Nowa MMM

Teatrzyk Zielony Śledź
ma zaszczyt przedstawić sztukę pt.
Nowa MMM

Występują: Redaktor, Nadredaktor i Brunetka.

Brunetka – A słyszeliście najnowszą plotkę, że podobno Anna…
Redaktor – Nie zebraliśmy się tu, żeby wysłuchiwać plotek.
Nadredaktor – No, nie wiem. Jak nie znajdziemy jakiejś nowej przykrywki, to wylezie, że prezydent zezwolił na GMO, albo jakaś nowa afera, a przed wyborami potrzebny jest nam spokój.
Redaktor – Jakaś nowa MMM?
Brunetka – Co to jest MMM?
Redaktor – Mamusia małej Madzi.
Brunetka – Aha, czyli taki nius odwracający uwagę?
Nadredaktor – W pewnym sensie. Najlepiej coś o seksie, albo…
Brunetka – Żadne albo. Nie daliście mi skończyć, a to właśnie mogłoby nie tylko odwrócić uwagę, ale jeszcze skierować ją na właściwe tory.
Redaktor – O! A co to takiego?
Brunetka – Nie wiem czy to prawda.
Nadredaktor – O tym co jest, a co nie jest prawdą, to my decydujemy.
Brunetka – Słyszałam, że podobno Anna G. zgwałciła Biedronka.
Redaktor – Masz na myśli Annę Gro…?
Nadredaktor – Bez nazwisk! Ściany mają uszy.
Redaktor – Ja słyszałem wersję odwrotną, że to Biedronek robił niestosowne propozycje Annie G, ale ja plotek nie powtarzam.
Nadredaktor – Tak czy siak, to na nową MMM się nie nadaje.
Brunetka – A gdyby Biedronek udzielił ślubu Annie G?
Redaktor – Z kobietą, czy z mężczyzną?
Brunetka – A chociażby i z kobietą! Pomyślcie, Anna G jako pierwsza kobieta z odzysku, staje się lesbijką, odrzuca zaloty homoseksualisty i zostaje prezydentem! Podziwiał by nas cały świat!!!

KURTYNA
P. S. Anna G. jest tylko śmieszna, Gajowy jest groźny.

Parszywe jabłuszko 7/2015 (190)

Po 1989-tym wydawało się, że nareszcie sami możemy korzystać z pracy własnych rąk i zarabiać na tym co umiemy robić. Jakiemuś Anglikowi zasmakowały polskie jabłka i zaproponował kontrakt, który przerastał możliwości jednego producenta. Sadownicy zorganizowali się więc w grupę i wspólnie wysłali duży ładunek. Jabłka dobrze się sprzedały i zamówiono następną partię. Każdy z producentów wiedział, że tylko zdrowe jabłka przetrzymają transport, nikt nikogo nie kontrolował co do skrzynek pakuje. Ale skoro nikt nie kontroluje, to jeśli się podrzuci kilka jabłuszek nie pierwszej klasy, to przecież nikt nie będzie wiedział kto to zrobił.

Rzeczywiście do dziś nie wiadomo, kto to zrobił, ale tych kilka gnijących jabłek wystarczyło, żeby kontrakt zerwano.

Na tej samej zasadzie działają niektórzy wyborcy. Wiedzą, że PO prowadzi do upadku Polski, ale póki co ważniejsza ciepła posadka. Warto tu przytoczyć nadal aktualny dowcip. Na czym polega największa perfidia? Na zagłosowaniu na PO i wyjechaniu z kraju.

Jak widać na przykładzie ostatnich wyborów, elektorat ekipy trzymającej władzę kurczy się i bez matactw oraz oszustw, niekiedy zupełnie oczywistych, koalicja nie przetrwa. Dlatego przewiduję nasilenie „cudów nad urną”. Domagajmy się już teraz niezależnych międzynarodowych obserwatorów, kamer w lokalach wyborczych, mężów zaufania i przeźroczystych urn wyborczych.

Nie dajmy się zwieść pozorom, że stary niedźwiedź mocno śpi.

P. S. Kartagina została zburzona, PKiN im. Stalina jeszcze nie, ale pamiętajmy, że 10 maja musimy odwołać gajowego!

Linia demarkacyjna

Teatrzyk Zielony Śledź
ma zaszczyt przedstawić sztukę pt.
Linia demarkacyjna

Występują: Fritz i Wańka.

