06 lutego 2016 r. | Nr 06/2016 (242)

Argumenty i dąsy        

 

Szanowni Państwo!

    Nasza historia pełna jest heroicznych zrywów ale i waśni uniemożliwiających spożytkowania owoców zwycięstwa. Wróg tylko na to czyha i podsyca jałowe spory. Sprzeczamy się o różne sprawy, różne punkty widzenia, mylimy ideę z praktyką. Odróżnienie błahostek od tego co ważne bywa niekiedy trudne, bo wymaga myślenia perspektywicznego.

    Załóżmy taką oto sytuację. Radni Warszawy sprzeczają się czy położyć nową nawierzchnię na pl. Krasińskich, czy wybudować kilometr ścieżki rowerowej. Wbrew pozorom, spór jest praktyczno – ideowy. Z jednej  strony wygoda wszystkich pasażerów trzęsących się na wyboistej drodze w sercu stolicy. Z drugiej ideowy, czyli chęć przypodobania się Unii Europejskiej.

    Najczęściej bywa jednak tak, że wywrotowa działalność osłabiająca państwo polskie przybiera maskę racjonalności, zwłaszcza gdy oponentów nie dopuszcza się do głosu.  Przyszedł czas rozliczenia aferzystów, którzy zrobią wszystko, żeby do tego nie dopuścić. Dlatego bądźmy pragmatyczni, nie dawajmy się wciągać w jałowe spory. Bądźmy solidarni z tymi, którzy próbują dokonywać zmian na korzyść Polski. Jeśli nawet jakiś agent obcego wywiadu dla uwierzytelnienia się robi przez chwilę coś dobrego, pozwólmy mu na to, co nie oznacza przyzwolenia na inne wrogie nam działania.

    I jeszcze jedno – nie dąsajmy się na lemingi. Małe rozumki potrzebują dużo czasu, żeby coś do nich dotarło.

Pozdrawiam i do następnej soboty

 

Małgorzata Todd

 

Wysłuchaj felietonu w wersji audio 

 W uzupełnieniu poprzedniego felietonu podaję przydatne informacje.

Jak rozpoznać polskie produkty? Po kodzie cyfrowym zaczynającym się od 590.............; Kto chce bojkotować produkty niemieckie powinien wiedzieć, że ich kody zawierają się między numerami 400 a 440.

Lekcja pokera

odcinek 141

   Dymek przyszedł z nowym zaopatrzeniem. Miał zamiar również sam zdrowo się pokrzepić. W końcu coś mu się od życia należy za to niańczenie Robcia, który, jak się  Dymkowi zdawało, właśnie zaczynał trzeźwieć.

   – Jesteś moim przyjacielem? – wybełkotał Robcio, nalewając sobie szklankę czystej.

   – Mowa.

   – To muszę ci coś wyznać – pociągnął łyk i skrzywił się. Zamilkł, wyglądało, jakby się zastanawiał nad przemową,  wreszcie wyznał. – Nie utopiłem auta z Misiulą, jak obiecałem.

   – Nie?! – Dymek czuł, jak mu skóra cierpnie. Przez myśl mu nie przeszło, żeby wcześniej  wypytać Robcia, jak wykonał zadanie. – Co zrobiłeś? – wymamrotał.

   – Zostawiłem furę przed Szpitalem Bielańskim.

   – I dopiero teraz mi o tym mówisz? – Nie czekając na odpowiedź, Dymek zerwał się na równe nogi.

   Wybiegł z mieszkania i popędził jak szalony do stacji metra. Kilkadziesiąt minut później był w szpitalu. Najpierw musi zdobyć informację, co się stało z ciałem i czy w ogóle je zidentyfikowano. Uda zrozpaczonego narzeczonego, który otrzymał informację, że jego ukochana uległa śmiertelnemu wypadkowi i chce się przekonać, czy to rzeczywiście ona. Kiedy okażą mu zwłoki, powie oczywiście, że to nie ona. Nie zidentyfikują jej, bo jak? Na pracowniku prosektorium łzawa opowiastka nie zrobiła najmniejszego wrażenia. Nie udziela żadnych informacji i tyle. Dopiero banknot o odpowiednim nominale skłonił go do zajrzenia do rejestru.

   – Nie ma tu takiej – powiedział.

   – A są może zwłoki jakiejś młodej niezidentyfikowanej kobiety?

   – Też nie... Ale...

   – Ale co? –podchwycił Dymek.

   – Obiło mi się coś o uszy, że na OIOM-ie jest jakaś poturbowana dziewczyna.

   Musiał ją odnaleźć za wszelką cenę i dokończyć to, co ten dupek schrzanił. Tym razem udawanie zrozpaczonego narzeczonego, który dopiero teraz dowiedział się, co się przydarzyło jego ukochanej, mogło zrobić lepsze wrażenie na pielęgniarce. Powtórzenie tej samej kwestii wypadło lepiej. Pielęgniarka spojrzała na niego ze współczuciem.

