowych.

Leming – Właśnie! Są dwie drużyny.

Moher – Tyle że nie sportowe, a my nie jesteśmy kibicami.

Leming – Co przez to rozumiesz?

Moher – Za wersją „pancernej brzozy i pijanym polskim generałem” stoi sam Putin. Chyba co do tego nikt nie ma wątpliwości. Czyżby krwawy enkawudzista był dla ciebie wiarygodny?

Leming – No nie, ale…

Moher – Wątpliwości co do takiej wersji wydarzeń zgłaszają eksperci powołani przez komisję sejmową. Na jej czele stoi człowiek oddany Polsce, nieugięcie walczący o prawdę.

Leming – No, niby tak… Ale…

Moher – Ale co?

Leming – To przecież pisior!

Moher – Rzeczywiście. Oto błyskotliwy przykład logiki specjalnej troski.

 

KURTYNA

 

Ale jaja! 18/2014 (149)

     Jedna ze stacji telewizyjnych podczas świąt wyemitowała program o jajkach. Temat na czasie i w dodatku potwierdzający moje zapatrywania na kwestię wartości tego produktu spożywczego i cen jakie trzeba zapłacić. W reportażu udowodniono, że jaja „0”, czyli te z chowu ekologicznego, za które najwięcej płacimy, nie są ani o jotę lepsze od „3”, czyli tych najtańszych z chowu klatkowego. Tak właśnie sądziłam i powinnam być zadowolona, że moje przekonania zostały potwierdzone naukowo przez profesora z SGGW.

     Ale tu raptem zaczęły się schody, bo uświadomiłam sobie, że stacja telewizyjna, która ten program wyemitowała należy do najbardziej kłamliwych jakie znam. Po co miałaby mówić coś, co służyłoby czystej prawdzie? Już prędzej mogę sobie wyobrazić, że reportaż był sponsorowany przez jakiegoś giganta drobiarskiego, któremu zalazł za skórę drobny wiejski producent.

     Oto do czego prowadzi brak zaufania! Nieważne, że ktoś potwierdza moje przekonania, ważne kto nim jest! I jest to zasada, która nie tylko jaj dotyczy.

     

Durnie głupcom o… 17/2014 (148)

     Zazwyczaj nie polemizuję z moimi adwersarzami, ale tym razem zrobię wyjątek. W poprzedniej korespondencji zastanawiałam się jak kultura, lub jej brak, pomaga dojść do władzy terrorystom. Już samo porównanie Hitlera, Lenina i Putina oburzyło pewną panią. Napisała mi ona, że Hitler i Lenin byli Żydami, a Putin jest Słowianinem, a więc, jak się zapewne mam domyślać, jest predestynowany do dominacji nad ludzkością. Mam wątpliwości, a Państwo?

     Inny pan, oburzony moimi rozważaniami stwierdził, że mogę, co prawda, mieć własne poglądy, ale nie mam prawa wygłaszać ich publicznie. W tym wypadku, jak rozumiem, na tym właśnie ma polegać „prawdziwa demokracja”.

     Ktoś inny jeszcze doradzał mi żebym zajęła się Syrią i dalekim wschodem, zamiast Rosją. Gdybym była chińską księżniczką, to może bym z tej rady skorzystała, ale jestem tylko skromną polską pisarką, której zależy na dobru i bezpieczeństwie Polski, nie na zbawianiu świata. Tyle na temat poprzedniego tekstu.

     Tak srodze skrytykowana, spróbowałam pocieszyć się telewizją. Znalezienie jednak czegoś, co nadawałoby się do oglądania jest coraz trudniejsze. Poprawność polityczna zrobiła już swoje. Prawda została wypleniona, a kłamstwa są najczęściej nielogiczne i po prostu nudne, ale czy tylko nudne? Czy filmowe kłamliwe opowieści snute głupcom przez durniów o idiotach są tylko nudne? Obawiam się, że mogą być wręcz niebezpieczne i to nie tylko dla  adresatów tych przekazów, ale dla nas wszystkich. Zaczęło się od „uwolnienia” poezji, w której kolejno przestawały obowiązywać kanony rymu, rytmu, w końcu sensu. Obecnie, coraz częściej zdarza się, że wiersze czytają już tylko poeci i to każdy wyłącznie własne. Filmowe opowieści zaczynają najwyraźniej przyjmować podobny kurs. Próżno doszukiwać się w nich jakiegokolwiek sensu, który zastąpiono brutalnością na zmianę z niekończącymi się pocałunkami. Jeśli nawet wydaje się przez moment, że ktoś ma coś niegłupiego do powiedzenia, to trudno powiedzieć, czy taka wypowiedź była w ogóle przez twórców zamierzona, czy jest to tylko złudzenie odbiorcy łaknącego czegoś mądrzejszego.