Fritz – Ponieważ wszystko idzie zgodnie z planem, czas przygotować się na wojnę.
Wańka – Do czego się tu przygotowywać? Praktycznie wojny nie będzie. Między Bugiem a Wisłą nie uświadczysz już przecież żadnego żołnierza.
Fritz – Wiem, ta garstka, którą im pozostawiliśmy zgrupowana jest w pobliżu Szczecina. Ale czy to znaczy, że Wladimir Wladimirowicz zmienił trochę plany?
Wańka – Trochę. Kraje nadbałtyckie mogą poczekać, nie stanowią zagrożenia.
Fritz – Są za małe?
Wańka – Właśnie. Praktycznie nie ma co dzielić.
Fritz – Też tak myślę. Podziału Polski należy dokonać jak najprędzej, póki mamy pełnię władzy.
Wańka – Nie panikuj. My nigdy nie oddajemy władzy raz zdobytej.
Fritz – A wiesz może dlaczego Aniela wróciła z Moskwy jakaś przygaszona?
Wańka – Wiem tyle co ty. Jeżeli nasz Batiuszka zagroził bombą nuklearną, jak powiadają, to macie kłopot.

KURTYNA

Wielka wyprzedaż 6/2015 (189)

Wielka wyprzedaż majątku narodowego za psi grosz odbywa się na naszych oczach. Tu i ówdzie udaje nam się zaprotestować, niekiedy nawet skutecznie, ale często nie zdajemy sobie sprawy w jaki sposób jesteśmy okradani. Tworzy się takie prawo, według którego taniej jest kupować nowe, niż używać tego, co już się ma. Telewizji publicznej nie opłaca się robić filmów i seriali we własnych pomieszczeniach i własnym sprzętem. „Musi” zamawiać „taniej” u zewnętrznych producentów, a własny majątek, po doprowadzeniu do ruiny sprzedać „śmieciarzowi”.
Jak to się przekłada na jakość programów widać gołym okiem. Telewizja publiczna ma misję, ale tylko na papierze i w sprawozdaniach. Faktycznie jest rozliczana za oglądalność i to w ścisłym przedziale wiekowym 16-49 lat. Żeby było zabawniej, to poziom programowy jest dostosowany akurat dla osób do 15-tego roku życia i powyżej pięćdziesiątki, jeśli ma się już wczesną demencję starczą.
Czy da się temu jakoś zaradzić? Powiadają, że bez zmiany rządu telewizji się nie zmieni, a bez zmiany telewizji nie zmieni się rządu. Ja jestem jeszcze większą pesymistką. Zmiany muszą sięgać znacznie głębiej. Jeden z polityków-fircyków lubi przywoływać na pamięć dziesięcinę jako podatek o wiele niższy od obecnych, jakie wszyscy płacimy. Zapomina jedynie, że gdyby chłopu odebrać dwa zamiast jednego snopka z dziesięciu, mógłby z rodziną zimy nie przetrwać.
Postęp umożliwił łatwe wyżywienie wszystkich, nie stworzył jednak nowoczesnego podziału dóbr. Wolny rynek, gdyby rzeczywiście taki w przyrodzie istniał, nie miałby absolutnie zastosowania w dystrybucji kulturą. Bo jakie szanse ma arcydzieło w starciu ze szmirą? Mniej więcej takie jak intelektualista w spotkaniu z bandziorem w ciemnym zaułku.
Dostęp do kultury powinien być dla odbiorcy darmowy. Natomiast twórca im wyższej klasy, tym lepiej opłacany i reklamowany. Na tym między innymi powinna polegać misja telewizji pro publico bono.

Według potrzeb 5/2015 (188)

Żeby być komunistą, trzeba było być durniem albo draniem, a najlepiej jednym i drugim. Żeby być lemingiem wystarczy być durniem. Draństwo jest zarezerwowane dla gangsterów wszelkiej maści, których lemingi mają podziwiać. I podziwiają. Torebka za 40 tys. zł budzi respekt, a żądania górników niechęć. Nie dość, że tacy umorusani, to jeszcze upierają się, żeby ten węgiel nadal wydobywać z polskich kopalń, zamiast dać zarobić Putinowi. A to przecież panisko całą gębą!
Niektórzy obserwatorzy sfer finansowych szacują, że jest najbogatszym człowiekiem świata. Już niebawem połowa bogactw globu przypadnie 1% ludzkiej populacji, do której niewątpliwie on należy. Według tych samych szacunków obywatele Rosji to jedni z najuboższych ludzi na świecie. A może kolebka komunizmu zrealizowała właśnie swój sztandarowy postulat: każdemu według potrzeb? Nigdy nie powiedziano, kto te potrzeby miałby określać, ale ludy radzieckie nie miały wątpliwości, że tego szczytnego zadania może się podjąć tylko przewodnia siła jaką była partia, a ściślej jej bijące serce i mózg zarazem, czyli KGB. I oto syn tej formacji wcielił właśnie w czyn najważniejszy postulat komunizmu.
Niemcy uważają, że jak się ma w ręku gospodarkę, to ma się władzę. Rosjanie przeciwnie – jak się ma władzę to się ma pieniądze. A co uważają Polacy? No cóż, nas nikt nie zapyta o zdanie, nam przecież wystarczy ciepła, mimo że bardzo droga, woda w kranie.