   – Jak się nazywa pańska narzeczona?

   – Maria Chodakowska.

   Kobieta za kontuarem przez moment znieruchomiała. Co takiego znalazła w rejestrze? A może po prostu kojarzyła ją z telewizji? Bardzo chciał znać odpowiedzi na te pytania. Po chwili recepcjonistka wyprostowała się i powiedziała chłodnym tonem:

   – Nie mamy tu takiej. Kłamała. Wiedział, że kłamała, ale nie wiedział, dlaczego. Nie było na co czekać. Im szybciej się ulotni, tym lepiej. Wyszedł na podjazd przed szpitalem i zaczerpnął haust zimnego powietrza. Główkowanie nie było jego najmocniejszą stroną, a nie miał kogo zapytać o radę. Najważniejsze, że As o niczym nie wie i nie może się dowiedzieć, póki sprawa nie zostanie załatwiona definitywnie.

   Zanim wrócił do szpitala, wypalił prawie całą paczkę papierosów.  Najpierw zaopatrzył się w odzież ochronną, w której sprawiał wrażenie bywalca. Następnie w bufecie kupił pudełko czekoladek i jeszcze raz poszedł do recepcji. Szczęście mu sprzyjało, bo teraz za kontuarem siedziała młoda, dość ładna dziewczyna.

   – Kupiłem dla narzeczonej – powiedział, kładąc czekoladki na blacie oddzielającym interesantów od biurka recepcjonistki – ale uświadomiono mi, że jeszcze długo nie będzie mogła ich jeść, dlatego proszę je przyjąć.

   – Ale...

   – Pani poprzedniczka wyświadczyła mi uprzejmość, pozwalając chociaż przez szybę popatrzyć na moją dziewczynę. Jestem paniom bardzo wdzięczny. Chciałbym jeszcze raz zerknąć na Misiulę, zanim sobie pójdę.

   – Jak się nazywa pańska narzeczona?

   – Maria Chodakowska.

   Dziewczyna długo sprawdzała rejestr, po czym zapytała z niedowierzaniem:

   – I pozwolono panu ją zobaczyć?

   – Wiem, że na OIOM-ie nie ma wizyt... – zaczął. Podsunął bliżej pudło z czekoladkami. – Pani koleżanka zaprowadziła mnie tam osobiście. Nawet sam nie umiałbym trafić.

   – Zastąpisz mnie? – zwróciła się do koleżanki siedzącej przy biurku usytuowanym w głębi. Schowała czekoladki i zaprowadziła Dymka przed szklaną szybę, zza której zobaczył ciało kobiety naszpikowane przeróżnymi rurkami i drenami. Głowa cała obandażowana, nie wyłączając twarzy z maską tlenową.

   – Wyjdzie z tego? – spytał.

   – Jest w śpiączce. Po przebudzeniu może mieć problemy.

   – Jakiej natury?

   – Często zdarza się po takim urazie zanik pamięci. Ale proszę być dobrej myśli.

   „Jestem” – pomyślał Dymek. „Gdybym tylko mógł mieć pewność, że taki zanik pamięci jest nieodwracalny”.

 

CDN

Pobierz odcinki powieści w plikach PDF. Już teraz można zamówić całość w formie e-booka za jedynie 20 zł wpłacając należność na konto Wydawnictwa TWINS (dane w stopce) oraz podając e-mail do wysyłki. 

Aktualności w portalach 

Dla Polski TV 

• Łacina dla logiki umysłowej  czw, lut 04, 2016

• Czy podatek bankowy to element reformy finansów państwa?  czw, lut 04, 2016

• Historia Roja- recenzja  czw, lut 04, 2016

• Czym są operacje finansowe?  czw, lut 04, 2016

• Janusz Szewczak wyzywa na pojedynek Ryszarda Petru  czw, lut 04, 2016

• Rząd Ludowy na uchodźstwie  czw, lut 04, 2016

• Przegląd Tygodnia (Wolski, Orzeł – 1.02.2016)  czw, lut 04, 2016

• Władca Kondominium  śr, lut 03, 2016

• Volkswagen nie chce się ponieść konsekwencji ujawnionej afery  śr, lut 03, 2016

• 500+ dla rodzin  śr, lut 03, 2016

• Węgierska droga do zwycięstwa. śr, lut 03, 2016

• Jean-Luc Schaffhauser: To dopiero początek  śr, lut 03, 2016

• Na temat wypalenia się i schyłku KOD  śr, lut 03, 2016

• Nigel Farage: A co z wędkarstwem?  śr, lut 03, 2016

• Niech rekiny finansjery płyną stąd  śr, lut 03, 2016

• Dzisiejsze gusło: wyłanianie przedstawicieli metodą demokratyczną wt, lut 02, 2016