Jego Królewska Mość

Teatrzyk Zielony Śledź
ma zaszczyt przedstawić sztukę pt.
Jego Królewska Mość

Występują: Fritz i Wańka.

Fritz – Co powiesz na naszą nową inwestycję?
Wańka – O! Udało się już wykupić śląskie kopalnie?
Fritz – Jeszcze nie, ale to tylko kwestia czasu. Nasi ludzie w zarządach intensywnie pracują nad upadłościami.
Wańka – To co masz na myśli? Bo grafit, to myśmy właśnie wykupili.
Fritz – Mówię o naszej wspólnej inwestycji w JKM.
Wańka – A! Chodzi ci o ten kanał telewizyjny, w którym on występuje na okrągło?
Fritz – To było znakomite posunięcie.
Wańka – Skoro ty tak uważasz…
Fritz – Wiem co masz na myśli. Chwali was, a gani nas.
Wańka – To oczywiście tylko pozory. Myślisz, że on wierzy w to co mówi?
Fritz – Tak to przynajmniej wygląda. Zrobiliśmy go ekspertem od wszystkiego. To każdemu może przewrócić w głowie. Nie zdziwię się jeśli polactwo wybierze go prezydentem.
Wańka – Do tego oczywiście nie dopuścimy.
Fritz – Masz rację, ale tak ich poróżni, tak skołuje, że zapomną kto tu rządzi.
Wańka – I o to właśnie chodzi! Same krętactwa wyborcze mogą nie wystarczyć żeby miłościwie im panujący Namiestnik wygrał już w pierwszym podejściu.

KURTYNA
P. S. Drodzy aktorzy nie dajcie się prosić, zagrajcie w Teatrzyku Zielony Śledź!

Terror 4/2015 (187)

Jak zakwalifikować zabranie przez komornika ciągnika sąsiadowi dłużnika? Absurd? Tylko na pierwszy rzut oka. W tym szaleństwie jest metoda, jest też groźba! Mętne tłumaczenie przez zwierzchników komornika wskazuje, że chodzi tu raczej o testowanie cierpliwości społeczeństwa. Nie zdziw się, kiedy z parkingu zniknie twój samochód i znajdzie się w policyjnej przechowalni. Spróbuj udowodnić, że to nie ty spowodowałeś wypadek, do którego doszło gdzieś w Polsce. Zapłać lepiej mandat za przekroczenie prędkości, nawet jeśli tę prędkość przekroczyła laweta odwożąca twój samochód na policyjny parking.
Po co to wszystko? A no po to, żebyś cały czas czuł na plecach stresujący cię oddech starszego brata. Każdy uczciwy człowiek jest potencjalnym wrogiem mafii. No, to może, w takim razie, praktyczniej byłoby przyjąć postawę uległości? Spróbuj, ale nie licz, że jak będziesz tonął ktokolwiek poda ci rękę. Zło nie zna litości nigdy i w żadnych okolicznościach.
Stalinowski terror pozbawiał wszystkich wolności, a co krnąbrniejszych również życia. Po modyfikacji ustrojowej okazało się, że wystarczy samo pozbawianie wolności, zwłaszcza finansowej. Niewolnik uzależniony od pana-pracodawcy pozwoli oskubać się ze wszystkiego, godności nie wykluczając.
Jeśli nie czujesz się jeszcze stuprocentowym niewolnikiem, to przynajmniej nie głosuj na gajowego, nawet gdyby wmawiano ci, że wszyscy na niego zagłosują. Pamiętaj, że jest to taki wyjątkowy gajowy, który gotów jest sprzedać nie swoje, a trochę twoje lasy państwowe, żeby wypłacić się zachłannym żydowskim uzurpatorom do polskiego, naszego mienia.

Zimowy sezon ogórkowy

Teatrzyk Zielony Śledź
ma zaszczyt przedstawić sztukę pt.
Zimowy sezon ogórkowy

Występują: Moher i Leming.

Leming – Zauważyłaś, że prezydent podpisał zmiany dotyczące wyborów?
Moher – Myślę, że skłonny jest nawet na częściowo uczciwe wybory, pod warunkiem jednak, że dotyczyć będą wyborów do sejmu. Na luksus uczciwości w wyborach prezydenckich zaryzykować nie mógł.
Leming – A co powiesz o tej kandydatce Ogórek?
Moher – Podoba mi się.
Leming – Nie wierzę własnym uszom!
Moher – A to dlaczego? Ma dziewczyna urodę. Czy celebrytce potrzeba czegoś więcej?
Leming – Zagłosowałabyś na nią?
Moher – Tego nie powiedziałam. Tu, widzisz chodzi o coś całkiem innego.
Leming – O co, mianowicie?
Moher – O to na przykład, kto jest jej oficerem prowadzącym.
Leming – Jak to?
Moher – A no, jeśli na Kremlu postanowiono dokonać zmiany, to lokalne szwindle wyborcze i tak aktualnemu prezydentowi nie pomogą.

KURTYNA

Kamień filozoficzny 3/2015 (186)

Czytelnicy często mnie pytają, czy próby obudzenia uśpionych umysłów mają sens. Lemingi oglądają przecież swoje telewizyjne autorytety, którym wierzą niezbicie i pukanie konkurencji politycznej do pustych głów nic nie daje.
Trudno się z tym nie zgodzić, ale wieki upłynęły ludzkości na poszukiwaniu kamienia filozoficznego, którego nie znaleziono, bo takowego nie ma. Nie istnieje jedyna recepta na wszelakie zło. Poszukiwania te jednak zaowocowały nowymi odkryciami, takimi chociażby jak Internet. Korzystajmy z niego póki możemy. Pukajmy tu i ówdzie, może gdzieś będzie nam otworzone.
Zamiast czekać na wodza, który przyjdzie i każdemu wyznaczy zadanie, rozejrzyjmy się wokół siebie. Przekonanie choćby jednego leminga o tym, że myślenie nie boli, to już sukces. W 1956, po dekadzie strasznego terroru zdawać by się mogło, że wymordowano już wszystkich niezależnie myślących, a tu masz! Tłum żąda zmian. W 1980 ten tłum jeszcze się zwielokrotnił. Teraz jest nas tak wiele, że trudno się policzyć. Telewizja nas nie pokaże, ale musimy działać. Każdy na własnym polu. Wspierajmy ludzi prawych i mądrych, nawet gdyby się miało okazać, że popełniliśmy błąd w ocenie. Bo to trochę tak jak z wybraniem męża, lub żony. Zdarza się, że uwiedzie nas oszust, ale czy to znaczy, że nikomu już w życiu nie zaufamy? Nie. Raczej wykorzystamy to doświadczenie w przyszłości – świetlanej, jeśli tylko uda nam się wykurzyć tę mafię uzurpującą sobie władzę nad nami.

 

Kolejny etap wojny

Teatrzyk Zielony Śledź
ma zaszczyt przedstawić sztukę pt.
Kolejny etap wojny

Występują: Fritz i Wańka.

Fritz – Widzę, że wszystko idzie zgodnie z planem.
Wańka – Masz na myśli paryskie fajerwerki?
Fritz – Jeśli tak to chcesz nazwać.
Wańka – Przyznasz, że to ogromny sukces. Widziałeś te tłumy idiotów?
Fritz – W obronie „wolnego słowa”?
Wańka – Raczej wolności dla plugastwa wszelkiej maści.
Fritz – Każda akcja powoduje reakcję.
Wańka – I o to właśnie chodzi. Francuscy nacjonaliści już przebierają nogami, żeby poprowadzić lud na barykady z bratnią pomocą Rosji oczywiście.
Fritz – Z Niemcami tak łatwo wam nie pójdzie.
Wańka – U was, w Anglii, Hiszpanii i pozostałych krajach tylko początek scenariusza będzie podobny.
Fritz – Polegający na organizowaniu nowych Czerwonych Brygad?
Wańka – Tak, z tą tylko różnicą, że będą w nich od czarnej, czy raczej czerwonej, roboty sami islamiści.
Fritz – A jak to się w tym wypadku przełoży na wasze interesy?
Wańka – Bardzo prosto. Zachód zajęty własnym podwórkiem nie będzie się interesował Europą wschodnią.
Fritz – Masz na myśli Ukrainę?
Wańka – To tylko na przystawkę. Odbudujemy imperium radzieckie w dawnych granicach.

KURTYNA
P. S. Drodzy aktorzy nie dajcie się prosić, zagrajcie w Teatrzyku Zielony Śledź!