• Pomyleńcy i skarb państwa – Jan Pietrzak  wt, lut 02, 2016

• Relacje polsko – niemieckie wczoraj, dzisiaj, jutro  wt, lut 02, 2016

• Jak poznać, że jest się podsłuchiwanym?  wt, lut 02, 2016 

Dopóki nie padnie chociaż jeden
fałszywy autorytet 

Każda rewolucja, a bez wątpienia polityczne ambicje PiS nie tylko się ocierają o rewolucję, ale są rewolucją, musi dokonać symbolicznej zamiany. Nie potrafię słowami wyrazić jak bardzo cieszy mnie pogonienie najgorszego sortu i elementu, niemniej ciągle brakuje takiego akcentu, który jednoznacznie pokaże, że stare poszło precz. W 1989 roku rewolucją nazwano wielki kant, bo jakaż to nagła odmiana, skoro bandyta Jaruzelski został jeszcze większym bohaterem niż był w czasach komunistycznego reżimu? 

W latach 2005-2007 do rewolucji nie doszło, skończyło się na paru wystrzałach i wszystko wróciło do dawnej patologii. Dziś jest zdecydowanie lepiej i przez te trzy miesiące dokonano więcej niż przez 25 lat, ale w sferze symboli, co jest nieodzowne dla każdej przemiany społecznej, nadal tkwimy prawie w1989 roku. Sytuacja, w której zwycięzcy muszą się nieustannie tłumaczyć przegranym z czynów popełnionych i nie popełnionych, nie świadczy najlepiej o sile rewolucji. W dawnych czasach przywódcy rewolucji wywlekliby na środek rynku kilku dawnych możnowładców i poleciałby łby do kosza ustawionego pod gilotyną. Współcześnie takich osobników, którzy się skompromitowali i wylecieli poza nawias, winno się puścić z torbami i odebrać im wszelkie moce sprawcze. Czy chociaż jeden został odpowiednio potraktowany, jak na standardy rewolucyjne przystało? Nikogo takiego nie widzę, co gorsze widzę coś zupełnie przeciwnego. Niejaki Komorowski, który teraz powinien trząść portkami i modlić się o wyrok w zawieszeniu, biega po telewizjach i umoralnia. Hochsztapler oszukujący dzieci i dorosłych, trzyma „reżim PiS” za twarz i inne części ciała, kpi sobie w żywe oczy i przywiązuje kolejne dzieci do PR-owskich machin oblężniczych. 

Wprawdzie z TVP wyleciało z hukiem wielu kłamców, wyrobników i politycznych najemników, ale oni nadal bywają w warszawskich salonach i zdobywają poklask gawiedzi. W całym tym rzekomym zamordyzmie nowej władzy dzieje się tak, że nie zatarły się granice między „oszołomami” i „elitami”. Podam prosty i obrazowy przykład. Gdy Ewa Stankiewicz pokazała swój genialny film „Trzech kumpli”, natychmiast została gwiazdą i w tej samej sekundzie przerobiono ją na wariatkę, bo się sprzeciwiła władzy i zgniliźnie życia publicznego w Polsce. Czy taki sam los dotknął choćby Tomasza Lisa? Największą „krzywdę” jaką mu wyrządzono, to laur „Hiena roku”, ale poza tym to nadal fantastyczny dziennikarz, w dodatku skrzywdzony przez „faszystów”. Oczywiście nie próbuję w tych kilkunastu zdaniach nakłaniać kogokolwiek do podjęcia krwawych działań i wprowadzenia rzeczywistego zamordyzmu, ale proszę mnie nie przekonywać, że nastąpiła radykalna zmiana w podziale sił. Nic się niestety nie zmieniło, ciągle widzę zagonionych do narożnika zwycięzców i okładających na oślep przegranych. Dochodzi do tak nieprawdopodobnych zdarzeń, że były minister PO, który zlecił akcję „Widelec”, złożoną z takich atrakcji jak okładanie kluczami po jądrach, czy siadanie gołym zadkiem na policyjną pałkę, grzmi z trybuny sejmowej o inwigilacji. Parę godzin temu został uznany za niewinnego Piotr Staruchowicz vel „Staruch”. Przesiedział wiele miesięcy za czyny, których nie popełnił.

Czy z tych dwóch rażących przykładów naruszenia „standardów demokracji” powstało chociaż pół mitu na miarę „Basi Blidy”, która chciała odegrać komedię, ale skończyła tragicznie? Jest koniecznością i to pilną, żeby przynajmniej jednego gwiazdora RP III obnażyć jak nagiego cesarza i tak jak w bajce dzieci muszą to palcem pokazać. Zwycięstwo w takiej dziedzinie jak rewolucja społeczna ma sens wyłącznie wówczas, gdy z cokołów lecą niegdysiejsi nietykalni. Ani przed, ani w trakcie, ani po przejęciu władzy, PiS nie dorobił się też własnych „świętych”. Jeśli się mylę, to proszę mi wskazać takie klasyczne nazwiska kneble, jak Bartoszewski i jego wzruszająca historia życia? Mazowiecki, „pierwszy premier”, cudowny, fantastyczny demokrata. Wybitny i niepodważalny w jednym przecinku profesor Geremek? Legenda „Solidarności” towarzysz Bolek, a ostatnio łamistrajk i żona zomowca Krzywonos. Nowa rewolucja nie przejechała buldożerem po starych monumentach i nie zbudowała własnych. Proszę się też nie pocieszać, że przecież mamy genialne postaci, choćby rotmistrz Pilecki. Mamy, ale póki co trudniej w Polsce zburzyć pomnik bolszewickich gwałcicieli i postawić cokół dla Rotmistrza, niż wyszorować za pieniądze Polaków „Czterech Śpiących”. Gdy się robi rewolucję, to ją najzwyczajniej w świecie musi być widać, słychać i czuć, póki co, gębę drze i swoich bożków pod niebiosa wynosi jedynie kontrrewolucja.

Matka Kurka   |   Źródło: Kontrowersje 

Polska muzyka patriotyczna

rap - hip hop - słuchaj online (43 min) 

1. Zipera - Patriota
2. Evtis - Ochotnik
3. Evtis - Niezłomni Bohaterowie
4. Hemp Gru - Zapomniani Bohaterowie gość. Bas Tajpan
5. KęKę - Jeden kraj
6. O.S.T.R. - Kochana Polsko
7. pnkb - Żołnierzom Westerplatte
8. Pokoj z Widokiem na Wojne - Mlody Polak
9. Sprzymierzeni - Wielka Polsko
10.Tadek solo - Honor i Ojczyzna
11.Tadek-Żołnierze Wyklęci

PETYCJA 

w sprawie ograniczenia kapitału niemieckiego
w mediach na terytorium Polski

My, którzy Mówimy Jak Jest, jesteśmy zaniepokojeni widoczną ingerencją niemieckich organizacji medialnych w życie polityczne w Polsce. Jest to działalność szkodliwa dla polskiej racji stanu i dla obywateli pragnących żyć w kraju wolnym od medialnej propagandy. Dlatego zwracamy się do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej o ograniczenie udziału kapitału niemieckiego w mediach na terytorium Polski. - MaxTV - Poland 2016. 

---

A P E L 

AKT DZIEJOWEJ SPRAWIEDLIWOŚCI

 

Przez wiele lat „Gazeta Wyborcza” (inaczej: „Trybuna Ludu III RP”) była zasilana, tuczona pieniędzmi publicznymi, pieniędzy podatników, ponieważ rząd PO-PSL regularnie zlecał jej publikowanie reklam, komunikatów itp. tekstów, sowicie opłacanych ze wspólnej, państwowej kasy.

Nowy rząd nie powinien być rządem frajerów - mamy taką nadzieję, powinien natychmiast, pierwszego dnia swego funkcjonowania, skończyć z tym procederem. Oczekujemy, że W IMIĘ DZIEJOWEJ SPRAWIEDLIWOŚCI obecnie ogłoszenia i reklamy rządowe będą zamieszczane w „Gazecie Polskiej Codziennie”. Oczekujemy też wzmocnienia przez rząd portalu www.niezalezna.pl 

Jest oczywiste, że zaangażowanie obu środowisk przyczyniło się walnie do zwycięstwa PiS i koalicji w wyborach prezydenckich i parlamentarnych! 

Jan Wawrzyńczyk

---
logo_Wnetlogo_Trwamlogo_Republika
logo_Bibulalogo_WolneMedialogo_InfoWars
logo_InfoJawaMedialogo_ASCOlogo_NRPL
logo_Blogpresslogo_KKWlogo_Program7
logo_Maxlogo_JZlogo_SM
---

ul. Dymińska 6a/146, 01-519 Warszawa
konto: 50 1020 5558 1111 1115 9930 0019
kontakt: mtodd@mtodd.pl
sklep.mtodd.pl

strona autorska M.Todd - zobacz tutaj

Internetowy Kabaret M.Todd - zobacz tutaj

profil M.Todd na Facebook - zobacz tutaj

kanał filmowy M.Todd na YouTube - zobacz tutaj

archiwum biuletynu - zobacz tutaj

zamów prenumeratę newslettera - kliknij tutaj